Zbiórka Pomoc dla Dextera - zdjęcie główne

Pomoc dla Dextera

841 zł  z 1 070 zł (Cel)
Wpłaciły 34 osoby
Wpłać terazUdostępnij
 
Agnieszka Nemezis - awatar

Agnieszka Nemezis

Organizator zbiórki

Właściwie nie bardzo wiem jak zacząć, cała ta sytuacja jest dla mnie trudna, ale może najlepiej po prostu opiszę mojego wyjątkowego kota, bo to właśnie jego historia.

Dexter, bo tak właśnie się nazywa pojawił się w życiu moim i córki całkiem niespodziewanie. Właśnie wracałyśmy z zakupów w biedronce, kiedy podbiegł do nas, lekko kulejąc i zaczął łasić się do mojej córki Izy, jednocześnie próbując zaglądać do reklamówek. Był wyraźnie głodny, więc wyjęłam paczkę mielonego surowego mięsa i nakarmiłam go, po czym ruszyłyśmy w stronę domu. 

     Jednak on nie dał o sobie zapomnieć. Szedł za nami pod sam dom i nie mogłam go tak zostawić. Myślałam, że komuś uciekł, więc wzięłam go pod pachę i zabrałam do mieszkania, z zamiarem poszukania właścicieli. Zadzwoniłam do znajomego stowarzyszenia, pomagającego bezdomnym zwierzętom i poprosiłam o pomoc. Po bliższym przyjrzeniu się zwierzakowi, okazało się, że nie jest w tak dobrym stanie jak na początku się wydawało. Na jego ciele było pełno strupów, z uszu również mu wylatywały i wyraźnie bolała go miednica. Weterynarz ocenił, że musiał zostać potrącony przez samochód, albo inny pojazd. Nikt się po niego nie zgłosił, nikt nie zadzwonił, mimo wszędzie wrzucanych ogłoszeń. Widać było wyraźnie, że miał kiedyś swój dom, ktoś najzwyczajniej w świecie go wyrzucił...

     Jestem samotną matką, nie stać mnie było na leczenie i utrzymanie kota, na szczęście było jeszcze stowarzyszenie. Zajęło się kosztami leczenia, karmą oraz żwirkiem, a ja zostałam domem tymczasowym. Długo trwało, zanim Dexter doszedł do siebie. Jeszcze dłużej, zanim znaleźli się chętni na adoptowanie go. Nie był niestety kociakiem, miał już około półtora roku. Poza tym długotrwałe przebywanie na ulicy, oraz głodowanie odbiło na nim swe piętno. Kot rzucał się na każde jedzenie jakie tylko znalazło się w zasięgu wzroku, otwierał sobie drzwi i szafki, dobierał się do śmieci. Wymagał nieustannego pilnowania, ale poza tym był kochanym kotem, który kochał dzieci i spał razem z córką w łóżku każdej nocy.

     Wreszcie znaleźli się chętni, żeby go adoptować. Była wizyta przed adopcyjna, nowi właściciele zostali uprzedzeni o jego charakterze. Wszystko wydawało się wspaniale. Niestety, Dexter nie przypadł im chyba do gustu, bo zadzwonili, żeby go zabrać, że niby podrapał całą twarz dziecku. Kot, który tak bardzo kochał moją córkę, miałby skrzywdzić inne dziecko? No cóż, wrócił do nas, a ja zaczęłam zastanawiać się czy to nie przeznaczenie, że tak po prostu ma być, że ma u nas zostać? Ale jak to zrobić, kiedy ledwo wystarcza na rachunki i utrzymanie mnie i córki? Jednak kiedy patrzyłam, jak śpią razem z córeczką nos w nos, przytuleni do siebie, nie miałam serca już go oddać. Podszedł do nas, wybrał nas, więc widać tak miało być. Dużym wsparciem było dla nas Stowarzyszenie Kociaki i Psiaki adopciaki, zorganizowali zbiórkę karmy, zaopatrzyli w wyprawkę i adoptowaliśmy go.

     Wszystko było w porządku do niedawna. Nagle Dexter przestał się załatwiać, nie od razu to zauważyłam, bo dużo pracuję i często nie ma mnie w domu. Na dodatek byliśmy właśnie w trakcie przeprowadzki i odświeżania nowego wynajmowanego mieszkania. Wychodziłam rano, wracałam późnym wieczorem, wpadając tylko na chwilę w ciągu dnia do mieszkania, żeby coś zabrać czy zjeść, a że córką zajmowała się mama, to myślałam, że ona wyrzucała odchody. Dopiero, kiedy przestał jeść, zaniepokoiłam się na dobre. Jak to, Dexter nie chce jeść? Przecież on potrafi wyjąć surowego ziemniaka z wstawionego co dopiero garnka!  Do tego stał się osowiały i zaczął wymiotować. Mało robił siku, ale robił.

