Witam, nazywam się Mariusz, pare lat temu rozeszłem się z moją kobietą, z którą byłem 13 lat z naszego związku urudziła się dwójka dzieci. Dzieci trafiły pod opiekę matki. Po paru miesiącach gdy odwiedzałem dzieci i zabierałem do swojeo miejsca zamieszkania okazało się, że z dziecmi coś jest nie tak, młodsza córka 3 letnia w tamtym okresie była zaczerwieniona w okolicach intymnych, starszy syn w tamtym czasie 9 letni powiedział mi, że jest to najprawdopodobniej przez to, że ona bawiła się "skakała po siuxxxxx" obecnemu partnerowi matki, był to dla mnie szok. Zabrałem dzieci do lekarza, złosiłem sprawę na policje, byłem na obdukcji. Był to dla mnie cios jakiego nie życzę najgorszemu wrogowi. Zaczeła się walka oraz cała batalia o dzieci, którą wygrałem ostatecznie w tym roku. Matka dzieci zniknęła i nie ma z nią kontaktu, otrzymałem sądownie bagatela wsparcie na dzieci 300zł na każde z nich " alimenty ..." Oczywiście nie jest to nawet kropla w morzu potrzeb dzieci. Do dnia dzisiejszego zastanawiam się jak można w dzisiejszych czasach zasądzić takie alimenty. Sprawy kosztowały mnie 3 lata ciągłej batalii i udowodnienia matce i jej partnerowi jak bardzo skrzywdzili moje dzieci. Musiałem zawiesić działalność swoich firm oraz sprzedać wszystkie samochody aby opłacić prawników, pisma, psychologów, psychiatrów itp, kosztowało mnie to blisko 400 tyś zł. Zostałem z kredytem gotówkowym na moje aktualne mieszkanie i bez pieniędzy na które ciężko pracowałem wiele lat.... W międzyczasie poznałem wspaniałą osobę jaką jest moja żona, posiadała już jedno dziecko z poprzedniego związku, aktualnie posiadamy dwójkę wspólnych dzieci.
Początek tego roku był dla mnie szczęśliwy w końcu sądownie ograniczyłem prawa matce i główne sprawy sądowe o piecze nad dziećmi wygrałem. Została sprawa sądowa na prokuraturze, która ciągnie się juz ponad 3 lata. Jednak liczę na odrobinę sprawiedliwości w naszym kraju oraz że osoba odpowiedzialna za krzywdy moich dzieci zostanie odpowiednio potraktowana.
Mieszkam z 5 dzieci, łącznie 7 osób w mieszkaniu ledwo przekraczającym 40 metrów oraz kredytem na te mieszkanie, niestety nie mogę wziąść wiekszego kredytu, aby poprawić byt dzieciom i zmienić mieszkanie, moja żona pomaga mi z całego serca opiekując się całą gromadką gdy jestem w pracy. Robię co mogę jednak idąć do banku prosząc o kredyt, nie mam zdolności kredytowej, 1300zł netto na członka rodziny, tyle musi mi zostawać na życie czyli ponad 9 tys zł, także jeśli bym chciał zmienić mieszkanie na wieksze musiałbym zarabiać 9200zł netto + opłaty aktualnego kredytu+ rata kredytu na nowe mieszkanie (dom).
Zgłaszam się dlatego do was wszystkich o pomoc, każdy grosz liczy się dla mnie i jest na wagę złota, kurator, który przychodzi do mnie cały czas uczula mnie i ostrzega, że wiąże się to z odebraniem dzieci przez Opiekę, nie mógł bym sobie spojrzeć w twarz jeżeli bym nie spróbował prosić tutaj ludzi z dobrymi sercami o pomoc, niechce żeby moje trzy lata starań o dzieci i sprawiedliwość poszły na marne, jak również pieniądze które poświeciłem na te wszystkie sprawy. Kredyt który musiałbym wziąść aby kupić wieksze mieszkanie to 200tys zł. Niestety z braku zdolności jestem zdany na waszą pomoc ....
Proszę pomóż.
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!