RehabilitacjaArka

KAŻDY MA SWOJE HIMALAJE

Obiecane nowe wiadomości i zdjęcia. Widać na nich ciężko pracującego, dzielnego faceta. Jestem pełna podziwu. 

Codzienność Arka i jego najbliższych, to prawdziwe Himalaje. 

Wielka wyprawa w nieznany świat, mozolne ruchy, zmęczenie, ale też NADZIEJA, że mimo wszystko, uda się wejść na szczyt i odzyskać, to co wydawało się tak oczywiste, a zmieniło się w ciągu jednej chwili. 

Każda wyprawa jest łatwiejsza, gdy możemy liczyć na innych. 

WIELKA Wdzięczność za pomoc jaką okazujecie Państwo wspomagając zbiórki, które służą temu, żeby Arek piął się w górę, żeby Gosi, jego żonie, łatwiej było budować ich nową rzeczywistość i walczyć o odzyskanie sprawności męża.

Koszty rehabilitacji są jakie są, nie łatwo odzyskać zdrowie po tak ciężkim i rozległym zawale. Chciałoby się liczyć na to, że ćwiczenia będą przynosiły szybkie efekty, ale nie zawsze się tak dzieje. Cierpliwość i konsekwencja, konsekwencja i cierpliwość. 

Arek niebawem zostanie objęty patronatem jednej z fundacji, wówczas będziemy prosić o wpłatę 1 procenta podatku na koszty związane z dalszym leczeniem i usprawnianiem. Dziękujemy za udostępnianie, za datki, za serce i dobre myśli. 

Życzmy Arkowi Dobrego Roku!

____________________________

Kochani,

Arek i Jego historia - ciąg dalszy. 

Tym, którzy jej nie znają, w wielkim skrócie o co chodzi. Brat przyjaciółki, w kwietniu tego roku miał rozległy zawał. 

Po długim okresie śpiączki, odzyskał przytomność ale niestety utracił swoje normalne życie. Arek wymaga ciągłej, praktycznie nieprzerwanej opieki i rehabilitacji. 

Po pobycie w ośrodku rehabilitacyjnym, od końca września jest w domu. Stan jego zdrowia jest taki, iż wymaga opieki całodobowej, plus ciągłej rehabilitacji. Gosia, żona Arka walczy o Niego, ale ja sama będąc osobą niepełnosprawną wiem, jak trudna to walka, na każdym polu. 

Zaczynając od wszystkich emocji, które łączą się z tak dramatyczną zmianą życia, przez wszystkie zwątpienia i powroty nadziei, a kończąc na finansach, które są nawet nie do wyobrażenia, dopóki sami, na własnej skórze, nie doświadczymy tego, ile kosztuje choroba, słabość, niepełnosprawność. 

Jakiś czas temu, dzięki Wszystkim Dobrym Ludziom, i dwóm zbiórkom na pomagam.pl - udało się wspomóc Arka i Gosię kwotami, które bardzo im się przydały, w tych trudnych chwilach. Pieniądze to jedno, ale myślę, że kiedy dzieje się w życiu taka tragedia, najważniejsi są ludzie. Ludzie, którzy są na co dzień, którzy dzwonią, pytają, nie zapominają o tym, że ta Obecność (nawet na odległość) jest i bardzo ważna, i bardzo potrzebna.

Poprzednie zbiórki, to był mój pomysł, ale wczoraj, ktoś inny dał mi "kopa". Zadzwoniła do mnie Pani Ania Kacprzyńska, która razem ze swoim mężem Jarkiem, są w bardzo bliskim, codziennym kontakcie z Arkiem i Gosią.

Kobieta ma w sobie tyle siły i energii, i zrobiła rzecz taką zwyczajną - poprosiła, żebym założyła zbiórkę na tę właśnie, niezbędną, codzienną rehabilitację, bo ona nigdy tego nie robiła, a bardzo chce pomóc. Bardzo mi się to podobało i przebudziło z tego jesiennego, ponurego letargu. 

Zatem Kochani, jestem tylko jako wykonawca, a cała Energia, Wola, Moc i Wielkie Serce, które uruchamia tę zbiórkę, należy do Pani Ani. To nie muszą być wielkie kwoty, ale każda złotówka przeznaczona na ten cel jest bezcenna. 

Czas grudnia, świąt, Bożego Narodzenia, to zawsze bardzo szczególny Czas. Wierzę, iż dzieląc się jakąś tam kwotą, podzielimy się również Sercem, dobrą myślą, dobrym słowem, życząc Arkowi i Gosi dużo Siły! 

NIGDY nie zapominajcie, że jesteśmy z Wami. Ja osobiście, bardzo dziękuję Pani Ani, za Jej telefon.