Na ratunek dla Kaja!

Kochani, walczymy o życie Kaja… czyli kota, który ma zarazem ogromne szczęście, bo wyrwałyśmy go z tragicznych warunków życia na ulicy, a zarazem ogromnego pecha, bo ma wadę serca, która nieleczona doprowadzi do jego rychłej śmierci. Nie chcemy na to pozwolić, bo to wyjątkowy kot, prawdziwy miziak, który całym sobą jest wdzięczny za daną mu szansę na lepsze życie, na życie z kochającym człowiekiem w ciepłym domu, który obiecałyśmy mu znaleźć, ale najpierw musimy go dokładnie zdiagnozować i wyleczyć…

Poznajcie proszę szczegóły dotyczące historii Kaja:

Otóż Kaj to kotek około 7 miesięczny, był jednym z licznych „kotów ulicy”, niezauważanych na co dzień przez ludzi przechodzących obok, nikt się nim nigdy nie przejmował, nigdy wcześniej nie był u weterynarza, nigdy nikt się nad nim nie pochylił, nie troszczył o niego. Przeganiany z miejsca na miejsce jakoś dożył dnia kiedy wraz z koleżanką udało nam się go zabrać z ulicy. Był to przypadek, bo tak naprawdę „polowałyśmy” na dziką kotkę, którą chciałyśmy wysterylizować. Widocznie było to Kajowi pisane, bo dostrzegłyśmy go z oddali jak nieśmiało się nam przyglądał. Był przeraźliwie chudy,  brudny,  niesamowicie głodny i zmarznięty… Na pierwszy rzut oka widać było, że ma poważne problemy ze skórą i pilnie wymaga pomocy weterynaryjnej. Nie mogłyśmy go tam zostawić, pomimo tego, że obiecałyśmy sobie nie brać pod opiekę więcej kotów z powodu ogromnego długu, który mamy w lecznicy weterynaryjnej.

Kaj trafił do wspólnego kenelu z kotką, która wcześniej w tragicznym stanie trafiła do kliniki weterynaryjnej, a której nadałyśmy imię Cola. Trafiły do wspólnego szpitalnego kenelu, bo to młode koty, które pochodziły z tego samego miejsca bytowania, z jednego stada. Kiedy trafiły do tego wspólnego kenelu od razu się w siebie wtuliły, to był niesamowicie wzruszający widok. Wszystkie miałyśmy łzy w oczach… Widać było, że miały w życiu tylko siebie i że musiały trzymać się razem przez cały ten czas niedoli. Cola to najprawdopodobniej siostra Kaja, bo jej wiek został określony w klinice również na 7 miesięcy. Zaskoczyło nas to, bo kotka była tak mała i wątła przez niedożywienie, że zakładałyśmy pierwotnie, że ma maksymalnie 4 miesiące… To był niesamowity widok jak Kaj całym swoim ciałem osłaniał kotkę i tulił się do niej, tak jakby chciał ją chronić nie zdając sobie sprawy, że oboje są już bezpieczni i nic złego im nie grozi. Dotąd nie spotkałyśmy się z aż takim przywiązaniem dwóch kotów wolnobytujących do siebie… Nie mogłyśmy ich rozdzielić... 

Popatrzcie tylko, to zdjęcie z kliniki:

Niestety za pięknie być nie może…

Po diagnozie weterynaryjnej okazało się, że Kaj, to kotek z za dużym sercem, dziurą w mostku, która utrudnia mu oddychanie i wadą tętnic płucnych. Kaj ma duszności i bardzo szybko się męczy, a ma dopiero ok. 7 miesięcy, więc jest młodziutki. Przeraziło nas to, bo dotąd nie miałyśmy do czynienia z kotkiem z wadą serca.

Zdecydowałyśmy, że będziemy o niego walczyć!!!

Jakby tego było mało, to zarówno Kaj, jak i Cola mają poważne problemy ze skórą spowodowane grzybem. Dostają bardzo drogie szczepionki i powolutku zaczyna być widoczna poprawa. Niestety brakuje nam funduszy na zakup kolejnych… Mają też przepisane kąpiele lecznicze.

Ten czarny nosek Kaja, który widzicie na poniższych zdjęciach, to właśnie widoczny grzyb… Choć przy wadzie serca i tętnic płucnych, ten grzyb wydaje się najmniejszym problemem...

Koszty ich leczenia, a przede wszystkim diagnostyki i leczenia Kaja nas przerażają, ale z drugiej strony nie mogłyśmy postąpić inaczej, bo nie reagując i nie zabierając go z ulicy skazałybyśmy go na śmierć…

Kaj z za dużym serduszkiem i dziurą w mostku na ulicy był po prostu bez szans, musiał tam przecież walczyć o przetrwanie i szukać jedzenia po okolicznych śmietnikach. To kocie dziecko było skazane na ból i cierpienie, a w niedalekiej przyszłości, bez pomocy weterynarza po prostu na śmierć.

Obecnie Kaj jest bezpieczny i "zaopiekowany" razem ze swoją siostrą Colą. Razem przebywają we wspólnym domu tymczasowym, a my robimy wszystko żeby ich wyleczyć i móc znaleźć kochający dom.

Kaj pokazuje jak potrafi kochać, jak z wdzięcznością znosi każdy zastrzyk, badanie. Jest niesamowicie kochany i widać w jego oczach szczęście, kiedy wyleguje się na miękkiej pościeli. Obiecałyśmy mu, że zrobimy wszystko co w naszej mocy, aby tylko mu pomóc...

Na dziś Kaj jest po wizytach kardiologicznych, badaniach USG podczas których stwierdzono anatomiczną wadę wrodzoną serca i tętnic płucnych. Potrzebna jest dalsza diagnostyka, a potem odpowiednie leczenie.

Jaki będzie jego los? Czy uda nam się mu pomóc?

To jest jeszcze koci dzieciak i nie możemy pozwolić by odszedł bez walki o jego życie. Aktualnie Kaj potrzebuje badania tomografem, a my mając pod opieką liczne grono kotów (w tym wiele chorych) nie podołamy bez Waszej pomocy.

Dlatego pozwoliłyśmy sobie prosić w ramach tej zbiórki o pomoc, abyśmy mogły walczyć o Kaja.

Popatrzcie tylko na Kaja i jego siostrę… Te koty są tak wdzięczne i tak pięknie to okazują w domu tymczasowym, że patrząc na nich mamy łzy w oczach…

Napiszmy wspólnie szczęśliwe zakończenie tej historii…

Kaj tak bardzo chce żyć! Błagam pomóżcie nam go ocalić!

Losy Kaja możecie śledzić na grupie Koci Los na Facebook'u, zapraszamy serdecznie.

Kaj w klinice:

Cola w klinice:

Kaj w domu tymczasowym:

Cola w domu tymczasowym:

Kaj i Cola w domu tymczasowym: