Witam wszystkich.
Niestety ale to nie jest prima aprilis... Kiedyś byłem dzikim kotkiem 🤭
Ale teraz jestem Mikuś, mam około roku, zostałem przygarnięty i zabrany ze wsi, żyłem wśród koni, krówek i baranków,byłem bardzo zaniedbany żyjąc w tamtych warunkach. Pewnego dnia znalazła się Pani kurier której wpadłem w oczko więc postanowiła mnie z tamtąd zabrać, pomalutku oswoiła, później zafundowała mi wizytę u weterynarza, zostałem wykastrowany, odrobaczony i zaszczepiony, przy okazji miałem swierzbowca którego udało się wyleczyć. Pani znalazła mi ciepły i kochający dom w postaci swoich dwojga starszych dziadków którzy naprawdę mnie potrzebowali, odnalazłem się tam od pierwszego dnia, baaaardzo się polubiliśmy, starszy dziadek który pochował swoją 20 letnia kotke po której śmierci sam mocno zachorował po powrocie że szpitala poznał mnie Mikusia 😁. Dziadek pomału zaczął odzyskiwac siły, praktycznie wrócił do siebie, na twarzy znów jest uśmiech i radość, ciągle jesteśmy razem, śpię na przemian z babcia lub dziadkiem, naaaaprawde lepszego domku nie mogłem sobie wymarzyć .... Lecz w tej całej pięknej historii musiał się jednak przytrafić przykry epizod 😔. Jestem kocurem nie wychodzącym załatwiającym się do kuwetki , lecz wczoraj dziadek(88l)otworzył przypadkiem okienko a ja skorzystałem z okazji i bryknąłem zobaczyć trochę podwórka 😌 babcia długo mnie wolała a ja nie przychodziłem,lecz niestety uderzył mnie samochód, ostatkiem sił wróciłem do domku ciągnąc swój tył za sobą 😔 Była godzina 22 w piątek, problem z dodzwonieniem się do weta, wnuczka babci która mnie przygarnęła natychmiast przyjechała po telefonie babci , udało się dodzwonić do weta, niestety nie miał dobrych wieści,zasugerował jedynie uśpienie lub podać mi apap ( co się dziś okazało to dla mnie większe zagrożenie teraz niż wypadek) Ja tak bardzo chcem żyć jestem taki młody, wnuczka babci jest tak uparta i dzielnie o mnie walczy. Po tabletkach apapu, jakoś przetrwałem nockę(cud) , dziś była wizyta u weta który ma rtg i mógł mnie dokładnie obejrzeć. Na szczęście bądź nie, mam zwichnięte biodro, niestety wymaga to dość pilnej i dość kosztownej operacji, bez tego się nie wyliże 😭 Do tego dowiedzieliśmy się że ta dawka apapu zalecona przez weta mogła mnie zabić, takze dodatkowo musimy wyleczyć moją wątrobę i obym to przeżył... 😔 Dziadkowie wiadomo są schorowani i ciężko jest wydać im tak duża kwotę na moją operacje i leczenie, a ja naprawdę bardzo chce nadal z nimi żyć i obiecuje się im odwdzięczyć za to dobro ❤️
Bardzo ale to bardzo proszę ludzi o dobrych serduszkach o pomoc w zebraniu kwoty na koszty operacji i leczenia, sami nie jesteśmy w stanie jej uzbierać. Oczywiście na bieżąco będę dodawała zdjęcia leczenia oraz poniesionych kosztów.
Serdecznie pozdrawiam i liczę na państwa pomoc
Babcia, Dziadek, wnuczka no i Mikuś ❤️
Chciałabym jeszcze raz wszystkim bardzo podziękować za pomoc i wpłaty, Mikuś jest już po kontroli i zdjęciu szwów, czuję się dobrze , z dnia na dzień wraca do sprawności. Opłaciliśmy koszty operacji dzięki zrzutce. Jeszcze raz dziękuję ❤️
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
