Kroniki Bożydara książka wydanie

Nazywam się Adam Kosek. 

Urodziłem się w Zielonkach, w 2000 roku. I niedługo później wszystko się zaczęło – kiedy jeszcze nie umiałem pisać, wymyślałem swoje „dzieła” i wspólnie z bratem odgrywaliśmy je. Od kilku lat piszę do szuflady i teraz przyszedł czas aby to zmienić.

Pasja do pisania nigdy mi nie przeszła, w często pisałem różne śmieszne wypracowania, które bardzo się wszystkim podobały i dostarczały bardzo dużo pozytywnych emocji. Oczywiście nauczyciele, którzy byli pozbawieniu humoru nie doceniali tego, natomiast ci nim obdarzeni doceniali mój talent.

Do napisania książki skłoniła mnie pani od polskiego, która kiedy byłem na studiach czytała na forum moje wypracowanie i była nim niezwykle zafascynowana. Pomyślałem wtedy, że skoro wszystkim się podoba i ich śmieszy, a na dodatek nauczyciel mnie chwali to może coś w tym jest. Tak się zaczęło i w bardzo krótkim czasie powstało tak wiele stron, że musiałem to podzielić na 3 osobne książki.

Jestem (pozytywnie) uzależniony od czytania, a uzależnienie to staram się przekazywać innym. Dlatego zależy mi aby młode osoby czytały teksty, które są łatwe i przyjemne, a przy tym dostarczą masę śmiechu i radości. I taka jest moja książka.

A najbardziej ze wszystkiego lubię zapach nowej książki. 

Być może dzięki Wam  będę miał to szczęście, by powąchać strony mojej własnej książki!

Zachęcam do przeczytania krótkiego opisu:

Tytuł książki to "Kroniki Bożydara", jest to pozycja przeznaczona dla wszystkich (nie ma ograniczeń wiekowych).

Opowiada ona o przygodach Bożydara, mężczyzny w podeszłym wieku który podobnie jak lubi pić alkohol, to z takim samym zaangażowaniem walczy ze złem, umila życie sąsiadom, walczy z władzą i wiele więcej. Tutaj fragment.

Ni stąd nie z owąd, rozległo się pukanie do drzwi. – Zara, przecie się nie rozerwie – zawołał Bożydar. Po chwili był już przy drzwiach i zapytał – Czego? –Szczęść Boże. Nazywam się ksiądz Stanisław Dziwisz. – Pochwalony –odpowiedział nabożnie. –Właśnie wraz z kardynałem Karolem… -Kogo dymałeś?- zapytał ze śmiechem. Dziwisz, nie dziw się ale wy se tam róbcie co chcecie, tylko dzieci do tego nie mieszajcie.  – Wypraszam sobie, powiedziałem k a r d y n a ł e m – przeliterował wzburzony. – Rozumiem proszę kontynuować, trzeba było tak od razu. – Ja i kardynał Wojtyła przejeżdżaliśmy obok pana domu i niestety zgasł silnik. – Popatrzę wasza wielebność. Po chwili Bożydar znalazł się przy samochodzie. Podniósł maskę do góry, sprawdził stany płynów. Potem wszedł do środka i sprawdził stan paliwa. –Jak ma nie zgasnąć jak bak pusty! – powiedział z dumą, że znalazł przyczynę. – Zaraz, zaraz przecież jeszcze chwilę temu był pełny. Zatrzymaliśmy się przed sklepem i po kilkuset metrach samochód stanął – powiedział zdziwiony. –Akurat mam tu na stanie dużo paliwa – zatarł ręce z zadowolenia. – Ile? –A będzie ze 70 litrów. –To tyle ile nam potrzeba, bierzemy. – Widzi ksiądz jakie ma szczęście, że na mnie trafił. –A jeśli można wiedzieć, skąd ma pan to paliwo? Czy jest z legalnego źródła? –Książę, księciuniu bierzesz, czy będziecie go pchać do Krakowa? – zapytał wyraźnie rozbawiony. –Dobrze, nie było pytania, oczywiście, że biorę. Ile się należy? –Sygnet i jesteśmy kwita. –Niestety nie mogę, bo to prezent od kardynała dla mnie. Mogę zaproponować … -Stanisław, gdzie jest mój sygnet? –dał się słyszeć głos kardynała Wojtyły. –Jaki sygnet pierwsze słyszę? – odpowiedział ksiądz Dziwisz. –Dobrze proszę, tylko ani słowa, że masz go ode mnie – powiedział do Bożydara Dziwisz. –Spokojna twoja rozczochrana – uśmiechnął się i poszedł po benzynę. Po dwóch minutach przyniósł kanister benzyny. Ksiądz Stanisław wlał do baku, podziękował gospodarzowi, uruchomił maszynę i pojechał. –No bardzo dobrze, że Marian czuwa i opróżnia baki klientom sklepu, bo jedyną osobą, która może sprzedać benzynę jestem ja – powiedział uśmiechając się do siebie Bożydar.

W książce znajdziecie również smaczki o Karolu Wojtyle, kard. Dziwiszu i wiele więcej. 

Zapraszam do bliższego poznania Bożydara i jego przygód.

Przekonajcie się sami!

A tu ważne techniczne informacje dla Was:

Książka, którą chcę z Waszą pomocą wydać  

• jest już napisana
• Ma ponad 22 tys. słów.
• format A5 (145x205mm)
•  wnętrze offset 90g 
• okładka 4+0 (kolor), folia matowa
•  oprawa miękka 
• nakład: 200 egzemplarzy (dla autora, reszta dla wydawcy.

Brakuje 

• profesjonalnej edycji tekstu, "złożenia" jej
• projektu okładki
• Pieniędzy 

Koszt przesłany mi przez Wydawnictwo Sorus to 11 960zł. Szukam jeszcze tańszego wydawnictwa ale raczej nie znajdę, bo ceny wszędzie są podobne.

Zebrane środki przeznaczę na

•  dopracowanie składania książki, 
•  zaprojektowanie okładki
•  wydanie książki
•  kolportaż książki do księgarń
•  promocję książki w mediach społecznościowych i internecie
• wysyłkę nagród dla wspierających projekt

Moim celem, który mogę osiągnąć dzięki Waszemu wsparciu, jest wydanie książki drukiem. Marzę o tym, by to, co powstało w mojej głowie miało kartki, okładkę i spis treści! 

Krótko mówiąc: cel to wydanie książki i dostarczenie jej do sprzedaży.

To będzie możliwe, gdy uda mi się zebrać 100% zakładanej kwoty.

Jeśli jednak otrzymam od Was wsparcie przekraczające to, jakie planowałem, mam zamiar wydać jeszcze 2 książki, które są już niemalże gotowe.

Pomysłów mam wiele, ale napiszę o nich, jeśli zbiórka przekroczy planowane 100% :)

Samemu to można napisać książkę, a nie ją wydać! :)

Przy spełnianiu mojego marzenia pomagacie mi nie tylko Wy. 

Poznajcie mój Dream Team: 

- Łukasz (brat) recenzent, krytyk i czytelnik mojej książki.

- Paweł (brat) archetyp jednej z postaci.

-Bartłomiej (brat) krytyk mojej książki.

-dr. Agnieszka Jarosz krytyk i czytelnik pierwszego opowiadania, od którego wszystko się zaczęło.