Błagalna prośba o pomoc dla niczyjego kota Oskara dotarła do nas pod koniec listopada. Ostatkiem sił doczołgał się na werandę domu Pani Moniki. Leżał tam zmęczony i przemarznięty. Poddał się w walce o życie, a podniesiony przelewał się przez ręce jakby był już zupełnie martwy.
Pani Monika zabrała go na własny koszt do lekarza weterynarii, który udzielił mu pierwszej pomocy. O drugą poprosiła nas. Nie byliśmy w stanie odmówić pomocy, mimo, że nie mieliśmy ani 1 wolnego miejsca dla kotów. W tej sposób Oskar trafił w listopadzie do nas.
Skrajnie wycieńczony, z kredowo-białymi błonami śluzowymi i pożółkłymi oczami, w stanie skrajnego odwodnienia i z cuchnącą biegunką. Nadal przelewał się przez ręce. Byliśmy przekonani, że na ratunek jest już za późno. Że wkrótce wyda z siebie ten ostatni wydech i zesztywnieje na zawsze.
Miał fatalne wyniki badań krwi, m.in. silną żółtaczkę i anemię. Okazało się także, że jest nieuleczalnie chory na białaczkę kotów (FeLV), która jego fatalny stan czyniła jeszcze bardziej fatalnym.
Wraz z lekarzami z Przychodnia Weterynaryjna VET CARE zawalczyliśmy o niego mimo wszystko. I wiecie co? Było warto! Po miesiącu nie tylko żyje, ale jest żarłokiem i potwornym miziakiem.
Wyniki badań krwi ma prawie w normie i jest gotowy do adopcji. Wygrał swoją walkę o życie. Jest kotem z białaczką, więc szukamy dla niego domu bez innych kotów lub z kotami, które także mają FeLV.
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!