Staramy się każdego dnia wkładać całe serce w pomoc wszystkim zwierzętom… i tak było też tym razem.
Ginger, to lisie szczenię, a w zasadzie młodziutka lisiczka lub inaczej zwana liszką, która została nam zgłoszona jako osierocone zwierzę, które od kilku dni zagościło w ogródku jednego ze sklepów budowlanych.
Wysoka temperatura dała o sobie znać, ponieważ kiedy dotarliśmy na miejsce, schowana była pomiędzy paletami z materiałem budowlanym szukając odrobiny cienia i chłodu, odwodniona i przemęczona – dlatego nie było czasu na zastanawianie się, trzeba było ją pilnie zabezpieczyć i przetransportować do lecznicy.
W między czasie okazało się, że Ginger ma dość sporą, kilku dniową, zainfekowaną ranę na brzuchu, wymagającą natychmiastowej interwencji chirurgicznej.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że lisiczka jest w pełni oswojona z człowiekiem – sytuacja nas bardzo zaskoczyła ponieważ od pierwszego spotkania, nie tylko nie okazywała strachu przed człowiekiem, ale lgnęła do człowieka, chcąc mieć z nim cały czas kontakt. Niestety jest to sytuacja bardzo problematyczna z punktu widzenia dalszego losu zwierzęcia, ponieważ jak na ten moment po konsultacji z kilkoma specjalistami, zwierzę nie poradzi sobie w naturalnym środowisku, a co więcej będzie silnie próbowało egzystować przy człowieku i nie chodzi tutaj o zwykłe penetrowanie osiedlowych śmietników.
Teraz najważniejszy jest powrót Ginger do zdrowia i pełnej sprawności – obecnie po sprawnie przeprowadzonym zabiegu, lisiczka jest w trakcie antybiotykoterapii. Po zakończeniu leczenia, będzie można podjąć decyzję co do jej dalszego losu – a jaki może być? Mamy tak naprawdę dwa wyjścia, jeśli będzie to dla niej bezpieczne, jej powrót na wolność; jednak obawiamy się, że może to być niemożliwe (czas pokaże), a drugim rozwiązaniem jest zapewnienie do dalszej egzystencji warunków kontrolowanych najbardziej zbliżonych do tych, w których przebywała by w naturalnym środowisku, jednak pod okiem specjalistów z Parku Ochrony Bieszczadzkiej Fauny.
Na tę chwilę, jednak koszty diagnostyki, leczenia, opieki i utrzymania nie są małe, pomimo, że po raz kolejny lekarz sprawujący opiekę weterynaryjną zdecydował się do pomocy wyłącznie po kosztach, to całość wyniesie nas blisko 2600 PLN, co znacznie przewyższa nasze obecne możliwości, a nam udało się zorganizować możliwość pokrycia kosztów na poziomie 1000 PLN, dlatego wszystkich miłośników nie tylko dzikich zwierząt, ale również i Bieszczad prosimy o pomoc w opłaceniu pozostałej kwoty 1600 PLN.
Tym, którzy nas nie znają chcielibyśmy zaznaczyć, że wszystkie osoby tworzące naszą Fundację, działają nieodpłatnie i każdego dnia wkładamy zarówno mnóstwo pracy w jej rozwój i pomoc zwierzętom, jak też często prywatnych środków finansowych – ale nie zawsze jesteśmy w stanie zrobić wszystko...
Dlatego właśnie Was prosimy o tak cenną pomoc w tej zbiórce, ale również w jej udostępnieniach! Pokazaliście, już kilka raz, że wspólnie damy radę i dzięki temu jeszcze bardziej motywujecie nas do działania!
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!