Bez tego leku Karmelek umrze

Uwaga: Wszystko wskazuje na to, że prawie wszystkie problemy opisane poniżej to zakaźne zapalenie otrzewnej w typie neuro, prosimy o pomoc w zbiórce na lek!!! :( 

Pewnego dnia padła decyzja - bierzemy kocura na dom tymczasowy!
W trakcie poszukiwań organizacji, która potrzebuje DT dla swoich kocurów, trafiliśmy na KoTOZ 1 w Suwałkach. To kociarnia, a raczej mrrruczarnia, która ma pod swoją opieką niezliczoną ilość bezdomnych, futrzastych łapek. 

Jeden telefon, kilkunastominutowa rozmowa, ustalenia, parę miauknięć w tle, kilka kocich historii i decyzja zapadła. Bierzemy kotka!

Po kilku dniach byliśmy już w Suwałkach. Wypełnianie formalności z Panią Ewą w towarzystwie miliona wąsów i mruknięć to była czysta przyjemność. jednak, wśród tych wszystkich wibrysów brakowało tych konkretnych, z którymi mieliśmy spędzić kolejne dni, tygodnie, może miesiące. Gdzie był Tygrysek?

Jak się okazało, najgłębiej, jak się tylko da, chował się w kocim tunelu, z dala od innych kotów. Zamknięty, cichy, wycofany, rudy kocurek, ewidentnie nieszczęśliwy. Jeszcze nie wiedział, że lada moment wyruszy do domu.

Młody szkrabik, co najwyżej 1,5-roczny, a miał już za sobą bezdomność oraz w krótkim czasie kilka wizyt weterynaryjnych - kastracja, odrobaczanie, szczepienia, testy, pobieranie krwi i o zgrozo, ogolenie rudej łapki. Do tego wszystkiego jeszcze kociarnia, pełna, no przecież, że kotów, których on tak bardzo nie lubi...

Tydzień. Tyle czekał na odebranie go do domu.

Podróż nie należała do najlżejszych - 120 kilometrów miauczenia, drapania, proszenia o wypuszczenie z transportera, naprzemiennie z drzemkami i podgryzaniem maty. I w końcu... dom! Dom? Czym w sumie jest? Czy kiedykolwiek go miał? Tego nie wiemy, ale mamy pewność co do jednego - mieć będzie go już zawsze.

Ten wycofany, smutny, a nawet momentami agresywny wobec innych kotów rudzik okazał się być niesamowicie uroczą i towarzyską tuliłapką. Miłość, jaką dał nam już pierwszego dnia pobytu w domu jest nie do opisania. I tak już codziennie wygląda jego życie od połowy marca 2023, gdy w końcu spotkało go szczęście.

No, prawie codziennie...

Już na starcie zauważyliśmy u Karmelka nieprzyjemny zapach z pyszczka. Do tego, częste objawy refluksu, brak apetytu i co za tym idzie, bardzo małe ilości zjadanej karmy. Do tego wymioty. Początkowe objawy, tłumaczone stresem, okazały się być - oby tylko odrobinę - głębszym problemem, podczas którego diagnostyki jesteśmy. 

Karmelek - bo na takie imię go przechrzciliśmy (wygląda jak oblany sosem karmelowym! Czyż nie?), tydzień po przyjeździe do nowego domu musiał ponownie trafić do weterynarza. Wstępne wnioski: prawdopodobnie pasożyty oraz zapalenie dziąsła, ząbek do leczenia.

Według zaleceń weterynarza, na początek trzeba było zająć się problemami gastrycznymi. Karmel otrzymał tabletkę na odrobaczenie. "Jeżeli objawy ustąpią, wystarczy podać drugą dawkę po dwóch tygodniach". Jednak, jeżeli złe samopoczucie by się utrzymywało, miała go czekać dalsza diagnoza. 

Po dwóch tygodniach, gdy Karmelek otrzymał drugą połowę tabletki na odrobaczenie, zaczął być osowiały, mało aktywny, ospały, a do tego nie miał apetytu. Umówiliśmy się na wizytę do weterynarza, który wykonał badania laboratoryjne, które wykazały problem z wątrobą. Niewiadomo co jest przyczyną, ale podejrzenia są dwa - głodówki podczas błąkania się, zanim trafił do człowieka i otrzymał pomoc, albo rozwój zakaźnego zapalenia otrzewnej... 

Dodatkowo, okazało się, że Karmel ma zapalenie dziąseł, na które co 2 dni otrzymywał antybiotyk w zastrzyku, podczas wizyty u weterynarza. W zastrzyku otrzymywał również leki na wątrobę oraz przeciwbólowe. Już po pierwszej dawce było znacznie lepiej, widoczna była poprawa w zachowaniu, jednak po dwóch dniach, rano, przed drugą wizytą, Karmelek był ponownie nieswój - jak się okazało, miał gorączkę w wysokości 40,2 stopnia. Ponownie, otrzymany zastrzyk pomógł, ale niepokój związany z chorą wątrobą narastał. 

Podczas trzeciej wizyty, 21.04, Karmelek miał jedynie stan podgorączkowy, 39,5. Od tej pory jest znacznie żywszy, aktywniejszy. Od pierwszej wizyty również chętniej jadł, co przy problemach wątrobowych jest wyjątkowo istotne.

Niestety, w niedzielę Karmel ponownie przestał jeść. W poniedziałek nadal apetyt nie wrócił, a weterynarz wskazał, by czekać do kolejnego dnia na poprawę. We wtorek lekarz weterynarii zdiagnozował płyn w jamie brzusznej, co jedynie zbliżyło ostateczną diagnozę do zakaźnego zapalenia otrzewnej... Nie pomaga fakt, że Karmel nie je, jedynie w środę rano podskubał odrobinę mięsa.

 Od wtorku podawany jest antybiotyk oraz silniejsze leki na wątrobe. Od środy 26.04. karmimy Karmelka strzykawką, by cokolwiek trafiało do żołądka. Choć w środę weterynarz zauważyła, że żółtaczka jest mniejsza, nie jest to jednoznaczne z tym, że zakaźne zapalenie otrzewnej w diagnozie odpada. Szukamy leku, by podac go jak najszybciej oraz zbieramy pieniądze na leczenie - leków nie można zakupić na fakturę z odsuniętą w czasie płatnością, dlatego jest to szczególnie pilne.

Karmelek jest podopiecznym KoTOZ 1 w Suwałkach, przebywającym w domu tymczasowym Tuliłapka w Białymstoku, z rokowaniem na adopcję. Aby wesprzeć KoTOZ, zbieramy na pokrycie kosztów leczenia i wszelkich wizyt u weterynarza oraz kosztów transportu. 

Dotychczasowo poniesiony, pokryty już koszt: 

Pierwsza wizyta u weterynarza (badanie krwi, leki przeciwwymiotne, leki rozkurczowe, odrobaczenie, konsultacja) - 119zł

Koszt transportu Karmelka do kliniki weterynaryjnej i z powrotem - 70zł (2x35zł)

Powyższe kwoty zostały już pokryte dzięki Państwu!!! Dziękujemy!

Poniesione koszty do pokrycia:

3 wizyty z Karmelkiem, w tym badania laboratoryjne oraz antybiotyk, leki na wątrobe oraz przeciwbólowe - 429zł

Pasta HepaDol - 49,41zł

Dojazdy do weterynarza z kotkiem - na dzień 28.04: 140zł (każdy kolejny dzień to będzie 50zł)

___________________________________________________ 

Nasza terapia będzie polegać na przyjęciu 84 zastrzyków preparatem Curefip (www.curefip.com).