Czy kiedykolwiek ktoś z Was znalazł się w sytuacji, w której zastanawiał się jak uratować życie ukochanej żony i nienarodzonego dziecka?
Właśnie stoję w obliczu takiego dramatu.
Mam na imię Kamil. Od ponad 2 lat ja i Ewcia jesteśmy małżeństwem, a od 4 miesięcy wyczekujemy dziecka.
W momencie kiedy większość przyszłych rodziców zastanawia się nad wyborem imienia dla swojej pociechy czy też nad umeblowaniem pokoju, ja rozpaczliwie szukam pomocy w uratowaniu dwóch najważniejszych osób w moim życiu!
2 grudnia tego roku, po tygodniowym pobycie na oddziale ginekologicznym u Ewci zdiagnozowano rdzeniaka IV stopnia. Jeszcze tego samego dnia (w 13-tym tygodniu ciąży) rozpoczęto trwającą 8 godzin operację usuwania guza. Po tygodniu analiz okazało się z czym mamy do czynienia. Dowiedzieliśmy się, że ze względu na rodzaj guza nie ma możliwości przeprowadzenia chemioterapii. Reaguje on jedynie na radioterapię całej głowy i kręgosłupa.
Niestety radioterapia wiąże się z brakiem szans na przeżycie naszego dziecka.
Jest szansa, że uda się ją odłożyć do momentu, aż urodzi się nasz maluszek. Do tego czasu naszą jedyną nadzieją jest medycyna alternatywna połączona z odpowiednią suplementacją. Leczenie, o którym wspominam wymaga niestety dużego nakładu finansowego. Pokrycie jego kosztów jest dla nas trudne tym bardziej, że na chwilę obecną zrezygnowałem z pracy zawodowej, aby zająć się Ewcią, która wymaga całodobowej opieki.
Jesteśmy pełni nadziei, że dzięki tej terapii uratujemy moją pełną chęci do życia żonę, która ma dopiero 25 lat i nasze dziecko.
To moje jedyne marzenie. Mam nadzieję, że całą rodziną będziemy mogli cieszyć się życiem. Bardzo proszę o pomoc!!!
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!