Olek to jeden z wielu bezdomnych, porzuconych kociaków, które świat potraktował zbyt okrutnie. Jeszcze niedawno wspinał się z gracją na drzewa, gonił za liśćmi, bawił się beztrosko z innymi kotami. Był szczęśliwy – na swój mały, koci sposób. A potem wszystko zaczęło gasnąć. Nagle przestał jeść. Przestał się ruszać. Przestał być sobą.
Do lecznicy trafił w stanie krytycznym – odwodniony, wychudzony do granic, z wysoką gorączką. USG wykazało obecność płynu w jamie brzusznej, powiększone węzły chłonne, zażółconą skórę. Badania krwi potwierdziły najgorsze: skrajnie podwyższone parametry wątrobowe, bardzo niski poziom albumin, wysoki poziom globulin, zapalenie trzustki. Test Rivalty nie pozostawił złudzeń – wynik był dodatni.
Diagnoza brzmiała jak wyrok: zakaźne zapalenie otrzewnej. Jeszcze kilka lat temu oznaczałby on koniec. Powolne gaśnięcie życia. Bezsilność.
Ale dziś medycyna weterynaryjna daje nadzieję. I choć cud jest możliwy – nie przychodzi za darmo.
Leczenie trwa 84 dni. Każdego dnia, o tej samej godzinie, trzeba podać lek. Jeden dzień opóźnienia może wszystko przekreślić. Koszt jednej dawki to około 40 zł – już przy obecnej, bardzo niskiej wadze Olka. Do tego dochodzą badania, kontrole, leki wspomagające, no i koszt kilkunastodniowej hospitalizacji, bez której Olek nie przetrwałby pierwszych dni.
A jednak… Olek chce żyć. I to widać. Walczy. Mimo bólu i osłabienia zaczyna się interesować światem, patrzy błyszczącymi oczami, mruczy. Bawi się, kiedy tylko ma siłę. On nie zrezygnował. Głaskany mruczy jak szalony, wystawia brzuszek, zaczepia łapkami do zabawy i pieszczot.
Błagamy o pomoc. O życie dla małego, dzielnego kota, który nie zasłużył na taką walkę, ale dzielnie ją toczy.
Każda złotówka to dla niego kolejna szansa.
Nie pozwólmy, by ta historia zakończyła się zbyt wcześnie.
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!