

Witam.Jestem Klaudia i mam 16 lat.W moim życiu wydarzyło się wiele..Może zacznijmy od początku.W wieku 8 lat zaatakował mnie gronkowiec-uderzył w najsłabszy punkt czyli prawy staw biodrowy.Od zawsze mało jadłam i byłam strasznym chudzielcem przez co mnie dopadł.Przejdźmy do rzeczy.Któregoś pięknego dnia zaczął boleć mnie staw-stało się to dosłownie nagle.Na początku przymrużyłam na to oko bo wcześniej ćwiczyłam i myślałam że to jakieś zerwanie zwichnięcie albo po prostu zakwasy.Postanowiliśmy pojechać do lekarza.Ten obadał pomacał i przepisał jakąś maść -do dzisiaj mu za to dziękuje.. Po kilku dniach dostałam gorączki ponad 40 stopnii.W szpitalu zaraz się poznali na chorobie jednak było już za późno na leczenie farmaceutyczne.No cóż ostre zapalenie stawu biodrowego nie dało za swoje i przeszłam najpierw jedną operację-drenaż i uwalnianie się tego cholernego płynu.Wszystko fajnie kontrola 2tyg później-kolejna operacja bo się nie udało- został otwarty staw biodrowy przez co męczę się do dziś.Tyle lat po operacji i nagle zaczęło się-ból,utykanie.Po RTG nogi:Głowa kości udowej zniekształcona z geodami,przemieszczona ku górze i bocznie.Zwężenie szpary stawowej w kwadrantach górnych,sklerotyzacja nadchrzęstna i nadbudowa stropu panewki w stawie biodrowym prawym.Dzisiaj męczę się z postępującym zwyrodnieniem- choroba która "łapie" ludzi w podeszłym wieku.. a ja mam dopiero 16 lat i nawet nie wyobrażam sobie,że będę miała sztuczny staw albo skończę na wózku.Chciałabym mieć dzieciństwo jak każdy inny człowiek jednak mój los od samego początku plata mi figle.Będę wdzięczna za każdą złotówkę i dziękuję za spędzony czas na czytaniu tego.
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!