Daj na fipa, nie bądź pipa

Luna to nieco ponad 3 miesięczne dziecko adoptowane ze schroniska. Jej życie, po wszystkim co przeszła  miało w końcu zmienić się na lepsze - klatka zamieniona na przytulne, bezpieczne mieszkanie, zabawki i nowa kocia przyjaciółka, już na zawsze. No właśnie - miało. Po kilku dniach cieszenia się obecnością nowego członka rodziny, który od razu poczuł się jak u siebie i skradł wszystkim serca wystąpiły pierwsze objawy: brak zainteresowania zabawą, duża ilość snu. Myśleliśmy: grzeczny kotek, najspokojniejszy z miotu... Kolejnego dnia brzuch małej Luny wydawał się jakby większy, myśleliśmy: głodomór, rekompensuje sobie miesiące w schronisku, je jak za trzech. Mimo wszystko postanowiliśmy pojechać do weterynarza, sprawdzić czy wszystko w porządku. Brzuch okazał się wypełniony dużą ilością płynu, do tego gorączka, szereg badań i diagnoza: Zakaźne zapalenie otrzewnej. Czy wyrok? Tak myśleliśmy w pierwszej chwili, jednak równocześnie usłyszeliśmy o leku. Skutecznej, 84 dniowej terapii. Ile warte jest życie kociego przyjaciela? Jak dużo można poświęcić dla członka rodziny? Dla nas odpowiedź jest jedna: jej życie jest bezcenne i zrobimy wszystko żeby nasz waleczny szkrab doszedł do siebie. Luna chociaż jest mała już wiele przeszła, uciekła z rąk, bezdomności, panleukopenii będąc przy tym wszystkim bardzo dzielna. Znalazła ludzi którzy ją pokochali.Żeby przeżyć potrzebuje jeszcze jednego - wygranej walki z podstępną chorobą. Prosimy o pomoc!