EDYCJA: LECZENIE DZIAŁA <3 :D Walczymy nadal :D
W lipcu 2022r. pojawiłeś się w moim życiu. Jeszcze nie wiedziałeś, że trafiłeś do domku, w którym będziesz tak mocno kochany.
Osoba od której Cię zabierałam, mówiła, że Twoja mama była bezdomna i schorowana.
Bałeś się. Co widać po zdjęciu poniżej.
Chciałam, żeby w Twoim serduszku pojawiła się dziecięca, kocia radość.
Żeby to uwiecznić, założyłam Ci tiktoka. Czasem wrzucałam publicznie a czasem filmik zapisywałam tylko w prywatnej galerii. I tak minęło nam 2 szczęśliwe lata razem.
Nic nie wskazywało na to, że coś się może zmienić.
A potem zaczął się ten koszmar... zapalenie otrzewnej
*4 listopada 2024r.
Przyszliśmy do weterynarza. Spadł Ci apetyt. Podano leki. Mamy się pojawić następnego dnia. Weterynarz podejrzewa niewydolność serca lub zapalenie płuc. Nie masz gorączki.
*5 listopada 2024r.
Biegunka. Masz ponad 40 stopni gorączki. Dostałeś kroplówkę i te bolesne zastrzyki.
* 6 listopada 2024 r.
Wczoraj wieczorem zjadłeś troszeczkę saszetki. Dzisiaj już straciłeś apetyt. Czujesz się coraz gorzej. Ciężko oddychasz. Codziennie jeździmy na kroplówkę, na tlen. Za każdy razem te bolesne zastrzyki. Nikniesz w oczach. Zrobiono USG; wynik: płyn w klatce piersiowej. Przeprowadzono badania w kierunku koronowirusa. Gorączka cały czas się utrzymuje mimo podawanych leków. Wieczorem w domu przeglądam kartę informacyjną z wizyty; przeraża mnie zdanie: "pacjent wyszedł do domu żywy...".
* 7 listopada 2024r.
Otrzymaliśmy wyniki. Test pozytywny.
Słyszymy, że to choroba nieuleczalna. Nie dociera to do mnie. Przecież niedawno biegałeś jak wariat. Masz życie przed sobą.
Nadal mamy jeździć na zastrzyki (Catosal, ceporex, linco spectin ss, tolfenil, doxybactin). Wszystko na raz. Bardzo Cię boli. W domu co 8 godzin mam podawać furosemid. Coraz ciężej Ci chodzić. Chudniesz w oczach.
* 8 listopada 2024r.
Masz coraz większe duszności. Od ciągłego stania bolą Cię łapki. Chcesz się położyć ale zaraz wstajesz. Pani weterynarz mówi, że się dusisz jak leżysz. Dlatego wstajesz. Języczek na wierzchu. Błagam weterynarza o pomoc. Nie wiem co dalej robić, jeździmy codziennie na tlenoterapie. Po tlenie czujesz się znacznie lepiej.
Jutro ma nas przyjąć inna Pani weterynarz. Lecznica na weekend ma prawodopodobnie być zamknięta. Gorączka Cię nie opuszcza.
* 9 listopada 2024r.
Dzisiaj przyjeła nas inna weterynarz. Wg karty informacyjnej z wizyty ściągnięto Ci 72 ml żółtego płynu. Pani weterynarz mówi, że tak przetrwamy weekend. Lecznica ma być czynna dopiero 12 listopada. To aż za 3 dni. Zostajemy bez tlenu na weekend. Jesteśmy do końca godzin otwarcia lecznicy, żebyś się nawdychał na zapas. Upuszczenie płynu z klatki piersiowej pozwoliło Ci przespać noc.
Mi niekoniecznie. Patrzyłam czy oddychasz. Oglądam stare filmiki, jak biegałeś, skakałeś. To nie może się tak skończyć. Jestem przerażona.
* 10 listopada 2024r.
Od rana dzwonie po okolicznych lecznicach; każdy weterynarz mówi mi przez telefon, że to choroba nieuleczalna. Nikt nie ma tlenu. I jedynym rozwiązaniem jest uśpienie. Nie chcę eutanazji. Nie zgadzam się na nią. Jeszcze tydzień temu było dobrze. Masz życie przed sobą.
Wieczorem pojawia się ona: NADZIEJA.
Siła facebooka zadziałała. Dostaje kontakt do przemiłej dziewczyny, która wyleczyła chorego kotka. Rozmawiamy. Jej lecznica oddalona jest od nas o niecałe 100 km. Dzwonię tam. Umawiam wizytę. Chcę Cię ratować.
* 11 listopada 2024r.
Jesteśmy w nowej lecznicy. Nasz nowy weterynarz ma niesamowite podejście. Wszystko na spokojnie, delikatnie. Masz robione USG. Wyniki: zajęte prawie całe płucka. Pan weterynarz mówi, że Twój stan jest tragiczny, że może przyjść najgorsze ale będzie o Ciebie walczył.
Jesteś w komorze tlenowej. Długo. Nie liczę. Siedzę obok. Jest już po godzinach pracy lecznicy. Weterynarz ciągle jest z nami. Najważniejsze, żeby Cię ustabilizować.
Po kilku godzinach jest lepiej. Usunięto około 120 ml płynu.
Później, po raz pierwszy masz pobraną krew, zrobioną pełną morfologię, biochemie, elektroforezę białek, badanie sprawdzające czy nie masz białaczki.
Czekamy na wyniki.
Alternatywna terapia.
Zaczynamy leczenie. Dopasowane do Twojego stanu zdrowia. Pomalutku. Lek który ma Ci pomoc, nie jest dostępny w Polsce. Trzeba go sprowadzić aż z Niemiec. Okropnie drogi. Do tego musisz mieć probiotyk, lek na wątrobę, witaminy,regularne badania krwi,
Terapia działa.
Walczę o Ciebie. Pamiętasz? 1 lipca 2022r. powiedziałam, że trafiasz do kochającego domku.
Miesiąc leczenia już za nami. Jeszcze dwa.
Pomóż nam proszę w tej nierównej walce.
Miniunia 🐈⬛ i 🙋🏼♀️ Anika ;)
Ktoś kiedyś powiedział:
"Niektórzy ludzie nigdy nie zrozumieją, jak bardzo właściciel może kochać swojego kotka...
Ale to nic nie szkodzi :)
ważne, że jego kotek wie! "
Miniunia: "Daj mi swoją dłoń, ja dam Ci swoją łapkę, będziemy już razem
na zawsze ❤️ "
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Joanna i Tosia
Powodzenia. Trzymamy kciuki
Anika Rydarowicz-Buczek - Organizator zbiórki
Bardzo dziękujemy z Miniunią za przekazaną pomoc! Dziękuję za słowa wsparcia i otuchy <3 Leczenie działa! :D
Tomek & Johnny
Walcz o kociaka!!! 🫶🏻❤️
Anika Rydarowicz-Buczek - Organizator zbiórki
Walczymy! Leczenie działa :D
Anonimowy Darczyńca
Trzymam kciuki♥️♥️♥️♥️♥️
Anika Rydarowicz-Buczek - Organizator zbiórki
Bardzo dziękujemy z Miniunią za przekazaną pomoc! Dziękuję za słowa wsparcia i otuchy <3