Ostatnia nadzieja- TESTY PCR

Znasz to uczucie, kiedy myślisz,że już najgorsze za Tobą i teraz będzie tylko lepiej? I nagle kolejny policzek od losu. Tylko, że u nas jest o tyle gorzej, bo sprawa nie dotyczy tylko nas, ale także zwierząt. Opowiem Wam 4 historie.

Pan Marmurek - wyłapany w złym stanie, mimo, że miał właścicieli. Stare urazy,  złamania, szczerbaty, niewykastrowany..... i FIV +  FELV+.  Próby złapania trwały dobry tydzień.  Nie odpuściliśmy, a Marmur okazał się super kotem, który potrzebuje towarzystwa.  Niestety, jako kot dodatni, musi mieszkać w oddzielnym pokoju, co bardzo mu nie służy. Szanse na adopcje ma niewielkie. Pytają, dzwonią ... ale niestety, na tym się kończy.

Malutka-  kocie dziecko  wyłapane w ciąży na kastrację. Jako jedna z nielicznych kotów nie była dzika, więc chcieliśmy jej znaleźć dom. Każdy kot, który trafia do naszej kociarni, zostaje przebadany na hiv i białaczkę. Myśleliśmy, że w przypadku Malutkiej to tylko formalność. A tu bum. Test wykazał białaczkę, była słaba kreska,ale jednak była.  

Rózia- z pozoru zdrowa, charakterna kotka. Przed wyjazdem do azylu, została przebadana, również tylko dla formalności. Białaczka, znów. Mieszka razem z Malutką.

No i Rysio- staruszek z anemią. Zabrany od patologii. Bardzo możliwe, że i on po latach tułaczki nabawił się hiv i felv. Nie chcemy marnować pieniędzy( których i tak już nie mamy)  na test płytkowy. 

One miały pecha. Ale chcemy mieć pewność, bo żadnych objawów nie mają i mocno wierzymy, że test się pomylił. To tylko 4 koty na jakieś 50, które są w naszej Kociarni, i jako osoby prywatne, nikt nas nie finansuje.  

PROSIMY O KAŻDY GROSZ I TRZYMANIE KCIUKÓW,ŻEBY PCR WYSZEDŁ NEGATYWNY.