Hej, ekipa z niesamowitą wyobraźnią!
Mam dla Was taki temat do omówienia. Chciałabym poruszyć kwestię zdrowia, które zamiast trzymać się zwykłych standardów, postanowiło puścić wodze fantazji.
Moim marzeniem jest utworzenie Fundacji na rzecz chorych ludzi, ktorzy zmagają się z tą chorobą. Nie mają środków na leczenie i brak wsparcia.
To MÓJ opis, dlaczego do tego to mnie skłoniło:
Gdy byłam nowordkiem przeszłam sepsę, która wymagała transfuzji krwi. Podczas tego zabiegu prawdopodbnie zarażono mnie wirusem WZW typu B, który zdecydował, że będzie we mnie zamieszkiwać. Znasz to uczucie, kiedy w wieku dziewięciu lat dostajesz taką niespodziankę od życia?
Nawet wtedy moi rodzice nie mogli narzekać na nudę, bo akurat w tym czasie musieli radzić sobie z chorobą mojej siostry, która niestety przegrała walkę z rakiem.
Teraz, jak już jestem starsza i bardziej "doświadczona", cały czas utrzymuję bliski kontakt z lekarzami, trzeba kontrolować sytuację. Ale w moim przypadku to nie jest takie łatwe. Niektóre badania muszę robić prywatnie, bo są jakby tajne albo dla wybranych. Oczywiście, taki luksus ma swoją cenę. Dodatkowo, postanowiłem zaprosić do mojego życia depresję, żeby się nie nudziło. Teraz razem tworzymy wspólną kampanię ale nie jest łatwo.
Moja córeczka również nie może narzekać na brak przygód. Ma"zeza zbieżnego", co sprawia, że widzi świat w swoim własnym stylu, czyli z krzywym urokiem. Plus na świecie jest pełno alergenów, które uwielbiają atakować jej organizm. Oczywiście, dieta to w tym przypadku to wyzwanie na miarę superbohaterów.
Choć moja wiremia jest na niskim poziomie, nie oznacza to, że jestem w pełni wyleczona. WZW typu B jest chorobą przewlekłą, dlatego nadal muszę być pod stałą kontrolą medyczną i przestrzegać zaleceń dotyczących diety, badań kontrolnych i innych środków profilaktycznych.
Bardzo ważne jest, aby podkreślić, że chociaż wiremia jest niska, nadal potrzebuję wsparcia w rozpowszechnianiu świadomości na temat WZW typu B oraz zrozumienia dla osób dotkniętych tą chorobą.
Teraz, gdy już dokończyliśmy tę opowieść, dochodzimy do momentu kulminacyjnego. Otóż, z powodu tego całego szaleństwa zdrowotnego, nasz budżet został mocno nadszarpnięty. Wiele kredytów, windykacja, najem. Ogromne koszty zdrowej żywności...
W związku z tym, szukam wsparcia finansowego. Czy jest tu ktoś, kto chciałby wziąć udział i pomóc nam pokonać trudności? Każda wpłata pomoże nam walczyć o zdrowie i normalność.
Zwracam się do Was z prośbą o wsparcie finansowe. Każda pomocna dawka gotówki oznacza krok w stronę uwolnienia się od kredytów i choroby!
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!