      Następnego dnia od razu pobiegłam do weterynarza, obawiałam się, że mógł zjeść coś dziwnego, kiedy nikt nie patrzył. Niestety prześwietlenie nic nie wykazało, poza tym, że miał kał w jelitach. Dostał leki przeciwwymiotne, antybiotyk, oraz leki na przeczyszczenie, które miałam podać w domu, po 3 godzinach, kiedy przestanie wymiotować. Zapłaciłam 150 zł, ale przecież zdrowie zwierzaka jest ważniejsze. Niestety przez cały dzień nie było żadnego skutku, poza tym popołudniu znów zaczął zwracać.  W niedzielę rano znów pobiegłam do lecznicy, tym razem innej, dyżurującej. Niestety nie wiedziałam, jakie leki dostał wcześniej, zrobiono mu USG, które wykazało, że ma bardzo powiększony pęcherz, znów dostał zastrzyki, większą dawkę leków na przeczyszczenie i do domu. Przez cały dzień mój kot tylko leżał, pomyślałam, że przynajmniej nie wymiotuje, więc jest poprawa, wprawdzie nadal się nie załatwił, ale może nie tak od razu. Niestety wieczorem okazało się, że Dexter ledwo stoi na nogach. W panice zaczęłam szukać weterynarza, który mógłby go przyjąć, ale jak na złość nikt nie odbierał. Mój kot mimo, że ledwo stał na nogach, jakoś wczołgał się do łóżka córeczki i przespał z nią całą noc.
     Z samego rana znów pojechaliśmy do weterynarza, diagnoza - otwieramy, nie było co czekać. Potem dowiedziałam się, że to była ostatnia szansa, jeszcze trochę, a byłoby za późno. Okazało się, że Dexterowi potworzyły się kamienie kałowe w jelitach, nie było szans, żeby się załatwił. Najprawdopodobniej (weterynarze nie byli do końca pewni przyczyny) powiększony pęcherz zaczął uciskać jelita, przez co nie mógł się załatwić, nerki również źle pracowały, wszystko podeszło aż pod sam żołądek, przez co wdało się w nim zakażenie. Stan bardzo zły, weterynarze nie wiedzieli, czy przeżyje. Wszystko zależało od zwierzaka. Na szczęście Dexter to silny kot, o silnej woli. Z żałosnym piskiem bólu i strachem w oczach znosił wszystkie zastrzyki, kroplówki i zabiegi na nim wykonywane.  Zaczął się załatwiać, więc była poprawa, zaczął nawet jeść. Była nadzieja.


     Niestety po kilku dniach jego stan zaczął się pogarszać, znów przestał się załatwiać, nie jadł i tylko wymiotował. Trzeba było zrobić mu lewatywę i założyć cewnik, żeby stan pęcherza mógł się poprawić. Dexter dostał lek Pronefra, na nerki, codziennie wizyty, zastrzyki, kroplówki. Po 10 dniach można było wyjąć szwy, jednak kapiący mocz z cewnika spowodował ponowne otworzenie rany i trzeba było ponownie go zaszyć. Gdy tylko Dexter poczuł się trochę lepiej, od razu dostał wigoru, dał się we znaki naszym wspaniałym weterynarzom, zdarł z siebie i osikał dwa kubraki tylko po to, żeby nie musieć ich nosić, po czym powyciągał sobie świeżo nałożone szwy. Weterynarze załamują ręce, nad wyjątkowym sprytem Dextera :) Ostatnie wyniki krwi, pokazały, że nerki całkiem doszły do siebie, zniknęło zapalenie pęcherza, a Dexter znów jest szczęśliwym kotem, którego nic prawie nie boli, poza urażoną dumą, że wciąż nad nim skaczą, smarują jakimiś wstrętnymi maściami i każą chodzić w tym paskudnym kubraku ;)

    Mimo, że Dexter wyzdrowiał, nie mogę do końca się tym cieszyć. Wciąż pozostał dług do spłacenia w przychodni. Jako samotna matka, nie jestem w stanie wyłożyć takich pieniędzy, część zapłaciłam, ale odbiło się to mocno na moich finansach, a jeszcze o wiele więcej pozostało do spłacenia.

 Zdrowie naszych zwierząt warte jest każdej ceny, tylko nie zawsze niestety możemy poradzić sobie z tym sami. Dlatego proszę, błagam wręcz o pomoc w spłaceniu rachunku, mając nadzieję, że wspaniali ludzie o dobrych sercach, którzy się tu znajdują, zechcą wesprzeć moją zbiórkę. Jeśli nie jesteś w stanie, proszę - udostępnij, wyślij dalej.

Dziękuję z całego serca za wszelką pomoc

841 zł  z 1 070 zł (Cel)
Wpłaciły 34 osoby
Wpłać terazUdostępnij
 
Agnieszka Nemezis - awatar

Agnieszka Nemezis

Organizator zbiórki

Zadaj pytanie

Wpłaty: 34

Kasia - awatar
Kasia
20
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
1
Ana Oli - awatar
Ana Oli
20
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
110
Alex - awatar
Alex
20
Damian Kuberski - awatar
Damian Kuberski
10
Maria m - awatar
Maria m
10
Monika Mucha - awatar
Monika Mucha
10
Ania - awatar
Ania
20
Beata - awatar
Beata
40

Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas

fundraiser thumbnail
Załóż swoją zbiórkę

Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!

fundraiser thumbnail

Pomagam.pl wykorzystuje pliki cookies. Dowiedz się więcej

Zamknij