Kamil Pochylski
Pierwsza cześć operacji
Tak w skrócie
Mam 27 lat. I choruję na Nerwiakowłókniakowatość, jest po 2 dużych operacjach, podczas których wycięto mi kilka kilo ogromnego guza. Operację są rozłożone na etapy ze względu niemożliwość usunięcia go podczas jednego zabiegu. Po drugiej operacji zostało ok. 15% narośli, brak możliwości usunięcia pozostałej części, spowodowało, że guz w zastraszającym tempie zaczął odrastać.Guz musi być wyzerowany jak najszybciej, by nie zaatakował i nie pokrył całego ciała i co za tym idzie, zniweczył ogrom wysiłku i starań sztabu ludzi i nie zniszczył mi życia. Stoję w miejscu, gdzie brakuję postawienia kropki nad i by zakończyć ten objaw choroby a miejscem, gdzie może się cofnąć do punktu początkowego, a nawet gorszego, ponieważ guz w ostatnim czasie bardzo się rozrasta.
Tak coś więcej
JESTEM MŁODYM CHŁOPAKIEM W CIELE STARUSZKA ZNISZCZONEGO PRZEZ NF1
27 lat i całe życie przed sobą. Od lat zmagam się z chorobą zwaną nerwiakowłókniakowatość.
Reclinhausen w tym przypadku objawiła się ona nieprawdopodobnie ogromnym guzem wzdłuż całego prawego uda. Wiele lat szukania pomocy. Bezskutecznie! Żaden szpital w Polsce nie był w stanie podjąć się operacji. Szukanie pomocy wszędzie, gdzie tylko mogła być nadzieja. Do wieku 19 lat, każdy lekarz domawiał mi pomocy, a wizyty kończyły się czasem słowami: Pan się cieszy, że nam Pan tego na twarzy tylko na d**ie.
Ale ... pewnego dnia dostaliśmy odpowiedź na jeden z naszych mejli Zadzwonił telefon z jednej z telewizji, że znaleźli lekarza w Mediolanie, który jest specjalistą w tej dziedzinie. Sprowadzą go dla mnie do Polski, na operację, a co też ma kolosalne znaczenie, sfinansują ją. Tak się rzeczywiście stało. Dzięki tej pomocy przeszedł dwie bardzo poważne operacje. Obie zagrażające życiu, ale udało się. Wycięto ważącego kilka kilogramów guza, stanowiącego aż 80% chorej narośli. Pozostałych +/-20 % nie było można przeprowadzić na tamten moment ze względu na stan zdrowia.
Główny cel operacji został zatem w znakomitej większości osiągnięty. Pozostał guz, choć dużych rozmiarów, to jednak w stosunku do pierwotnej wielkości już niewielki. Jednak była i pozostała obawa, że może znowu o sobie przypomnieć, w niedługim czasie.
Od ostatniej interwencji chirurgicznej minęło już 4 lata. Niestety kontynuacja zabiegów z telewizją jest już niemożliwa. Ta pozostałość guza po dwóch operacjach potrzebuje wycięcia go do zera, czyli kolejnego, finalnego etapu operacji. Bardzo pilnego, bowiem niestety, ale guz w zawrotnym tempie się uaktywnił i zaczął niepokojąco, ponownie narastać nie przyrasta tylko na masie, ale zajmuje coraz to większy obszar mojego ciała, zaczyna rozlewać się na coraz to nowe obszary ciała, jak nie podejmę natychmiast działań.
to cholerstwo z punktu gdzie było już na etapie finałowym w zastraszającym szybkim tempie może pokryć moje całe ciało. Jestem w miejscu, gdzie albo wysiłek sztabu ludzi, którzy pomogli mi do tej pory normalnie funkcjonować, ale też mojego cierpienia i moich bliskich może zostać zaprzepaszczony, bo nie dopiłem tego do końca. Gdyż specyfika tego guza jest taka, że aby nie odrastał, musi być wyzerowany.
Jestem na rozdrożu życiowym: załamany, zaniepokojony, zniechęcony i nawet momentami zmęczony tą ciągłą walką o kolejne dni przetrwania po ... ludzku. Nadzwyczajnego przetrwana, które dla wielu ludzi jest normalnością dnia, nie doceniając tego, że są zdrowi, dobrze wyglądają, mogę iść na basen, na plażę, chodzić w krótkich spodenkach latem.
Nie chcę wracać do punktu wyjścia, bo ta walka z guzem jest dla mnie bardzo wyczerpująca także psychicznie. Powrót do poprzedniego stanu byłby dla mnie tragedią pod każdym względem. Stoję nad przepaścią życiową i szukam nadziei w czytających moją prośbę o pomoc.
Operacja wiąże się niestety z wysokimi kosztami, nie jestem w pełni pokryć, uzbierałem już większość kwoty. Obecne środki finansowe, przeznaczam również na zabiegi mniejsze, usuwanie guzków mniejszych, które są rozsypanie po moim ciele.
Ale sam guz to nie tylko ten jeden problem, chociaż podstawowy, bo jego oddziaływanie jest dużo szersze. Wskutek choroby mam problem ze wzrokiem, bo choroba także jest z nim bezpośrednio powiązana. Jestem po zabiegach w poznańskiej klinice najpierw na jedno, a teraz na drugie oko, bo traciłem już wzrok. W jednym przypadku niestety zakończyło się to niepowodzeniem, gdyż na jedno oko widzę w zaledwie kilku procentach, a na drugie tylko w można określić 70%. Ale tutaj Nie da się także tego polepszyć, nie da sie nic więcej tu osiągnąć, ponieważ przyczyną utraty jakości wzroku jest guz który, zlokalizował śnie na nerwie wzrokowym. Trapiąca mnie choroba główna, o której piszę. Wspominam o tym, ponieważ przekłada się to również na moją złą sytuację finansową, gdyż z takim wzrokiem, z takim obciążeniem chorobowym mam ograniczone możliwości zarobkowania.
Stąd moja wielka i serdeczną prośbą do Was, ludzi, by definitywnie zakończyć proces mojej choroby i trwający od niedawna stres z jej ciągłym się odnawianiem. Niestety, ale inaczej niż operacyjnie nie da się zakończyć tej choroby raz na zawsze, zanim się ona dalej rozwinie.
Brak podjęcia szybkiego działania skutkuje nawrotem do sytuacji sprzed leczenia, które Nie chciałbym, aby tamte operacje były zmarnowane tylko dlatego, że będąc, już na finiszu choroby zabrakło postawienia tu „kropki nad i czyli ostatecznej operacji, kończącej całkowicie proces mojego leczenia.
\nadzieją na całkowite usunięcie tego „paskudztwa”, które zrujnowało mi życie. Wierzę w to bardzo, że jest to możliwe dzięki Waszej ofiarności i dobremu sercu.
Wiem, że potrzebujących jest tak wielu, a każdy z nas musi walczyć o każdy grosz nadziei. Wierzę w to, że udało mi się zainteresować kogokolwiek moją smutną jednak historią, by zdecydowała się na wsparcie mojej walki z choroba, a co bardzo proszę i z góry serdecznie.
Operacja planowo ma odbyć się w Mediolanie.
Dziękuje.
Z wyrazami szacunku
Pierwsza cześć operacji
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!