Aleksandra Guzdek
Drodzy Rysiowi darczyńcy,
czas na ostatnią aktualizację. Dokładnie dwa tygodnie temu, kilka dni po dziesiątej rocznicy znalezienia zagluconej i wychudzonej kupki nieszczęścia w przydrożnych krzakach, podjęłam najtrudniejszą decyzję. Po raz ostatni pojechałyśmy z Rysią do weterynarza.
Niestety nowotwór, który uaktywnił się ponownie latem, rozrastał się w takim tempie, że nie było już szansy na zapewnienie Rysi życia bez bólu i trudności w codziennych kocich sprawach. Rysia zasnęła spokojnie w moich ramionach, otulona miłością swoich małych opiekunów. Teraz czekamy na tęczę, która wskaże nam gdzie jest furtka do kociego raju. Niektórzy analizują techniczne możliwości budowy domku na tęczy (konkretnie na granatowym pasie), bo przecież Rysia na pewno będzie nas tam szukać.
Dziękuję Wam, że pomogliście nam podarować Rysi kilka dodatkowych miesięcy życia. Bardzo nam jej brakuje, ale myśl, że już nie cierpi, daje ukojenie.