Leczenie porzuconej Misi

    Zacznę od naświetlenia sytuacji. 

Kotka Misia miała swoją Panią,  która odeszła w ubiegłym roku. 

Była kotkiem wychodzącym z Panią na spacery,  do sklepu,  nie potrzebowała smyczy.  Szła grzecznie obok człowieka. 

Nie ma chyba człowieka na osiedlu,  który nie znałby tej kochanej kici.

Po śmierci właścicielki,  Jej syn przestał zajmować się kotką,  zostawił ją na dworze i liczył,  że ktoś będzie ją karmił. 

Niestety Misia zachorowała,  leżała pod moim oknem bardzo cierpiąc,  na dworze było gorąco. 

1 lipca zabrałam ją do lecznicy,  gdzie okazało się,  że ma niewydolność nerek.

Pomimo, że mam pod opieką 7 kotów, także uratowanych przed śmiercią,  ponadto opiekuję się kotami na wsi,  karmię,  poddaję zabiegom kastracji,  znajduję domy , to zabrałam Misię do siebie. 

Wydałam na jej leczenie,  czyli wizyty,  leki, kroplówki,  badania,  karmę różnego rodzaju ( nie zawsze chce jeść  daną karmę i trzeba próbować), liquidy (karma w płynie podawana strzykawką), ponad 3.000 zł. 

Obecnie znowu wizyty,  badania,  kroplówki dożylne,  antybiotyk, lek przeciwwymiotny, przeciwbólowy itd..

gdyż wdała się bakteria,  a co za tym idzie zapalenie nerek. 

Nie potrafię przestać jej leczyć , jestem zbyt słaba emocjonalnie 🥺, a wyczyściłam się do zera. 

Mogę jedynie liczyć na  wsparcie ludzi o dobrym sercu ❤️ bo od nikogo innego pomocy nie otrzymam. 

  Wiem, że potrzebujących jest wielu  , ale gdyby Ktoś mógł pomóc mi w tej nierównej walce,  będę dozgonnie wdzięczna 🩷

Jeżeli nie możecie to proszę udostępniajcie tę zbiórkę,  za co z góry ogromnie dziękuję ❣️❣️❣️

Sama choruję i otrzymuję rentę inwalidzką,  wiem,  że zwierzęta cierpią tak samo jak my. 

Nie potrafią jednak tego powiedzieć i prosić o pomoc. 

Proszę więc w imieniu Misi,  za każdą złotówkę serdecznie dziękuję ❤️