Młoda kobieta z kolczykami, w tle zielony budynek.

Ucieczka z przemocy

12 718 zł  z 30 000 zł (Cel)
Wpłaciły 224 osoby w ciągu 3 dni.
Wpłać terazUdostępnij
 
Maria Czekańska - awatar

Maria Czekańska

Organizator zbiórki

Mam 30 lat, głęboki ubytek słuchu w obu uszach, wrodzoną nadwrażliwość na hałas i od lat walczę z nawracającą depresją. Teraz walczę też o coś najważniejszego – o bezpieczeństwo. Moje i mojego psa Benjiego.

Jestem osobą z niepełnosprawnością słuchową. Niedługo czeka mnie operacja wszczepienia implantu ślimakowego – a potem długa, nawet dwuletnia rehabilitacja. Już teraz mam ograniczone możliwości pracy, jestem zarejestrowana w urzędzie pracy, mam też niewielkie długi w urzędzie skarbowym. A mimo to najbardziej przytłacza mnie coś innego – przemoc we własnym domu.

🔥 Co znaczy żyć w ciągłym napięciu?

Od miesięcy doświadczam regularnej przemocy fizycznej i psychicznej ze strony najbliższej osoby – mojej mamy. To nie jest jednorazowe wydarzenie. Mamy za sobą wiele fajnych lat, mieszkając z sobą. Ale od pół roku:

  • Wyzwiska, krzyki, kpiny, szantaż emocjonalny.

  • Groźby, że mnie wyrzuci z domu.

  • Popychanie.

  • Wchodzenie do mojego pokoju bez zgody, „doskakiwanie” do mnie – również w obecności mojego psa, który reaguje przerażeniem.

  • Obwinianie mnie za wszystko, co złe. Wmawianie mi, że jestem „problemem”, „kłopotem”.

Zdarzyło się, że w przypływie agresji mnie okładała. Gdy próbowałam się bronić – mój pies, adoptowany senior z historią porzucenia i lęku – zareagował paniką. Ugryzł mnie, a potem schował się pod drzwiami i nie chciał wyjść. Bo jemu też już brakuje sił.

Ale – i to ważne – moja mama nie jest złym człowiekiem. Pomogła mi wiele razy. Dzięki niej przestałam pić. Pomagała mi finansowo. Ale są momenty, kiedy traci nad sobą panowanie. I wtedy przestaję się czuć bezpiecznie. Choć wiem, że nie złamie mi pewnie żeber, to brak poczucia bezpieczeństwa w swoim domu jest, kiedy ktoś popycha lub wyzywa lub każe się wynosić z domu. Ale nasza relacja była przeplatana. Są momenty takich kłótni, i są momenty, kiedy jest spokojnie, a my w najlepsze oglądamy sobie film. Nic nie jest czarne i białe.

🧨 Brak wsparcia, tylko upokorzenie

Rodzina? Zamiast wsparcia słyszałam kpiny.
Gdy kiedyś poprosiłam o pomoc, usłyszałam:

„To się wyprowadź. A jak nie masz pracy, to idź z tym psem pod most.”

Innym razem zaczęli się nabijać i grozić, że "zadzwonią po mnie do psychiatryka", tłumacząc później, że nic złego nie zrobili, bo przecież nie mieli zamiaru tego robić. Nie mieli nawet żadnych postaw ku temu - jestem stabilna, nie zagrażam nikomu, również według mojego lekarza psychiatry.

Kilka miesięcy temu trafiłam na interwencję kryzysową. To był moment, w którym już nie dawałam rady. Ale znów – rodzina uznała, że to moja wina. Że „nie radzę sobie” i „sama to sprowokowałam”. Na interwencji niestety nie mieli jak pomóc - bicie nie jest tak intensywne, że mam rany, ślimaki. Jest to po prostu ciągłe życie w strachu. Mogli jedynie mi zaoferować pomoc psychologiczną.

🏚️ Nie szukam luksusów. Szukam ratunku.

