Witaj ,
już na wstępie dziękujemy, że tu jesteś. Dziwne są koleje losu , nigdy byśmy nie przypuszczali , że będziemy prosić ludzi dobrej woli o pomoc i o ironio nie bezpośrednio dla nas tylko dla naszych wspaniałych dzieciaków ( podopiecznych) , ale bardzo nie lubimy tego określenia więc pozostańmy przy naszych dzieciakach , a na tą chwilę jest ich czwóreczka. Najstarszy młodziniec ma lat 16 , trzy letni mały przystojniak jego półtoraroczna siostra którą nasza rodzina nazywa trzcinką , bo jest taka drobniutka i jest jeszcze dwuletni, prezes "loczek " 😉. Dzieciaki są u nas w rodzinie zastępczej zawodowej . Rodzinę zawodową tworzymy od 15 lat. Troje dzieci opuściło naszą rodzinę tzn. Dwie dziewczyny są już dorosłe, a namniejsza kruszynka , która trafiła do nas jako 3 tygodniowy bombelek po pół roku wróciła do rodziny biologicznej. Nasze dzieciaki jak do nas trafiają to trafiają do rodziny czyli wszystko co w zagadnieniu rodzina się mieści. Są z nami na dobre i na złe dopóki ich sytuacja prawna się nieustabilizuje. Spędzają z nami każdą chwilę, nigdy nie oddaliśmy dzieci na tzw. urlopowanie , czyli nie braliśmy ani razu urlopu by odpocząć , bo tak naprawdę uważamy, że nie dla nas taka forma . Więc dzieci wakacje , święta spędzają z nami 😊
Od początku tej przygody była z nami trójka dzieciaków i to wlasnie z tej trójki ostał sie jeszcze nasz młodziniec bo siostry poszły swoją drogą mając już w ręku dowód dojrzałości. Gdziekolwiek się przemieszczając mieściliśmy się spokojnie do naszego kombiaka i wyjeżdżaliśmy czy to na weekendy czy wakacje niezapomnijmy o terapiach , lekarzach itp. było tego naprawdę sporo. Godziłem pracę zawodową z byciem rodzicem zastępczym , jako że tylko ja posiadałem prawojazdy woziłem dzieci gdzie tylko trzeba było. Żona nie miała prawka , bo też nie było takiej potrzeby no i mała wiara w swoje możliwości😏 Mimo trudów wychowawczych było dużo radosnych chwil , byliśmy szczęśliwą rodziną , aż do momentu gdy trafiłem na stół operacyjny z guzem mózgu ( zwojak) gdy operacja się udała , wracałem dość szybko do zdrowia, odetchnęliśmy wszyscy z ulgą i myśleliśmy, że wrócimy szybko do naszego zwariowanego życia. Jednak nie do końca tak było 😐 rekonwalescencja nie przebiegała zgodnie z planem i nie wróciłem już do formy z przed operacji . Problemy ze wzrokiem , których nie da się niczym skorygować doprowadziły do tego, że z ciężkim sercem postanowliśmy nie ryzykować niczyim życiem i nie jeżdżę już samochodem . Sprzedaliśmy naszą cytrynkę ze łzami w oczach.
Nie poddając się dalej żyliśmy, tym razem to nasze dzieciaki dawały nam siłę by umieć cieszyć się tym co mamy , że żyjemy bo to jest najważniejsze. Dalej wyjeżdżaliśmy na wakacje i weekendy , ale tym razem pociągami . Potrafiliśmy jechać 10 godzin i to z naszą małą rudą pięknością na czterech łapkach. Jednak przyszedł moment gdy trafiła do nas kruszynka bardzo chora i to był moment gdy zwątpiliśmy , czy my bez samochodu powinniśmy dalej pomagać dzieciom . Było ciężko, ciągłe proszenie znajomych o pomoc w zawiezieniu do szpitala na badania , albo wzywanie taksówek, było ciężko. Gdy malutka wróciła do swojej rodziny, Żona wzięła się na odwagę i nie mówiąc nic nikomu zapisała się na kursy do auto szkoły. Gdy wyszło wszystko na jaw wszyscy jej kibicowaliśmy , dzieciaki siedziały z nią i rozwiązywały testy 😅 fajnie było. Zdała za pierwszym razem. Strasznie ją to dowartościowało i zapaliło się światło w tunelu , że teraz znów będzie nam wygodniej , łatwiej . Choć ciężko mi się pogodzić z tym , że nie mogę jeździć samochodem jako kierowca , że nie mogę pomagać w domu tak jak dawniej, to cieszę się , że podjęła próbę. Od razu jak tylko żona odebrała prawko kupiliśmy samochód hondę. Malutki , ale nam pasował. Choć było trudno zapakować do niego prawie dorosłą kobietkę , młodzieńca 180cm , i kurdupla 3 miesięcznego w orzeszku , nie zapomnijmy jeszcze o naszym piesku , a i bagaże, zakupy . 🤣 Moja teściowa mówiła ct. homolkowie na wakacjach , coś w tym było. Jednak jak tylko nasza dzielna mama przyzwyczaiła się już do jazdy samochodem to po roku wymieniliśmy hondę na cytrynkę xarę 5 osobową zależało nam na większej pojemności i by młodzież z fotelikiem bez problemu się mieściła . Jest z nami do teraz fajny samochód. No ale teraz 😄 jest z nami młodzieniec i aż 3 foteliki i już niestety o wspólnych wyjazdach możemy zapomnieć, jest nas szóstka. Z psem siódemka 😂 Nawet ostatnio jadąc w odwiedziny do rodziny najstarsze dziecko musiało zostać w domu , co nie było dla niego przyjemnością, bo nasza rodzina to jego rodzina i kocha babcię i dziadka , ale musieliśmy zabrać najmłodszą ekipę co jest chyba zrozumiałe 🙂. I tak wraz z wakacjami przyszedł nam szalony pomysł do głowy by może kupić 7 osobowy samochód, który bardzo by ułatwił życie we wspólnych podróżach?! A nasza cytrynka będzie podręczną cytrynką do szkoły, na zakupy , lekarza. No nie wiem, a ty co o tym myślisz?! Niestety nas nie stać na taką przyjemność, jest to dość spora jednorazowa kwota do wydania . Szukaliśmy najtańszych samochodów nie mniej i tak by kupić coś co będzie bezpieczne i będzie z nami dłużej to ma swoją cenę. I dlatego postanowiliśmy spróbować na zrzutce. Może znajdą się osoby chętne pomóc dzieciakom, a jak nie to mamy nadzieję, że chociaż przeczytałaś/łeś naszą historię i bardzo dziękujemy za poświęcony czas.
Pozdrawiamy
Nasza
Rodzinka 🙃❤️
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!