Dziękuję ciociu, dziękuję wujku, że czytasz moją historię <3
Ponoć jestem małą, pięciotygodniową kocią dzidzią, która powinna w raz z mamą i rodzeństwem polować na pluszowe myszki i nigdy nie czuć bólu ( tak mówi ciocia )
Nie do końca to rozumiem, bo nie miałam pluszowych myszek. Mieszkałam w niebezpiecznym miejscu a mama zostawiała nas często szukając jedzenia.
Potem zaczęłam chorować.
Dostałam kataru, oko zaczęło się zaklejać ropą i puchnąć, ale to chyba tak musiało być, prawda ?
Takie kocie życie....
To co się wydarzyło później, było jeszcze bardziej straszne.
Jakaś Pani mnie znalazła i zabrała .... Zawiozła do Pani w białym fartuszku, mówiąc, że trzeba mnie pewnie poddać eutanazji.
Nie wiem co to znaczy, ale ta miła Pani w fartuszku, powiedziała, że da mi coś co uśmierzy ból, załatwi mi dom i że wszystko będzie ok.
Nie wiem o co chodzi, ale brzmi to lepiej jak eutanazja.
--------
Teraz może ja .
Zawsze się zastanawiam, jak to życie wygląda oczami bezdomnego kociego dziecka.
Czy mimo bólu, pewnie niemiłosiernego bólu, potrafi cieszyć się gdzieś w pustostanie z dzieciństwa ?
Czy gdy mama nie wraca to się boi ?
Wiecie tak po ludzku boi, jak my na przykład dentysty ?
Ta kocia dzidzia jest już bezpieczna, ale ile dziś innych kociaków, dosłownie w tej chwili jest w takiej samej sytuacji ?
Tylko brak obojętności i kastracje zminimalizują ilość takich kocich tragedii w których nieznalezione w porę kociaki umierają w bólu gdzieś po cichu.
Jak dotarłeś do końca wpłać piątaka i dołóż cegiełkę do operacji małej i utrzymania pozostałych 34 kotów w moim domu tymczasowym.
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Klakierek
Ciociu Saro, trzymam mocno kciuki za inne kotki, które ratujesz. Jesteś niesamowita!