Laurę poznałam na rehabilitacji modern-reh w Mysłowicach. Codziennie widziałam jak ona dzielnie ćwiczy, a muszę przyznać, że wykonywane czynności wymagają siły, cierpliwości i dokładności. Jej zmagania możecie śledzić dzięki fp: https://www.facebook.com/Pomóżmy-Laurze-137576843419579/
Zbiórka ma pomóc Laurze pokryć koszty aktywnego wózka, na którym będzie się jej sprawniej poruszało -- to kolejny etap prowadzący do samodzielności. Ewentualne nadwyżki będą przeznaczane na rehabilitacje dziewczyny.
Oto historia Laury:
Miałam poukładane życie studia oraz wielkie plany na przyszłość wymarzoną pracę oraz założenie rodziny .... Byłam osobą niezależną, lubiłam się uczyć, spotykać ze znajomymi oraz podróżować. Został mi ostatni rok studiów, gdy kończyły się wakacje doznałam bólu w pachwinach, postanowiłam udać się do lekarza. Chodziłam od lekarza do lekarza wykonywałam badania na własny koszt, lecz wszyscy odsyłali mnie z kwitkiem do domu karząc brać tabletki przeciwbólowe. Noce były dla mnie koszmarem spałam oparta o ścianę, gdyż ból był tak ogromny, że nie mogłam się położyć. Tabletki przeciwbólowe nie pomagały. W końcu wyprosiłam skierowanie do szpitala. W szpitalu leżałam całą niedziele, płakałam z bólu, ale lekarze nie wykonali żadnych badań. Traktowali mnie okropnie powiedzieli, że udaje, że nic mi nie jest. W końcu w środę wykonali mi rezonans okazało się, że mam guza. Nikt nie przyszedł mnie poinformować dowiedziałam się tego od mamy. Pielęgniarki pochowały dzwonki i szłam prawie na kolanach powiedzieć, że kroplówka się skończyła a krew jest już wessana w wężyku. Nie wiedziałam jeszcze wtedy, że to będzie najgorsza noc w moim życiu. Myślałam, że najgorsze co może mnie spotkać to to jak leżałam w szpitalu nafaszerowana tramalem tracąc przytomność, a jedynymi osobami, które mnie położyły do łóżka były pacjentki z sali. Niestety myliłam się najgorsze było dopiero przede mną w nocy obudziłam się nie czując swoich nóg. Krzyczałam na cały szpital wzywając pomocy. Przyszła lekarka zgięła nogi i widziała ze nie potrafię nimi ruszyć. Strasznie mnie skrzyczała, że mam nie przesadzać, że obudzę wszystkich pacjentów i że mam iść spać. Podali mi środki po których od razu usnęłam. Rano wywieźli mnie na noszach z niedowładem kończyn dolnych do następnego szpitala na operacje. Po operacji mój stan zdrowia się nie zmienił. Wykonano mi szereg badań, które określiły guza jako nowotwór złośliwy IV stopnia- PNET (mięsak Ewinga). Wtedy pomyślałam sobie, że to już koniec, że nie poradzę sobie. Guz ucisnął rdzeń kręgowy nie mogę chodzić a jeszcze nowotwór. Podjęłam walkę udałam się na onkologie po 2 tyg. wypadły moje piękne długie do pasa włosy. Był to dla mnie kolejny dramat moja psychika była w rozsypce. Pod koniec chemioterapii przetaczano mi krew, gdyż groziła mi SEPSA. Po skończeniu leczenia onkologicznego, podjęłam kolejną walkę, walkę o odzyskanie sprawności. Jestem obecnie w ośrodku rehabilitacyjnym MODERN - REH w Mysłowicach. Oprócz tego muszę zakupić sprzęt ortopedyczny - wózek, który na razie musi zastąpić moje nogi. Przez całą chorobę mam ogromne wsparcie ze strony rodziny, chłopaka, przyjaciół, znajomych, sąsiadów, a nawet obcych mi osób. Zwracam się do WSZYSTKICH, dla których moja historia nie jest obojętna o wsparcie. Moja walka jeszcze się nie skończyła. Z góry z całego serca dziękuje za każdą pomoc.
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!
Barbara Malinowska
Trzymaj się!
Laura
Moja immienniczko ostatni zet z konta, symbolicznie. Czekam na matkę boska Pieniężna aby ci wyslac więcej ,żeby żyło Ci się lepiej. Dużo zdrowia , okropnie dużo życzę! Buziaki! Siły !
Anonimowy Darczyńca
Bóg jest Dobry. Wszystkiego najlepszego
Anonimowy Darczyńca
Zdrowiej Kochana, trzymamy za Ciebie kciuki ☺
Anonimowy Darczyńca
Dużo siły od Boga i opieki Matki Bożej :)