Nie chcę wiele. Chcę tylko znaleźć bezpieczne miejsce – małe mieszkanie w Zabrzu dla mnie i dla pieska, gdzie mogłabym:

  • przejść operację i rehabilitację słuchu,

  • żyć bez lęku,

  • dać mojemu psu bezpieczny dom,

  • spłacić zaległości i stanąć na nogi,

  • i przede wszystkim: odetchnąć.

👩‍🎓 Moje marzenie? Zmieniać świat od środka

Pracowałam w marketingu, ale ten świat mnie psychicznie wyczerpał.
Rozpoczęłam studia z pedagogiki specjalnej, żeby zostać surdopedagogiem – osobą wspierającą dzieci z wadami słuchu. Chcę pomagać takim osobom, jak ja – które przez brak dostępności, empatii i wsparcia społeczeństwa zbyt długo były traktowane jak balast.

Ale zanim komuś pomogę – muszę pomóc sobie.

💸 Na co zbieram?

  • wynajem i kaucja (mieszkanie w Zabrzu),

  • podstawowe życie przez 3–4 miesiące (żywność, leki, środki higieny),

  • opieka weterynaryjna i karmienie Benjiego,

  • transport na leczenie i rehabilitację,

  • spłata drobnych zaległości skarbowych.

Cel zbiórki: 30 000 zł
To nie jest kwota na nowe życie. To jest kwota na przeżycie.

W moim życiu już naprawdę przeżyłam wystarczająco dużo. Jestem po 2 gwałtach, kilkukrotnym molestowaniu, leczeniu alkoholowym (trzeźwa alkoholiczka od 3 lat), po 3 letniej psychoterapii.

❤️ Jeśli możesz – pomóż

Udostępnij, dorzuć złotówkę, opowiedz znajomym.
Pomóż mi przeżyć, odbudować się i wrócić do świata, który potrzebuje takich ludzi jak ja.

Z wdzięcznością –
Maria i Benji 🐾

Edit: Zwiększyłam nieco kwotę, bo ktoś mnie uświadomił, że przy moich długach (w tym komornik) nieco za mało jej dałam. To tak gwoli wyjaśnienia. :)

P.S. Potrzebuję powiedzieć coś jeszcze. O niej. O nas. O tym, co między słowami.

Kilka dni temu założyłam zbiórkę. Po miesiącach wewnętrznego rozpadania się, po dziesiątkach sytuacji, które raniły mnie bardziej, niż jestem w stanie opisać. I choć długo powtarzałam sobie „jeszcze trochę”, „jakoś się ułoży”, to w końcu — po czyimś komentarzu pod moim postem — ktoś powiedział:

„Maria, czas, byś założyła zbiórkę. Musisz się wynieść. Po prostu. Za wszelką cenę.”

I zrobiłam to.

Ale teraz, kiedy emocje opadły, wróciła też inna emocja — ból, że to wszystko opowiedziane jest tylko z jednej strony. Bo prawda jest taka, że moja mama nie jest zła. Bywa trudna. Ja też. Bywa surowa. Ja też. Ale jest też tą, która uratowała mnie dziesiątki razy.

To ona nie wyrzuciła mnie z domu, choć przez długie miesiące piłam na umór i byłam cieniem człowieka. To ona pomogła mi przestać pić. To ona tuliła mnie, gdy miałam złamane serce i nie miałam siły iść dalej. To ona trzymała moją dłoń, kiedy leżałam z depresją, mając nadzieję, że ten dzień po prostu minie. To ona wierzyła we mnie, kiedy sama bywałam przemocowa i miałam problemy z emocjami. Zanim poszłam na terapię. A i dziś nie zawsze bywam święta w 100%.

Byłam kiedyś tą trudną. Krzyczącą. Rozbitą. Również przemocową. Rozpadającą się na oczach wszystkich. I nikt wtedy nie pisał o mnie postów. Nikt nie zakładał zbiórek, by odseparować się ode mnie. Nikt nie słał mi komunikatów, że jestem zagrożeniem.

A ona wtedy... po prostu kochała. Po swojemu. Z czułością, która czasem wyglądała jak dyscyplina. Z troską, która czasem bolała, ale była próbą ochrony. Z sercem, które miała na dłoni, nawet gdy moje było pęknięte.

