Postanowiłem jednak poprosić o pomoc. Bo mogę sobie chwilowo, mam nadzieję tylko chwilow, nie radzić. Wstyd mi, bo nigdy nie myślałem, że będę musiał. Ale życie pisze przedziwne scenariusze... Ogólnie pojęcie o zbiórkach też mam zerowe. Może nic nie spieprzę..
Nie bardzo wiem, co tu więcej pisać, wkleję więc tekst z Sołtysa. Poniżej:
No. To jak niektórzy z Was już wiedzą - dopadł mnie alien. Alien, jak alien - tak se myślę, że jak mnie kiedyś alpagi nie zabiły, to i ten skurkowaniec nie ruszy. W sumie to wiedziałem wcześniej, jako że przerzuty zwykle biorą się z niego właśnie, a skoro pojawiły się na wątróbsku, to musiało gdzieś też pojawić się coś wcześniej. I w sumie jo, się pojawiło. Ino nie pytajta o szczegóły, dość, że napiszę, że jak większość rzeczy, jego też mam w d***e. Dosłownie. Na własne oczy zaś zapoznałem się z nim całkiem niedawno. W sumie wybrałem sobie na to świetny moment - w rocznicę ślubu z Dośką i moje osobiste urodziny. Znaczy 19 marca. Można powiedzieć, że zaszalałem - był oral i anal. Znaczy kolono i gastroskopia. Mam nadzieję, że lekarz użył innych sond...Ino ni uja nie pamiętam, bo mnie wzięli i uśpili. To nie pytajta, jak bylo, bo pojęcia nie mam. A ogólnie? Samopoczucie? Psychicznie - może być. Znaczy zwykle humor mnie nie opuszcza. Załamek w sumie też nie mam, ale to wynika już bardziej z mojej filozofii życiowej - w skrócie: "A uj tam, będzie, co ma być". A że nie przejmuję się też rzeczami, na które wpływu nie mam, to pewnie jest mi łatwiej. Fizycznie jednak jest już tak se - schudłem, nie bardzo mogę żreć, a już na pewno nie tak, jak wcześniej. Tyle że to zwalam na zapalenie żoładka i wrzoda dwunastnicy, które też się jakoś u mnie znalazły. Biorę od paru dni antybiotyki (trzy) i czekam, aż przestanę się czuć jak słonica w ciąży - w sensie że wypchany i z mdłościami. Choć dziś aptekarka powiedziała, że to może być (te mdłości) po Metronidazolu. Oby. Ale gorsze jest to, że ostatnie dwa czy trzy tygodnie w sumie przeleżałem w wyrku, słaby jak kot. Od trzech czy czterech dni dopiero jakoś funkcjonuję i chyba się poprawia. Co dalej..hmm.. Czekam drugi tydzień na wyniki z histopatologii i jak już będą, muszę znów zapisać się do lekarza, który zlecał mi badania. A on - chyba - rozpocznie jakieś leczenie. Pewnie chemia, radio plus wymeldowanie aliena drogą chirurgiczną. Więc będzie w sumie kiepskawo. Oby jednak owa kiepskawość była stabilna... ;)
A co jest najgorsze? Chyba to, że od miesiąca nie byłem w stanie pracować, więc nasze zasoby poszły się paść i wygląda wszystko mocno nieciekawie. Co prawda od trzech dni usiłuję robić, ale zanim będą jakieś efekty, minie trochę czasu. Może do tej pory nie zdechniem z głodu. Do Dośkowej wypłaty jeszcze 10 dni, a po drodze jeszcze się jakieś święta przypałetają. Cholera, nie mogły być za parę miesięcy..? No ale jakoś próbujem se radzić. Jest, jak jest. I tyle.
PS - wiecie, że w sumie to powinienem grać w totka? Cukrzyca. Nadciśnienie. Dwa zawały. Pięć stentów i trzy bypassy po operacji na otwartym sercu. A teraz alien do kompletu. Kurna, kumulacja...
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
SA VA
Dla Was 🖤
Kasia Kate
Zdrówka 😊
Dorota Majewska
Pozdrawiam Duzo zdrowia
Aleksandra Dziurka
Zdrowiej szybciorem!
Anna
Zdrowiej szybciutko :)