Czasem zastanawiam się, co jest gorsze:patrzeć, jak cierpią... czy nie móc im pomóc.
Fundacja ratująca koty to nie jest bajka o szczęśliwych zakończeniach.
To codzienność, w której muszę wybierać:
czy zapłacić za leczenie kota po wypadku...
czy kupić jedzenie dla reszty.
Czasem po prostu się nie da.
Zaległości u weterynarzy.
Niezapłacone faktury za mięso i karmę.
Brak żwirku.
Brak wszystkiego... oprócz nowych zgłoszeń i kolejnych dramatów.
Dziś nie możemy nawet iść do lecznicy, bo mamy długi.
Nie zamówimy mięsa – bo nie zapłaciliśmy ostatniej faktury.
Nie dosypiemy żwirku do kuwety, bo ostatni worek się kończy.
I wtedy w głowie pojawia się ta straszna myśl:
Możenie powinnam? Może lepiej zostawić je tam, gdzie są?
Na ulicy. W rowie. W kartonie.
Może lepiej... żyć spokojnie?
Ale potem widzę te oczy.
Zgłodniałe, chore, przestraszone.
I wiem, że one nie przetrwają bez człowieka.
Nie mają nikogo poza nami.
A my – nie mamy już nic poza nadzieją, że ktoś nas wesprze.
Błagam. Pomóż nam zapłacić faktury.
Bez tego nie pójdziemy dalej.
Każda złotówka to realna pomoc. To konkretne jedzenie. Konkretne leczenie. Konkretne życie.
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wika
Masz przepiękne serce dla tych biednych istotek…
Monica M
Pomagajmy razem 😻