Na psy z wioskowej patologii

      Najstarsza sunia ma u nas imię Sonia. Ma zdjęte szwy, wszystko się pięknie zagoiło. Sonia wygrzewa stare kości w legowisku przy kaloryferze.

     Jej dzień mija według stałego rytmu. Szybkie wyjście na si i ku, powrót do domu pod kaloryfer, po drodze przekąska.  Z ostrożności nadal je mało, ale często.

     Dwie kolejne sunie już po sterylizacji, ale jeszcze w Lecznicy na obserwacji po zabiegach. To, co braliśmy za lekkie przytycie, u starszej suni okazało się zamkniętym ropomaciczem, zdążyliśmy w ostatniej chwili. Gdyby została na wiosze, umierałaby w strasznych cierpieniach.......

Bardzo prosimy o dalsze wsparcie.

m.d.k.

        Sytuacja najstarszej, malutkiej suni opanowana.    Przepuklina załatana, dziura była wielkości kurzego jaja. Od razu została wysterylizowana. W czwartek   jedziemy na zdjęcie szwów.

       Teraz na sterylizację czekają dwie sunie zabrane stamtąd z tych krótkich łańcuchów bez bud.

Bardzo prosimy o dalsze wsparcie.

m.d.k.

     XXI wiek,, a na wiochach nadal średniowiecze. Brak wiedzy i świadomości, dotyczącej właściwej opieki nad zwierzętami, to żadne usprawiedliwienie.

Wioskowa psia codzienność to ból i cierpienie z powodu zaniedbań właścicieli.

 Tak było również w przypadku odebranych psów z gminy Gościno.

Na miejscu zastaliśmy 2 sunie i 1 psa na łańcuchach w prowizorycznych budach, nie dających im schronienia.

         Najstarsza sunia ok 10 lat, malutka - niecałe 6 kg, była zamknięta w ciasnej, brudnej, zimnej komórce. Sunia ma olbrzymią przepuklinę, jelita widać pod skórą. Chodzi tak od roku, zamknięta była, bo miała sama zdechnąć.

Zabraliśmy, chociaż decyzja nie była łatwa........

Potrzebujemy pieniądze na niezbędne zabiegi kastracji, usunięcie przepukliny i profilaktykę.

        Już odmieniliśmy ich los, zabierając je do Psikątka,  teraz chcemy im  przywrócić wiarę w człowieka i znaleźć nowe domy, aby mogły wieźć spokojne i szczęśliwe życie.

Maria Danuta Kadela i wolontariusze z Psikątka Tośkowej Ferajny