Zbiórka Jaskier chce żyć - zdjęcie główne

Jaskier chce żyć

150 zł  z 10 000 zł (Cel)
Wpłaciło 6 osób
Wpłać terazUdostępnij
 
Dawid Woźniak - awatar

Dawid Woźniak

Organizator zbiórki

Zbieramy na leczenie Rumianka-Jaskra! Jest chory na śmiertelne zapalenie otrzewnej. 

Według wyników Rumianek nadaje się jedynie do eutanazji... Ale my się na to nie zgadzamy. Nie pozwolimy naszemu małemu przyjacielowi odejść za Tęczowy Most. 

W Polsce ta choroba wirusowa jest śmiertelna, ale jest szansa! 

Jak tylko pojawiły się pierwsze podejrzenia, zaczęliśmy szukać i poznaliśmy wiele osób, którym udało się pomóc swoim kociakom. Zdecydowaliśmy się zawalczyć o kocurka i podjęliśmy samodzielne leczenie. Jest bardzo długie, kosztowne a dla malucha strasznie bolesne. Ale to jedyna droga, jeżeli Rumianek ma dostać szansę na szczęśliwe życie.

Terapia polega na codziennym podawaniu podskórnych zastrzyków. W sumie Rumianek musi ich dostać min. 84. 

Ile warte jest kocie życie? Dla nas jest bezcenne!

Na kwotę na którą zbieramy składa się nie tylko cena leków, ale też wizyty kontrolne u weterynarza (praktycznie chodzimy codziennie), badania, leczenie objawowe oraz pomoc przy nagłych sytuacjach. 

Maluszek ma bardzo słabą odporność, więc potrzebuje dostawać dobre puszki wysokobiałkowe.

Wszystko to podsumowując wychodzi bardzo wysoka kwota.

Pod opieką mamy też inne zwierzaki. Dokarmiamy wolnobytujące koty przy budkach, mamy dom tymczasowy dla adopciaków oraz kilka naszych z których jednego leczymy na nerki.

W dniu 16.02 leczyliśmy go równe dwa tygodnie i tej pory na leki dla Rumianka-Jaskra wydaliśmy 1240 zł, a na wizyty, zabiegi i leczenie objawowe 1696 zł. 

____

HISTORIA RUMIANKA

(uwaga, w dalszej części znajdują się zdjęcia, mogące być nieprzyjemne dla niektórych osób)

Wszystko zaczęło się 15 września 2021 roku w małej budce na działkach ogrodowych. Zaraz po moich urodzinach i rocznicy rodziców, znaleźliśmy tam 3 piękne okruszki. Nazwaliśmy je Rumianek-Jaskier, Tymianek i Melisa.  Trzykrotne szczęścia. Dokarmialiśmy rodzinkę, dyskretnie obserwując jak się rozwijają i rosną. W planach mieliśmy sterylizację kociej mamy, a maluchom znaleźć adopcyjne domy, by miały szczęśliwe i bezpieczne życie.

Złapaliśmy Meliskę, szarą dziewczynkę i czarnego Tymianka, rudy Rumianek się wystraszył i uciekł. Schował się gdzieś i nie pojawiał się przez ponad dwa tygodnie. Nie mogliśmy go znaleźć. Byliśmy zmartwieni, że uciekł na zatracenie. po ok. 3 tygodniach znów się pojawił. Wesolutki i pragnący uwagi. Zaczepiał nas biegając bokiem i popisując się zabawą z liściem. Byliśmy w szoku, bo sam wszedł do domku, a pierwszy raz w życiu wzięty na ręce, zaczął mruczeć i się tulić. 💖

Zabraliśmy go do rodzeństwa. Trojaczki znowu były razem. A niedługo potem Meliska znalazła swój kochający dom na zawsze i dostała imię Szprotka. 💖

Od początku jak Rumianek do nas przyszedł, miał problemy z brzuszkiem. To jest typowe dla kotów przychodzących z ulicy do domu, że mają biegunki. Na dworze z głodu jedzą to co znajdą, czasem zepsute śmieci. Jak dostają dobrą karmę, w krótkim czasie brzuszek im się uspokaja. W przypadku Rumianka tak się nie stało... 

Poszliśmy do weterynarza, zrobiliśmy badanie kału kociętom. Lekarz uznał, że to od robaków. Daliśmy wszystkim tabletki. Nic to jednak nie dało. Biegunka wciąż była i to coraz bardziej uciążliwa. Aż do etapu, gdzie wyglądała jak brązowa woda. Dawaliśmy mu smectę i węgiel. Nic nie pomagało. Jak tylko troszeczkę się poprawiło i odstawialiśmy lek, biegunka wracała tak samo mocna. Rumianek znów trafił do weterynarza... i znów dostał tabletkę na robaki.

