Uratuj kocie biedy z ulicy

Cześć jestem Monika i od wielu lat zajmuję się ratowaniem bezdomnych zwierzaków. Nie jestem związana z jakąkolwiek fundacją. Moja działalność prozwierzęca opiera się w głównej mierze na wsparciu ludzi dorej woli, ludzi o wielkich sercach, ludzi którzy także kochają zwierzęta. Cyklicznie organizuję aukcje charytatywne celem pozyskania środków na leczenie, kastracje/sterylizacje, utrzymanie podopiecznych w domach tymczasowych. 

Bieżący rok nie był łaskawy dla nas zwierzolubów ani tym bardziej dla zwierząt z ulicy. Ogrom kociego nieszczęścia przerósł nasze najśmielsze oczekiwania i możliwości finansowe. Mimo skromnych środków pozyskiwanych od darczyńców mój dług w lecznicy powiekszał się w zastraszającym tempie. Na dzień dzisiejszy moje zobowiązanie w lecznicy za leczenie nierzadko ratujące życie oraz kastracje to kwota ponad 10.000 złotych. Środki pozyskiwane z każdej aukcji charytatywnej ledwo pokrywają koszt utrzymania uratowanych kotów w domach tymczasowych. Dlatego też sytuacja w jakiej się obecnie znalazłam zmusza mnie, aby zwrócić się o POMOC do Was.

W okresie od marca 2020 do końca czerwca 2020 w lecznicy zostały zaopiekowane 33 koty. Były leczone m.in. z połamań, herpes virus, calicivirozy, zatrucia trutką na gryzonie, zapalenia jelit, robaczycy, grzybicy, świerzbowca, plazmocytarnego zapalenia dziąseł. W tym czasie także dowoziłam do lecznicy koty wolno żyjące na zabiegi kastracji w ramach walki z kocią bezdomnością.

Bardzo chciałabym kontynuować moją działalność prozwierzęcą - jednak w tym momencie stoję pod ścianą. Kotów wymagających natychmiastowej pomocy przybywa każdego dnia a mój dług w lecznicy niestety rośnie :(

BŁAGAM Was - pomóżcie mi dalej pomagać. Bez Waszego wsparcia nie udźwignę sama spłaty długu w lecznicy. 

Zmieniajmy razem koci świat na lepszy :)