Nazywam się Michał Szaliński. Mam 32 lata i mieszkam w Świdnicy. Jestem stolarzem, a moją największą pasją jest rzeźbiarstwo. Mam żonę i dwójkę wspaniałych dzieci. Na drodze do normalności i realizacji życiowych celów stanęła mi niestety ciężka choroba.
Od kilkunastu lat zmagam się z dystrofią mięśniową, która objawia się zanikiem mięśni. Obecnie chodzę o kulach, lecz choroba postępuje. Pomoże ją powstrzymać jedynie eksperymentalna metoda leczenia komórkami macierzystymi, która nie jest refundowana przez NFZ. Seria zastrzyków kosztuje 76 500 zł. Niestety, ani moja rodzina ani ja ze swojej renty, nie jestem w stanie uzbierać takiej kwoty, dlatego proszę o wsparcie.
Choroba ujawniła swoje pierwsze złowrogie objawy w 1994 roku, gdy miałem 10 lat. Chociaż były to tylko złe wyniki wątrobowe, dla zwykłego zjadacza chleba nic niemówiące, pociągnęły jednak za sobą lawinę następstw. Z ośrodka zdrowia karetka zabrała mnie do szpitala chorób zakaźnych w Wałbrzychu. Noc w izolatce bez mamy i bez żadnej wiedzy. Ciągle zadawałem sobie pytanie: dlaczego ja?
Przez 4 lata targany po szpitalach, izolatkach, męczony dietami, tabletkami, ziołami, słyszałem błędne diagnozy, że to żółtaczka, że to zapalenie wątroby. Nikt nie wiedział, co mi jest! Jako pierwsi chorobę mięśni zdiagnozowali u mnie dopiero lekarze ze szpitala we Wrocławiu w 1998 roku. Nie było jeszcze wiadomo, co to dokładnie jest za dolegliwość, więc dostaliśmy skierowanie do Warszawy. To tutaj, po przeprowadzeniu szczegółowych badań, wykonaniu biopsji, postawiono ostateczną diagnozę: dystrofia mięśniowa. Miałem wówczas 15 lat.
Mój stan fizyczny pogarszał się z roku na rok. Już nie dawałem rady podskoczyć, bo bym się przewrócił. Obecnie poruszam się o kulach, a niedługo czeka mnie wózek inwalidzki. Rehabilitacja i dotychczasowe metody leczenia nie powstrzymały choroby. Dystrofia mięśniowa jest chorobą genetyczną, na którą nie było do tej pory skutecznego leczenia.
Od kilku lat nadzieję na zahamowanie postępów choroby daje terapia komórkami macierzystymi. Pacjenci, którzy do tej pory się jej poddali, po każdym zastrzyku z komórek macierzystych czują się coraz lepiej, zaczynają samodzielnie chodzić. Ta eksperymentalna metoda jest jednak bardzo droga. Kosztuje 76 500 złotych.
Dlatego bardzo proszę, pomóżcie mi powstrzymać tę ciężką chorobę i przekażcie nawet drobną wpłatę na moje leczenie!
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!