"...w walce o życie i marzenia ".
Spoglądam na niego - jak delikatnie śpi. Wzruszam się jego maleńkimi - jak dla mnie- rzęskami, ustkami, policzkami…Dostrzegam malujący się spokój na jego twarzy- mimo dramatu, który przeżywa od 10 tygodni..
Mój niespełna 12 letni syn, który przyszedł na świat z ogromnym uśmiechem na twarzy…dziś toczy jedną z największych walk w swoim życiu… Walkę z Nowotworem złośliwym, który czyha na jego istnienie..
Wracam myślami do stycznia;.
„Mamo chyba źle kopnąłem na treningu - bo stopa mnie boli” - słyszę.” Pokaż mówię… Posmaruję… A jeśli nie przejdzie - pójdziemy się do lekarza…”
Nawet nie przypuszczałam że oto nadeszła chwila- w której nasze życie bezpowrotnie się zmieni. Chwila, która doprowadzi nas na dziecięcy oddział onkologiczny do wrocławskiego Przylądka Nadziei.
Na pierwszej wizycie u lekarza rodzinnego słyszę : delikatne stłuczenie. Trzeba przeczekać. Druga wizyta przyniosła maści i hasło- proszę się niczym nie martwić - to przeciążenie. Trzecia wizyta otulona poirytowanym oddechem lekarza – wybrzmiała identycznie jak dwie poprzednie.
Pod koniec lutego, nie możemy jednak założyć buta narciarskiego na stopę. Pojawia się lekka opuchlizna.
Kolejna wizyta niesie już wskazanie do prześwietlenia. Lądujemy u chirurga dziecięcego, który jednak wskazania, by owe prześwietlenie wykonać – nie widzi. Do moich uszu dochodzi komunikat:
„ Widzę, że za dużo ma pani czasu…- proszę nie szukać problemów…”
Lekko zawstydzeni i poirytowani wracamy do domu.. Planujemy prywatne usg…
Kiedy otrzymujemy wyniki- natychmiast wykonujemy rezonans. Nagle dzwoni telefon „ W trybie pilnym trzeba zrobić biopsję…”. Wyjeżdżamy do Wrocławia.
Szpital, biopsja: rozpoznanie : NOWOTWÓR ZŁOŚLIWY tkanek miękkich- kończyny dolnej wraz biodrem.
Nasze serca się zatrzymują… Nasz świat bezpowrotnie się wali….Nasze nadzieje, nasze marzenia, nasze życie - rozpada się na miliony maleńkich kawałeczków….
W głowie pojawia się jedna myśl…. Musimy to wszystko przeżyć. Musimy walczyć!
Walczymy więc. Chemia, dieta, modlitwa, pełne zaufanie i wiara.
I choć każdy dzień to ogromny trud – nie tracimy nadziei. Uśmiechamy się, wierzymy i wyciągamy z tej sytuacji tylko to, co dobre!
Przychodzą kolejne wyniki badań. Ścigamy się z czasem. Lekarze chcą działać najszybciej jak się da. Chcą zrobić wszystko – by uratować nogę i życie naszego synka…
----------------------------------------------------------------------------------------
Kochani!
Nazywam się Monika Serek i od 13 lat jestem Fotografką, Mentorem Biznesowym i Fotograficznym. Ale przede wszystkim jestem Mamą Bartoszka- który obecnie walczy z agresywnym Nowotworem złośliwym - MIĘSAKIEM.
Umiejscowił się on w stopie mego synka- łamiąc mu obecnie kości i pochłaniając wszystkie ścięgna i nerwy. Każdy dzień to walka-by nie pojawiły się przerzuty.
Nasz syn- od dziecka wieczny optymista- nie traci nadziei.
Otoczony rodziną, przyjaciółmi i ludźmi, którzy go kochają - jest absolutnie wspaniały w całej tej okrutnej podróży.
