Kochani..
Bycie wolontariuszem to nie tylko przytulanie przesłodkich kociaków. To często ogromny ból, który sprawia, że my też wolelibyśmy nie widzieć, nie czuć, nie być tak blisko. Czasem słońce znika - jest tylko słony deszcz i znienawidzona tęcza, za którą odchodzą nasi podopieczni :( Jest ich już tam tak niesamowicie dużo..
Wiecie jak to jest uratować przed śmiercią parodniowe lub parotygodniowe kociaki, patrzeć jak dorastają i kochają nas całym swoim serduchem a potem oddać je w objęcia śmierci?? Radosne zabawy i harce cichną , przygniecione poteżnym uścickiem parwowirusa. Mruczenie zadowolenia przeobraża się w cichutkie pożegnanie ze światem. Maluchy znikają. Odchodzą.. Nic po nich nie zostaje oprócz śladów w naszych sercach. Tupot małych łapek jest coraz słabszy, coraz ich mniej :(
Nie mamy już łez by żegnać kolejne kociaki. Robimy , co możemy, by pomóc im w tej nierównej walce :( Ogarnia nas bezradność , bezsilność i zwątpienie.
Faktury się mnożą a nam brakuje środków na kolejne kosztowne wizyty u weterynarzy. Nasze dzieciaczki muszą dostać wszystko, co możliwe , by miały szansę wygrać tę wojnę. One nie chcą jeszcze przechodzić na drugą stronę tęczy.
Pomóż im zostać <3 Przed nimi jeszcze całe kocie życia. Błagamy o pomoc dla naszych podopiecznych.
Surowice, kroplówki, leki, ciągłe wizyty,pobyty w lecznicy i pokaźna ilość pacjentów ( wirus zaatakował w trzech dużych domach tymczasowych ) - to generuje ogromne koszta :(((
Wiemy, że nie powinniśmy patrzeć na pieniądze, ale bez nich nie opłacimy leczenia.
Pomożecie nam wygrać z parwowirusem??
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!