Agnieszka Matlakiewicz
Wczoraj dość szczegółową kontrolę w Alwecie przeszła Musia.
Musia, która przeszła w życiu naprawdę wiele - adoptowaliśmy ją w zeszłym roku pod koniec leczenia FIP. W styczniu skończyła obserwację i została Ozdrowieńcem. Minęło trochę czasu, ale trzeba było w końcu sprawdzić przede wszystkim ciśnienie w oczach i ogólny kotostan.
Ciśnienie w obu oczach w porządku. Natomiast potwierdziło się, że faktycznie, Musia na lewe oko o ile coś widzi, to widzi dość kiepsko, bo źrenica nie reaguje na światło. Dla przypomnienia - koteczka została znaleziona z mocno zranionym policzkiem, lewe oko miało być usunięte, ale nie było ostatecznie takiej potrzeby.
Kolejna rzecz: Musia miała FIPa w postaci neurologicznej. Do dziś ma pewne, nie wiem, jak to nazwać... Powikłania. Okazuje się, że te zawieszenia, specyficzne podnoszenie łapy, oblizywanie się - to albo te skutki choroby, albo/i pewnego rodzaju padaczka (co nas zupełnie nie przeraża, już mamy na pokładzie Myśka z padaczką).
Z tego powodu Musia dostała na próbę lek, który - mamy nadzieje - trochę poprawi komfort życia kici. Będziemy obserwować rezultaty, w razie potrzeby - szukać dalej.
Przy okazji zrobiliśmy też RTG, bo była odpowiednio znieczulona gabapentyną. I to, co się przy tej okazji okazało, zaskoczyło nas najbardziej.
Do Musi ktoś strzelał. Na wysokości dziesiątego kręgu, nad kręgosłupem tkwi śrut. Nie mamy zielonego pojęcia, kiedy to się stało, ale mamy podejrzenie, że być może dużo wcześniej, niż jej wypadek z policzkiem (który też mógł postrzałem, który przeszedł na wylot). Ruszanie tego śrutu byłoby zbyt ryzykowne wobec zdrowia Musi.
Najprawdopodobniej jest on już jakoś wrośniety, sami nie wiemy. Nie wygląda na to, żeby ją to bolało w tym momencie, bo koteczka biega, skacze, wspina się, w żaden sposób nie unika wysiłku, nie leży w pozycji bólowej...
Nie umiemy sobie wyobrazić tego, ile ten kot musiał w swoim życiu wycierpieć. Wiemy, że kiedy ją znaleziono, była w takim stanie, że nie było wiadomo, czy przeżyje, rozważano nawet eutanazję, jej stan był tak kosmicznie zły.
Jakieś pocieszenie nam daje fakt, że teraz jest u nas, bezpieczna, z domem na zawsze. Teraz priorytetem jest maksymalizacja komfortu Musi bez ryzykownych ruchów. I jesteśmy na dobrej drodze.
A Wam dziękujemy za to, że jesteście z nami. Dzięujemy za każdą wpłatę. Każda kolejna złotówka od Was zostanie wydana jak zwykle na leczenie / karmę. Teraz głównie finansowo obciąża nas Dakota, jej regularne kontrole, kroplówki, karma, suplementy, to jest niekończąca się historia, ale dzięki Wam jest dużo lżej. Sama Wasza obecność bardzo nam pomaga! Miłego dnia!
Lach
Banter Banter Familia, pozdro od Drakula
Agnieszka Matlakiewicz - Organizator zbiórki
Dziękujemy z całego serca i pozdrawiamy również Drakula. 🥰 😍
Urszula Gie
Trzymam kciuki za Wasze Stado 😉😘
Agnieszka Matlakiewicz - Organizator zbiórki
Dziękujemy. 🥹 Masz udziały w naszych kotach zdecydowanie. 🫶
Anonimowy Darczyńca
Aga, dasz radę. Masz ogromne serce do kotów i one mają szczęście, że Cię mają. Trzymam kciuki, walczcie ❤️
Agnieszka Matlakiewicz - Organizator zbiórki
Dziękujemy za zaufanie! To dla nas ogromne wyróżnienie. ❤️
Lach
Na kotki !
Agnieszka Matlakiewicz - Organizator zbiórki
Dziękujemy z całego serca. 🫶
Urszula Gie
Powodzenia z naprawą autka.