Robaki, wszędzie robaki... Na skórze, w głowie, widzę je, żerują na oczach... Nie, już przestałem je widzieć, zjadły oczy... Ale słyszę, są w uszach, są wszędzie... Czekam kiedy obudzę się z tego koszmaru... Ale nie mogę przecież zasnąć bo boję się, że zjedzą mnie całego... i ból, wszechogarniający ból... i w końcu nadszedł błogi sen, ktoś dał mi kłuja w doopkę i odpłynąłem... Obudzę się? Mówią coś szeptem, że marne szanse, że być może zasnąłem na zawsze... Może i lepiej bo wszystko mnie boli, czuję jak robaki zjadają mnie od środka... A potem jasność, nic już nie boli, jestem za Tęczowy Mostem? Czuję głód...? Żyje! To był tylko koszmar! Ja żyje! I nie słyszę i nie czuje już robaków.
Niestety, nie jest to tylko koszmar naszego nowego przyjaciela to wszystko działo się na prawdę... On to wszystko przeżył... Z racji niewyobrażalnego bólu zjadanego przez mady ciała, kota nie można było złapać, mimo wyniszczenia był bardzo agresywny. Karmicielka tydzień błagała różne organizacje i instytucje o pomoc dla niego... Nikt nie pomógł... Zrozpaczona zaczęła obdzwaniać weterynarzy, żeby ktoś przyjechał, złapał kota... Kiedy zazdzonila do SweetVet, klinika skontaktowała się z nami. Od razu pojechaliśmy po kota. Był już tak słaby, że niepotrzebna była klatka... wystarczyły rękawice... Do kliniki trafił w stanie agonalnym... Zaczęła się walka z czasem... Szaleństwem było marzenie, że to wyniszczone i odwodnione ciałko wybudzi się z narkozy... Ale podjęliśmy ryzyko, wszak co innego pozostało...
Przeszedł zabieg usuwania larw z ciała, ze skóry, oczu, uszu... I stał się cud Wybudził się, zaczął jeść, walczyć o życie... Podczas zabiegu został dokładnie obejrzany, oprócz dramatu robaków, kociak ma jamę ustna w fatalnym stanie, uszy że świerzbem, no i o dziwo, wyniki krwi oraz stan nerek, nie najgorszy... Prawdziwy Walkir z niego dlatego został zakwalifikowany do zabiegu czyszczenia oczodołu (niestety oko zostało doszczętnie zjedzone przez robaki i nie ma co ratować ), wyrwania popsutych zębów oraz kastracji w przyszłym tygodniu.
Będzie to astronomiczna kwota! Niestety my nie mamy na to środków. Jako, że mamy pod opieką koty wymagające długiego i drogiego leczenia nasze stowarzyszeniowe konto od dawna pokazuje okrągłe zero! Naszym marzeniem jest utwierdzenie tego kota, w przekonaniu, że był to tylko koszmar, z którego się wybudził i teraz będzie już tylko lepiej. Sami nie damy rady! Dlatego błagamy, pomóż go ratować, on już tyle wycierpiał!
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Grzegorz Oczak
Apeluję do wszystkich pomagajmy tym zwierzakom tak niewiele potrzeba
Charlie
Trzymam kciuki 😘
Paulina Bracikowska
Walcz Kociaku 🤗