Z dumą pokazuje swoją łyską główkę i wychudzone, blade ciałko. Wie, że jest żołnierzem na polu bitwy. Stał się dla nas wzorem do naśladowania i inspiruje z każdym kolejnym dniem.
Z tej też przyczyny - jako jego Mama - postanowiłam mu pokazać, że nie jest w tym wszystkim tak bohatersko sam. Że są na tym świecie ludzie, którzy mu kibicują, którzy się za niego modlą i którzy go wspierają.
Utworzyłam więc zbiórkę, która pozwoli nam opłacić dalsze leczenie w tej nierównej walce, wsparcie fizjoterapeutyczne, psychologiczne, a także oprotezowanie w przypadku AMPUTACJI- która wedle lekarzy - jest obecnie naszą OSTATNIĄ DESKĄ RATUNKU.
My nadal wierzymy i modlimy się o CUD uzdrowienia. Bierzemy z Bartoszkiem na siebie- to, co życie nam niesie w ogromnej pokorze. W pełnym zaufaniu i w nadziei że będzie dobrze. Ale i zwracamy się w waszą stronę.
Pomóżcie nam to przeżyć .Pomóżcie mojemu synowi się z tego podnieść. Wesprzyjmy go w tej trudnej drodze i w powrocie do życia i do nowej rzeczywistości, która będzie go czekała.
Całe moje życie starałam się pomagać innym - dziś, tej pomocy sama z moją rodziną potrzebuję.
W zamian za Waszą/ Twoją pomoc – chcę coś ofiarować....
Chcę podzielić tym, co wartościowe, tym co piękne i tym, na czym świetnie się znam. Podeślij mi więc na [email protected] informację o twojej wpłacie - a ja resztą się zajmę :)
------------------------------------------------------------------------------------------
Pomoc dla Bartoszka możecie okazać poprzez:
* udostępnienie zrzutki, naszej historii i wysyłając w stronę Bartoszka dobrą energię i modlitwę
* wpłacając wybraną przez Was kwotę - jeśli wasze serce czuje, że chcecie.
To, którą opcję wybierzesz zależy od Ciebie.
My dziękujemy Ci z całego serca za każdą wpłatę, za kazde udostępnienie i za każde dobre słowo i kciuk w górę!.
Życzymy wraz z Bartoszkiem i całą naszą rodziną - dużo miłości, zdrowia i nadziei- w tym wspaniałym świecie!!!
A żeby na koniec zostawić trochę uśmiechu - dodaję krótki filmik z moim wariatem :). Właśnie takim był - zanim wszystko się zaczęło :) :)
Beztroski, wyluzowany, uśmiechnięty i wiecznie głodny na życie...
Trzymajcie ze mną kciuki - by wrócił do tej wspaniałej wersji siebie :)
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Anna N
Trzymam mocno za Was kciuki!
Anonimowy Darczyńca
❤️
Agnieszka Kułakowska
Przesyłam Wam dobrą energię, trzymajcie się!
Anonimowy Darczyńca
Kochana Moniu, Nawet nie umiem wyrazić słowami jak bardzo jest mi przykro, że taka choroba dotknęła twojego synka i twoją rodzinę. Jestem pewna, że macie wspaniałych lekarzy, opiekę oraz bliskich, którzy pomogą wam przejść przez ten ciężki czas. Bądźcie silnini i pełni nadziei, a wszystko się ułoży. Przesyłam dużo siły i miłości z Monachium! P.s. Gdybyś potrzebowała jakiejkolwiek pomocy to tylko daj znać. Dorka (była współlokatorka z Wrocławia)…
Marta K-K
Od dawna śledzę Twój profil i podziwiam za piękną pasję, za zdjęcia. Trzymam kciuki za synka, bądźcie silni. Nie znam Was, ale życzę wszystkiego co najlepsze. Niech wyjdzie dla Was słońce, żebyś mogła wrócić z powrotem do swoich pasji.