Kot w szpitalu, z widocznymi zmartwionymi oczami.

Walczymy o życie Puszka

12 310 zł  z 12 000 zł (Cel)
Wpłaciło 441 osób
Wpłać terazUdostępnij
 
Nina Rogowska - awatar

Nina Rogowska

Organizator zbiórki

Historia tego kota, to istna gehenna, siedem operacji w ciągu krótkiego czasu, długa rekonwalescencja, wyrwane z premedytacją na żywca pazury przez miłośników gołębi, ciągły ból i udręka a pomimo tego ogromna chęć życia i wielka miłość do człowieka.

Ale to również gehenna dla opiekuna, który za wszelką cenę walczy o jego życie, nie chce się poddać, nie bierze pod uwagę eutanazji walczy wciąż, płacąc ogromne rachunki i doprowadzając się do potwornych strat finansowych.
Zacznę jednak tą piękną, ale jakże bolesną historię od samego początku.

Puszek został znaleziony 1 listopada. Siedział pod drzewkiem. Kot o pięknym wyglądzie i przeraźliwie smutnym udręczonym spojrzeniu. Wydawało się, że być może jego ciężki oddech spowodowany jest przeziębieniem. Nie można było go zostawić. Trafił do kliniki. Prawda była brutalna. Kot był po wypadku, przepuklina przeponowa ze zrostami, jelita uciskające płuca i powodujące problem z oddechem, złamana źle zrastająca się kość. W takim stanie kot musiał już długo przebywać poza domem, skoro doszło już do zrostów.

Konieczna natychmiastowa operacja. Telefony po kolejnych klinikach, wszędzie jedna odpowiedź: „tak, możemy operować. Konieczna jest narkoza wziewna, ale proszę pamiętać, że tego typu operacje się nie udają, koty po nich odchodzą”. Dzwoniliśmy dalej, po kolejnych klinikach, nie chcieliśmy się poddać. Wreszcie znaleźliśmy klinikę, w której usłyszeliśmy „ my robimy dużo takich operacji, u nas się udają”. Bez zastanowienia, choć z dużą rozterką kot poszedł pod nóż, został oddany pod opiekę lekarzy, wierząc że zajmą się nim właściwi specjaliści. Innej opcji nie było.
Operacja rzeczywiście się udała. Długa, bolesna rekonwalescencja, ale Puszek poradził sobie znakomicie. To był jednak dopiero początek udręki, początek niekończącej się walki o życie kocurka.

Miesiąc później trafił do kliniki z zablokowanym pęcherzem. Stwierdzono idiopatyczne zapalenie pęcherza. Leki, specjalistyczna dieta, zastrzyki. Chwila spokoju. Tylko chwila. Ponieważ za moment znowu kolejny dramat. Kot nie sika, wielki pęcherz, dostaje kroplówkę i robi się coraz większy, puchnie jak balon. W pociąg i kolejna podróż do kliniki.
Na miejscu rentgen i bolesna prawda: megacolon, okrężnica silnie wypełniona masami kałowymi, błona okrężnicy w wielu miejscach pęknięta, uszkodzenie ściany okrężnicy, krwawe wylewy na pęcherzu, z którego nie mógł ujść mocz z powodu zamknięcia ujścia poprzez uciskające masy kałowe. Nacinanie ściany jelita i ewakuowanie kału - duże ryzyko zapalenia otrzewnej. Operacja, po której ludzie zazwyczaj trafiają prosto na OJOM. 

Rekonwalescencja, specjalistyczne drogie ludzkie leki, zastrzyki i przerażenie czy tym razem przeżyje. Przeżył. Przeżył również kolejne cztery takie operacje. Każda bardzo droga. Za każdym razem kolejny kredyt. Wszystko po to, żeby go ratować. Do końca. Czeka go jeszcze jedna operacja, najtrudniejsza. Operacja usunięcia jelita, które jest wielkie jak worek i popękane.

Od ciągłych sedacji oraz narkozy kociakowi siadła wątroba. Jest słaby i nie wiemy jak się dla niego to skończy, ale klinika w zaleceniach napisało wielkimi literami, że nie zgadza się na kolejną operację bez usunięcia jelita.

Pomiędzy operacjami kolejna trauma.

Puszek został złapany przez okrutnych ludzi i powyrywano mu na żywca wszystkie pazury. Ryczeliśmy wszyscy. Łzy lały się strugami. Baliśmy się, że popękał w środku, ponieważ był dopiero co po kolejnym szyciu, zapewne mocno go musieli trzymać, żeby powyrywać na żywca wszystkie, grube i twarde pazury. Bał się dotyku człowieka. Reagował paniką na wyciąganą w jego kierunku dłoń . Bardzo cierpiał a my wszyscy razem z nim.
Przeszedł w swoim życiu przeraźliwie dużo. Ale nadal ma w sobie miłość i ogromną wdzięczność do swojej opiekunki. Za to, że o niego walczy.

W tej chwili ważne jest, żeby opłacić koszty związane z ciągłym leczeniem i zadbać o tą ostatnią, najtrudniejszą operację. Pomyślcie ile w swoim życiu wycierpiał. Pomóżcie.

Dziękujemy za każdą wpłaconą złotówkę.

Ponieważ pada wiele pytań, postanowiłam uzupełnić opis, tak, żeby każdy miał wgląd do historii Puszka. Pytania dotyczą tego czy Puszek jest kotem wychodzącym, czy został wypuszczony po operacji, jak doszło do tragedii z wyrwanymi pazurami.

