Mam na Imię Aleksandra jestem wolontariuszką Kociego Losu i pomagam podopiecznym Edyty Czapnik walczyć o Ich życie. To jaka jest teraz sytuacja, to trudno opisać w kilku słowach bo każde z podopiecznych to osobna długa i smutna historia jakich wiele na świecie. Do czerwca jakoś było. Raz lepiej raz pod górkę, ale zawsze jakoś do przodu udawało się wyleczyć, odchować, znaleźć domy. W czerwcu też miało być dobrze...Na pokładzie było już spore stadko zaopiekowanych kotów i piesek po przejściach dramatycznych i bolesnych, ale z widokami na lepsze. Niestety każde z przybyłych wymagało natychmiastowej pomocy weterynaryjnej, badań, często usg, rtg, testów, kroplówek i częstych wizyt lub długiego pobytu w szpitalu. Koty przeszły przez wszystko od skrajnego zagłodzenia, przez herpes, zapalenia płuc, połamane zęby, panleukopenię, ibd aż do fip u dwójki kotów. Koszty leczenia się piętrzyły bo najważniejszy było kupienia leku GS, gdzie koszt dla jednego kota to kwota ok 15000, a kociaki są dwa. Niestety przecież FIP to nie jedyne choroby jakie Je dopadły. Stado jest liczne. Trzeba Je utrzymać, wyżywić, zapewnić odpowiednią opiekę weterynaryjną, a to są ogromne koszty jak dla jednej osoby. Choćby same szczepienia stada to majątek, a zaszczepić trzeba by nie chorowały...Nadal leczony po Herpes jest jeszcze Simbuś na IBD. Plastuś przeszedł teraz panleukopenię, taką, że trzeba było przetaczać krew a to koszt samej krwi 950zł Z FIP jeszcze walczymy i jest nadzieja na wygraną, Jest jeszcze stado w Szczodrem u Brata Alberta. Karmione i doglądane weterynaryjnie. Wysterylizowane, po badaniach i zaopiekowane od roku. Stado liczy sobie 9 kocich istnień i Ich też nie można przestać karmić. Jeśli się poddamy, to kociaki chore na FIP umrą, a mają dopiero po 6 miesięcy. Jeśli się poddamy to co się z Nimi wszystkimi stanie ? Nie wolno nam tego zrobić, choć ostatkami sił walczymy nie dla siebie tylko dla Nich. Bez przerwy od ponad trzech lat trafiają pod skrzydła te, których nikt nie chciał. Chore, kalekie, stare, sponiewierane i okaleczone. Żadnemu z Nich nie odmówiłyśmy pomocy. Traktujemy Je jak swoje własne. Kochamy i pielęgnujemy z całą mocą i miłością, mimo, że mamy prywatne koty często chore przewlekle. Każde darowane 5 zł może ocalić Im życie. Liczymy kochani na wasze wsparcie.
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!