Justyna Maciaszek
Dostaliśmy zarys kosztów i możliwości leczenia. Kwoty są ogromne. Dolegliwości Bruna niestety pogłębiają się. Uszy nadal bolesne, do tego doszedł intensywny świąd pyszczka i łapy.
Dzien dobry, dobry wieczór, cześć.
Mam na imię Justyna. Całe życie w moim świecie towarzyszyły mi zwierzęta. Kocham je wszystkie. Nawet mięsa nie jem. Ale to przecież nie moja historia. Choć jestem jej częścią. Chciałabym przedstawić Wam Bruna. Bruno nie zawsze był Brunem. Wcześniej był Asterixem, a wcześniej miał pewnie i inne imię. Asterixem został w schronisku. Czasem jak mieliśmy wolna niedziele jechaliśmy z synem wyprowadzać na spacer psy ze schronu. I tak kiedyś poznaliśmy Asterixa. Asterix został odłowiony z drugim psem, nazwanym później Obelixem. Niezły duet, prawda? Niezły tym bardziej, że Asterix to mix owczarka niemieckiego a Obelix to mix kaukaza. Czasem żartowałam, że idąc ulicą nie chciałabym ich spotkać ( choć obydwa są proludzkie). Każdy to był w schronisku wie jaki panuje tam hałas. Każdy z psów chce się zaprezentować- "weź mnie, weź mnie! ". Asterix siedział grzecznie przy kracie i zamiatał słomę machając ogonem. Zabraliśmy go na spacer. Jak wyszedł z boksu szedł dziwnie skręcony na bok. Zapytałam opiekunkę czy ma jakieś porażenie. Szedł prawie bokiem! Dostałam odpowiedź, że ma infekcje ucha. Ale już z sukcesem leczoną. Zwróciłam uwagę na ropiejące oczy. W odpowiedzi dowiedziałam się, że jest to reakcja na pobyt w boksie ze słomą. Asterix poszedł z nami na spacer. Na ten jeden i na kolejne. Jeździłam do niego co weekend żebyśmy się poznali. No jak się okazało jest ten vibe :-) . Przyszedł ten dzień i Asterix wskoczył do mojej żółtej strzały i pognaliśmy do naszego domu. Brzmi dobrze, prawda? Ogłosiliśmy po rodzinie i znajomych konkurs na imię. Matka chrzestną została moja koleżanka. Stwierdziła "on to mi wygląda na Bruna". I tak zostało. Bruno przyjął się u nas w domu genialnie. Z Tina ( nasz drugi pies ze schronu) polubił się od razu. Z Cleo, naszą kotką tez. Trochę łypał na Lunę, naszą drugą kotkę. Ale kochani! Wy naszej Pocharatki nie znacie i umówmy się, Luna też ma co swoje za pazurkami. 😀
Zatem znacie juz Brunona. Ale musicie coś jeszcze o nim wiedzieć. Bruno jest pacjentem idealnym. Tak twierdzi przynajmniej nasza Pani weterynarz. Zawsze jest grzeczny i pozwala na wszystko. Ja osobiście wolałabym, aby nie był aż tak pacjentem idealnym. Bruno dużo choruje. Chore ucho, które było tak bolesne,że aż szedł bokiem okazało się być siedliskiem dla pałki ropy błękitnej. Pomyślcie... Jak coś tak wrednego może się tak szlachetnie nazywać? No właśnie. Oczy, które miały być podrażnione od słomy okazały się być oczami z zatkanymi kanalikami łzowymi. Zatkanymi w wyniku wieloletnich zaniedbań. Ale przecież damy radę. I dawaliśmy. Pałka, chociażby przybierała kolor najpiękniejszego błękitnego nieba musiała się pożegnać. Rany, jaka ja byłam szczęśliwa jak zadzwoniła do mnie nasza Pani weterynarz. Przecież ludzie na to umierają! Oczy, no cóż. Dowiedziałam się, że jest to tylko i wyłącznie defekt kosmetyczy. Trudno. Będziemy wycierać. Ale to nie tak. W wyniku zatkanych kanalikow oko Brunia nie czyści się jak powinno. Nasze wizyty u weterynarza zagęściły się. Zaczęliśmy szukać przyczyny. Wymazy, badania, leki, krople,maści... Oko, ucho, oko, ucho, oko, ucho... 200,300,200,300, 200,300. Złotych oczywiście. Weterynarz stwierdzila, ze w wiekszosci takie objawy daje alergia pokarmowa. I żeby kupować karmę z insektów. Czy wiecie jak dużo osób szeroko otwiera oczy kiedy mówię, ze mój pies je taką karmę? Bo nie sadzili, ze coś takiego istnieje. Ależ owszem, ależ tak! Istnieje. I kosztuje! A Bruno lubi podjeść. Żeby obraz katastrofy nabrał kolorów Bruno kuleje na przednią łapę. Dostaliśmy namiar na doktora O. W Aleksandrowie Łódzkim. Przepraszam, nie nadmieniłam przedstawiając nas, jesteśmy z łódzkiego. Zadzwoniłam. Pierwsza wizyta, tzw. zapoznawcza, pies badany pod narkozą to ok. 500 zł. I już wiecie co ja tu robię. Chciałam Was wszystkich poprosić o pomoc. Chciałabym zrobić Brunonowi testy na alergie, chciałabym w końcu bez strachu móc zajrzeć mu do ucha. Bo ostatnio widzę tylko śmierdząca wydzielinę. Chcialabym zbadać jego łapę. Bo wiem, że z wiekiem to nie zniknie, ale pogłębi się. Ja nigdy o nic nie prosiłam w sprawie moich zwierząt. Zawsze wiedziałam, że biorąc zwierze istnieje ryzyko, że ono zachoruje. Że trzeba będzie je leczyć. I chyba słaba ze mnie planistka bo tu mnie te koszty przerastają. Jak na początku wspomniałam, zawsze było przy mnie zwierzę. Pies, kot, szczur, mysz, świnka morska. Poprzedni pies z łódzkiego schronu przeżył ze mną 15 lat. Nigdy niestety nie miałam tak chorującego psa. Dlatego kochani, kończąc ten mój wpis proszę każdego z Was o pomoc. Bo choć Brunio nigdy nie dał po sobie poznać, że coś mu dolega na bank odczuwa ból i dyskomfort. A tego myślę, że miał w swoim życiu już zbyt wiele. Nikt o niego nie dbał. Dajcie proszę tą szansę mnie...
Dziękuję.
Justyna towarzysząca Brunonowi w psim życiu wlascicielka.
Dostaliśmy zarys kosztów i możliwości leczenia. Kwoty są ogromne. Dolegliwości Bruna niestety pogłębiają się. Uszy nadal bolesne, do tego doszedł intensywny świąd pyszczka i łapy.
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Arturoo
Trzymaj się Bruno.
Wioletta Danieluk
Wpłaconr, trzymam kciuki za Brunia i za Was bo jesteście cudownymi ludźmi, życzę dużo zdrowia piesiowi i całej rodzinie.