Puszek nie jest wychodzącym kotkiem. Od wielu lat pomagam kotom i szczycę się tym, że moi podopieczni moją cudowne domy, kochających ludzi i szczęśliwe życie. Ich właściciele dbają o ich bezpieczeństwo. Gdy znalazłam Puszka i zaczęłam dla niego szukać nowego domu, pojawił się las rąk osób chętnych posiadać takiego kota. Ale gdy okazało się, że konieczna jest operacja - wszyscy zniknęli. Zapłaciłam za tą operację wspólnie z koleżanką. Po operacji kotek był tak wdzięczny i kochany, że koleżanka doszła do wniosku, iż nie potrafi go nikomu oddać. Żadna z nas nie przypuszczała nawet, że Puszek okaże się kotem szczególnej troski. A przy okazji pochłonie tyle nerwów, obaw, walki o jego zdrowie i tyle pieniędzy na leczenie. Operacji w sumie przeszedł sześć. Zawsze po operacji był pod troskliwą opieką i szczególnym nadzorem. Ale Puszek uwielbia zieloną trawę, słońce, tarzać się w ziemi i trudno odmówić zwierzaczkowi, który tyle przeszedł odrobiny radości. Koleżanka ma maleńki ogród i w tym ogrodzie Puszek mógł przebywać w słoneczne dni. To nie jest kot łowny. Zwyczajnie nie ma na to sił. Siedzi sobie w krzaczkach, leży na trawce, poskubie ziół, co w jego przypadku ze względu na zdrowie jest bardzo wskazane. Ale któregoś razu postanowił popatrzeć na ptaszki i to doprowadziło do tragedii, ponieważ Puszek nie ucieka przed człowiekiem. Jest, a raczej był, bardzo ufny. Nawet nie upolował by ptaka, ale za bardzo zbliżył się do miejsca, gdzie mieszkają okrutni ludzie …

Puszek musi być na bardzo ścisłej diecie, żeby maksymalnie odsunąć w czasie kolejną operację, która jest nieunikniona. A niestety kotek po kastracji bywa łakomy, więc musi przebywać pod ścisłą kontrolą. Ktoś, kto wypuszczałby tak chorego kota, który ani nie jest w stanie uciekać, a przy okazji pochłonąłby wszystko, co by znalazł, byłby potwornie nieodpowiedzialny. Po operacji na przepuchlinę przeponową, zapadło się jedno płuco. Jest niewydolny oddechowo i gdyby musiał uciekać przed np. psem, padłby z niedotlenienia. Także odpowiadając na główne pytanie - nie Puszek nie jest kotem wychodzącym. Nikt go nie wypuścił po operacji. Wszyscy o niego dbamy. Zwyczajnie ma w życiu pecha i przyciąga do siebie wiele złych doświadczeń.

Serdecznie Was pozdrawiam i dziękuję że jesteście tu ze mną.

Nina

Aktualizacje


  • Nina Rogowska - awatar

    Nina Rogowska

    13.09.2025
    13.09.2025

    Kochani, Puszek w strasznym stanie. Wsparły nas tylko trzy osoby, więc nie mamy środków ani na leki, ani na karmę pitna, ani na kroplówki. Jak tak dalej pójdzie nie uchronimy go przed kolejna narkozą. Codziennie robimy lewatywy, żeby poruszyć te jelita, ale bez leków przeciwbólowych Puszek cierpi i źle znosi rozpychaniem i tak już rozdętych i pełnych jelit. Nie mamy nawet na zastrzyki przeciwwymiotne, a Puszek codziennie wymiotuje i się odwadnia. Może ktoś jeszcze mogły dorzucić grosik?
    Pozdrawiamy ciepło
    Nina i Puszek 💔

Słowa wsparcia

Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲


  • J.J. - awatar

    J.J.

    04.09.2025
    04.09.2025

    Zdrówka dla Puszka ❤️❤️❤️

  • J.J. - awatar

    J.J.

    10.05.2025
    10.05.2025

    ❤️❤️❤️

  • J.J. - awatar

    J.J.

    13.03.2025
    13.03.2025

    Dużo zdrowia dla Pani i Puszka :)

    • Nina Rogowska - awatar

      Nina Rogowska - Organizator zbiórki

      13.03.2025
      13.03.2025

      Z całego serca dziękuję ❤️❤️❤️

  • Czy sprawcy są znani? Należałoby ich potraktować tak samo - awatar

    Czy sprawcy są znani? Należałoby ich potraktować tak samo

    10.01.2025
    10.01.2025

    Napewno w okolicy znajdą się chłopacy którzy za dobrą flaszkę pozwoliliby panom sprawcom poczuć to co czuł kot. Należałoby się nad tym poważnie zastanowić bo inaczej ten sam los będzie spotykać kolejne koty

    • Nina Rogowska - awatar

      Nina Rogowska - Organizator zbiórki

      10.01.2025
      10.01.2025

      Nie wiem jak to wyjaśnić, ale sprawca poniósł karę. Kilka tygodni później już nie żył. Jak się okazało Puszek nie był pierwszą ofiarą. Poprzedniego kotka przykuli gwoździami do drzewa.

  • J.J. - awatar

    J.J.

    09.01.2025
    09.01.2025

    Trzymajcie się ❤️

12 310 zł  z 12 000 zł (Cel)
Wpłaciło 441 osób
Wpłać terazUdostępnij
 
Nina Rogowska - awatar

Nina Rogowska

Organizator zbiórki

Zadaj pytanie

Wpłaty: 441

kasiaw - awatar
kasiaw
120
Joanna - awatar
Joanna
100
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
50
Ewa G. - awatar
Ewa G.
20
Marcin - awatar
Marcin
20
J.J. - awatar
J.J.
50
kasiaw - awatar
kasiaw
20
Tati - awatar
Tati
10
J.J. - awatar
J.J.
20
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
20

Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas

fundraiser thumbnail
Załóż swoją zbiórkę

Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!

fundraiser thumbnail