Koci dom hospicyjny u Julii

Mam na imię Julia i od 2020 roku mój dom jest schronieniem dla chorych, starych i porzuconych kotów... dla coraz większej ich liczby.

Zaczęło się od dwóch, a obecnie dzielę 2-pokojowe mieszkanie z dwunastoma kociakami - 6 kocurkami i 6 kotkami. Kilkoro z nich jest nosicielami wirusa FIV, połowa ma ponad 10 lat, jeden ma cukrzycę, inny nadczynność tarczycy, inny chore nerki, jedna kicia nie ma uszek - właściwie mało który jest zupełnie zdrowy i mało który ma zęby.

Dbam o nie najlepiej jak mogę, aby urodzone na ulicy, po latach bezdomności poczuły co to domowe ciepło, bezpieczeństwo i miłość. Klakier, Lucek, Frida, Lenka, Myszka, Hania, Kaziu, Jagódka, Melon, Pola, Zyga i Maciuś - to moje futrzane dzieci, którym poświęcam życie.

Dziewięcioro to podopieczni Fundacji Na Ratunek Bezdomniakom, dzięki której mają zapewnioną opiekę weterynaryjną, behawioralną oraz część leków i karmy. Pozostałe koszty staram się ponosić z własnych środków, z pomocą Mamy (która również ma koty), i niestety niejednokrotnie nie wystarcza mi do wypłaty :( Sam żwirek schodzi w ogromnych ilościach - za ok. 400-500 zł miesięcznie, do tego dochodzi mięso, puszki, przysmaki, suplementy, drapaki, które się zużywają, proszek do prania, podkłady higieniczne, paliwo na częste podróże do weterynarza... lista się nie kończy, a niestety płacę także wysoki czynsz za mieszkanie - ponad 1000 zł.

Dlatego zdecydowałam się poprosić Was o pomoc i małe wpłaty, które pomogą nam przetrwać i dalej tworzyć mój mini-azyl dla niechcianych zwierząt. 

Z całego serca dziękuję za każdą złotówkę! Wierzę, że dobro wraca i to wielokrotnie, a najszybciej w postaci miłego uczucia w sercu, że się pomogło tym, którzy nie umieją sami o to poprosić.