
Mimo wsparcia naszych przyjaciół i ludzi, którzy wciąż wierzą w sens Kociego Azylu, od dwóch miesięcy żyjemy w narastającym strachu. Każdy dzień zaczyna się pytaniem: czy jeszcze przetrwamy?
Jesteśmy wdzięczne za każdy gest serca, za dary, za pamięć… ale dary nie opłacą rachunków. A rachunki rosną. I rosną. I przygniatają nas coraz mocniej. Od kilku tygodni utrzymują nas wyłącznie te same osoby – te same, niezwykle oddane, ale przecież nie da się wszystkiego oprzeć na kilku barkach. Czujemy się, jakbyśmy utknęły w niewidzialnej bańce, krzycząc, a nikt już nie słyszy.
Jeszcze niedawno martwiłyśmy się jedynie tym, że przez trudną sytuację nie będziemy mogły się rozwijać: że nie przyjmiemy kolejnych zwierząt, że nie otworzymy nowych domów tymczasowych, że nie będziemy mogły dać szansy tym, które czekają na pomoc. Dziś… tamte obawy brzmią jak luksus, na który już nas nie stać. Nawet nasze najczarniejsze scenariusze nie przewidziały tego, czego boimy się teraz najbardziej.
Już wygasiłyśmy kilka domów tymczasowych. Kociaki pojechały do swoich nowych domów, a my z ciężkim sercem musiałyśmy się zatrzymać. Nie wydajemy nowych zwierząt do DT, mimo że zgłoszenia przychodzą dzień po dniu. Każda prośba o pomoc to kolejny cios, bo wiemy, że musimy odmówić.
A to dopiero początek.
Musimy drastycznie zmniejszyć liczbę zwierząt przebywających w Kocim Azylu. Przy rachunkach z lecznic, kosztach mediów, czynszu, żwirku i lekach… zwyczajnie nie jesteśmy w stanie utrzymać tego wszystkiego. Nie jesteśmy w stanie utrzymać Azylu takim, jaki stworzyłyśmy. Nie jesteśmy w stanie utrzymać wszystkich naszych zwierząt.
Nasze wsparcie spadło o połowę. A my musimy zmniejszyć wszystko o połowę. Kolejne zgłoszenia będziemy zmuszone przekierowywać do innych organizacji, choć wiemy, że wszędzie jest coraz trudniej.
Ale najbardziej przeraża nas jedno.
Jeśli sytuacja się nie zmieni, nasi podopieczni stracą swoje jedyne bezpieczne miejsce. To miejsce, które dało im szansę na życie, zdrowie, normalność. Miejsce, w którym po raz pierwszy poczuły, że są ważne.
To nie są zwykłe budynki z opieką. To serce naszej fundacji – serce, które zaczyna bić coraz słabiej. Każdego dnia bije wolniej. I jeśli nic się nie zmieni… może przestać bić zupełnie.
To może być początek końca Kociego Azylu. Miejsca, które uratowało dziesiątki istnień. Miejsca, które było ostatnią nadzieją dla tych, których nikt inny nie chciał. Miejsca, które dla wielu zwierząt było pierwszym i jedynym „domem”, jaki kiedykolwiek poznały.
Patrzymy na nasze koty – te wystraszone, chore, odrzucone przez świat – i boimy się, że jeśli teraz upadniemy, one stracą wszystko. Nie stracą „opieki”. Stracą swój jedyny świat.
Nie chcemy, by ich serca ucichły razem z naszym Azylem. Nie chcemy być świadkami końca miejsca, które tyle razy wygrało walkę z niemożliwym.
Dlatego błagamy Was – pomóżcie nam, zanim zgaśnie ostatnie światło w Kocim Azylu. Zanim zamkną się drzwi, które dla tylu zwierząt były jedyną drogą do życia. Zanim to miejsce stanie się tylko wspomnieniem.
Jeszcze możemy je uratować.
Ale już nie same.


























































Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Benuś Mruczuś
❤️🐾
Agnieszka Klimek
Dziękuję,ze jesteście.❤️❤️❤️❤️Przepraszam ,ze wpłaciłam tyllo tyle.Mam nadzieję,ze choc troszkę pomglam.
Doris
Jestem z Wami dorzucam małą cegiełkę niech każdy coś wrzuci idą Święta czas dobroci ❤️
Ilona Swiatek
Poszło, dziękuję za to, co robicie ❤️
Alix
Kochani nie poddawajcie się! Wsparcie przesłane z buziakami od Melci i Kirci♥️