Jeszcze wtedy czuł się dobrze. Przychodził spać pod kołdrę, szalał z bratem, jadł z apetytem i zawsze chciał dokładkę.

Po drugiej tabletce na robaki stało mu się bardzo alarmującego. Jego brzuszek zrobił się wzdęty! To był piątek wieczór, kliniki weterynaryjne pozamykane. Nic tylko czekać do poniedziałku. Staraliśmy się mu pomóc, myśląc że to tylko wzdęcia, ale niestety... W sobotę brzuszek ursół. W niedzielę jeszcze bardziej... 😱😱😱

Do poniedziałku małe kocie ciałko wyglądało już jak balonik gotowy pęknąć w każdej chwili.

Zaczęliśmy chodzić po weterynarzach, najpierw do jednego, potem do drugiego, badania, czekanie... Weterynarka widząc objawy miała podejrzenia, które po przyjściu wyników niestety się potwierdziło. Wszystko wskazywało na tą paskudną, śmiertelną chorobę wirusową... Płakaliśmy całą noc, załamani, ale zaczęliśmy walczyć. Szukaliśmy pomocy wśród ludzi z doświadczeniem. Dzięki ich dobrych serc w i w ciągu jednego dnia mieliśmy już lek.

Pierwszy zastrzyk był koszmarny! I dla nas i dla kotka. Strasznie go bolało, aż całe ciało mu wykręciło w skórczu. Potem znieruchomiał i długo dochodził do siebie. Byliśmy cały czas przy nim, mówiliśmy do niego i głaskaliśmy. 😿

Odpoczął, wstał i z podniesionym ogonem poszedł do miski. Następnego dnia zaczął się trochę bawić. Brzuszek pomału zaczął się zmniejszać. Pojawiła się nadzieja, że uda się pokonać wirusa! 💖

Choroba jest jednak zaskakująca...

Pomiędzy 10 a 11 zastrzykiem na boczkach Rumianka pojawiły się ropnie, które pękły akurat w weekend! Okropnie cierpiał! Pomagaliśmy mu jak mogliśmy, męczył się całe dwa dni z gorączką wahającą się od 40 do 41 stopni! 😱
W poniedziałek z samego rana zabraliśmy go do weterynarza, gdzie lekarka ogoliła mu futerko, aby oczyścić ranki. Na jednej musiała założyć szwy, tak była duża i ciągle krwawiła. 😿😿😿

Ropnie nie powinny się pojawić. W dodatku kociak tak się zmęczył przez weekend, że przestał jeść... Od razu zbadaliśmy go jeszcze raz na wszystkie możliwe sposoby, aby sprawdzić stan jego zdrowia i wykluczyć możliwe inne schorzenia. Czekamy jeszcze na wyniki badania krwi. Na szczęście płuca i serce ma czyste, ale wody w brzuszku znowu jest dużo. Musimy go karmić na siłę. Z gorączek zaczął być osłabiony i temperatura spada mu niebezpiecznie nisko. 🥶

Coś jest bardzo nie tak. Po 14 dniach leczenia powinien już być w dobrym stanie. Potrzebujemy, jak najszybciej znaleźć przyczynę złego stanu Rumianka-Jaskra, żeby zdążyć mu pomóc! Oznacza to częstsze wizyty, więcej badań i jeżeli trzeba będzie - zmienić leki. Nasz lek jest sprawdzony i dobry, ale być może kociak ma lekooporność. Jest mała szansa na to, ale jest. Gdyby tak było, leczenie wyniesie o wiele więcej. Nasz aktualny lek jest jednym z tańszych, a i tak kosztuje 280 zł za kilka zastrzyków!  😭😱

Dopóki jest szansa, będziemy walczyć! ❤️‍🔥

Pokornie prosimy o wsparcie.🙏🥺 Każda złotówka jest na wagę życia. Sprzedajemy co możemy, aby zebrać fundusze, ale to niestety zajmuje czas. A pieniądze potrzebne na już. I to w przytłaczających kwotach.


150 zł  z 10 000 zł (Cel)
Wpłaciło 6 osób
Wpłać terazUdostępnij
 
Dawid Woźniak - awatar

Dawid Woźniak

Organizator zbiórki

Zadaj pytanie

Wpłaty: 6

Elżbieta Wojtaszak - awatar
Elżbieta Wojtaszak
50
Księżniczka - awatar
Księżniczka
20
Jatoja - awatar
Jatoja
20
Katarzyna Zmilczak - awatar
Katarzyna Zmilczak
20
Małgorzata Anna Wiśniewska - awatar
Małgorzata Anna Wiśniewska
20
Marta Teresa Perlińska - awatar
Marta Teresa Perlińska
20

Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas

fundraiser thumbnail
Załóż swoją zbiórkę

Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!

fundraiser thumbnail

Pomagam.pl wykorzystuje pliki cookies. Dowiedz się więcej

Zamknij