Pożar w Młodziejewicach

W jeden wieczór straciłem dorobek życia, a moja rodzina została pozbawiona źródła utrzymania. Prosimy o pomoc!

Mam na imię Krzysztof. Jestem właścicielem gospodarstwa rolnego w Młodziejewicach (woj. wielkopolskie), jednak ze względu na liczne choroby prowadzą je moi synowie Mateusz i Adam. Oprócz nich mam na utrzymaniu dwójkę młodszych dzieci. W domu mieszka z nami również mama.  

14 czerwca br. w naszym gospodarstwie wybuchł pożar, którego przyczyną najprawdopodobniej było zwarcie instalacji elektrycznej w kombajnie. Ogień bardzo szybko się rozprzestrzenił i zajął sąsiadujące ze sobą budynki gospodarcze. W czasie pożaru z obory udało nam się wyprowadzić bydło, niestety na nic więcej nie wystarczyło czasu. Pożar strawił sprzęt rolniczy, w tym kombajn, prasę, siewnik zbożowy i różnego rodzaju narzędzia. Zniszczeniu uległy też budynki, które nie nadają się do użytkowania. Całkowita wartość szkód została oszacowana na ok. 600 tys. zł.

W akcji gaśniczej, która trwała dziewięć godzin, udział brało 20 jednostek straży pożarnej. Biorąc pod uwagę skalę pożaru można uznać za cud, że nikomu z nas nic się nie stało. Wszyscy jednak bardzo przeżyliśmy tę sytuację. Maszyny rolnicze, które spłonęły były źródłem naszego utrzymania, bez nich nie możemy pracować. Na pokrycie strat z ubezpieczenia również nie ma co liczyć, ponieważ nie obejmuje ono sprzętu, a to właśnie on uległ największemu zniszczeniu.

Od momentu pożaru doświadczyliśmy wiele dobra ze strony różnych osób. Dziękujemy strażakom, którzy narażając własne życie ratowali nasze gospodarstwo, sąsiadom za zaopiekowanie się naszymi zwierzętami i wszystkim, którzy zaoferowali swoją pomoc. Potrzeby są jednak bardzo duże, dlatego w imieniu całej mojej rodziny proszę o wsparcie. Liczy się każda złotówka i każda pomoc.

Krzysztof Krzewiński