Dziś wiem, że i ona cierpi. Że i jej emocje wybuchają nie dlatego, że mnie nienawidzi, ale dlatego, że czasem nie umie ich pomieścić.
To, że teraz proszę o pomoc, nie znaczy, że chcę o niej źle mówić. Nie chcę. To nie jest "zrzucenie winy". To nie jest zemsta. To nie jest krucjata przeciwko mojej mamie.

To jest prośba o oddech. Prośba o własny kąt. O możliwość odbudowania relacji na nowo — z dystansu, z przestrzeni, która chroni.

Bo wierzę, że nasze relacje będą lepsze, kiedy przestaniemy się ranić przez codzienność. Kiedy nie będziemy w siebie zderzać traumą o traumę.

Wiem, że nie jestem idealna. Wiem, że ja też krzyczałam, płakałam, rzucałam winą. Wiem, że ja też bywam trudna. Wiem, że mama też teraz przechodzi coś swojego. Ale jeśli mam ją kochać dalej — chcę to robić z osobna.

Dlatego... dziękuję wszystkim, którzy wsparli moją zbiórkę. Wiem, że wiele osób odebrało to emocjonalnie. Ale ta zbiórka nie jest przeciwko komuś. To zbiórka za mną. Za moją przyszłością. Za naszym pokojem. Za tym, by znów móc się przytulić — nie przez łzy, tylko przez spokój.

I jeśli ktoś czuje, że to zawiodło jego obraz — wybaczcie. Ja też uczę się nie mylić dbania o siebie z atakiem na innych.

Aktualizacje


  • Maria Czekańska - awatar

    Maria Czekańska

    27.06.2025
    27.06.2025

    Dziękuję. Z całego serca i ze wzruszeniem. Mam już 1/3 potrzebnej kwoty. I to nie są tylko pieniądze. To coś znacznie większego. To sygnał, że ktoś mnie widzi. Że ktoś wierzy. Każdy jeden grosz, każde „trzy złote, więcej nie mam, ale trzymam kciuki”, każda wiadomość: „jesteś dzielna, kibicuję ci” – to wszystko przywraca wiarę. W ludzi. W relacje. W siebie.

    Ale to jeszcze nie koniec. Jeszcze brakuje. Wciąż stoję w miejscu, w którym nie wiem, co będzie za miesiąc. Czy zapłacę pierwszy czynsz. Czy wystarczy mi na rehabilitację po operacji, którą niedługo muszę przejść. Czy będę mogła się po niej poruszać. Czy będę miała gdzie dojść.

    Dlatego jeśli jeszcze tego nie robiliście, a chcecie i możecie - udostępnijcie tę zbiórkę!

    Ściskam, każdego z Was.

Słowa wsparcia

Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲


  • Anonimowy Darczyńca - awatar

    Anonimowy Darczyńca

    27.06.2025
    27.06.2025

    Wierzę w Ciebie!

  • Julian - awatar

    Julian

    27.06.2025
    27.06.2025

    Trzymam za was kciuki, powodzenia!

  • Ania Z - awatar

    Ania Z

    27.06.2025
    27.06.2025

    Trzymam bardzo mocno kciuki i wierzę, że teraz będzie tylko dobrze ♥️.

  • Michalina - awatar

    Michalina

    27.06.2025
    27.06.2025

    Wyjdziesz z tego! Nie jestes sama. Bedzie dobrze! Jestes silna i dzielna!

  • Anonimowy Darczyńca - awatar

    Anonimowy Darczyńca

    26.06.2025
    26.06.2025

    Będzie dobrze, trzymaj się :)

12 718 zł  z 30 000 zł (Cel)
Wpłaciły 224 osoby w ciągu 3 dni.
Wpłać terazUdostępnij
 
Maria Czekańska - awatar

Maria Czekańska

Organizator zbiórki

Zadaj pytanie

Wpłaty: 224

Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
50
Agnieszka - awatar
Agnieszka
50
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
100
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
50
AGUŚ - awatar
AGUŚ
20
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
200
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
100
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
30
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
50
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
20

Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas

fundraiser thumbnail
Załóż swoją zbiórkę

Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!

fundraiser thumbnail

Pomagam.pl wykorzystuje pliki cookies. Dowiedz się więcej

Zamknij