Wyjście ze spirali kredytowej

Witam serdecznie!

Szczerze to nie wiem od czego zacząć, ponieważ gdy pomyślę o tym w jakiej sytuacji się znajduję ogarnia mnie wstyd i zakłopotanie, oraz wszechobecne pytanie jak ja mogłem do tego dopuścić..ale pozwól, że zacznę od początku. Ja wówczas dwudziesto paro letni chłopak, mający pracę, dziewczynę i wiarę, że coś może osiągnąć - tak, miałem wiele pomysłów na życie, jako, że z wykształcenia jestem grafikiem - czyli wolny umysł, od produkcji modnych wtedy naklejek zdobiących wnętrza domów, po projekty ubrań i wypuszczenie własnej marki odzieżowej. Jednak wszystko zaczęło schodzić na drugi plan, ponieważ w tak wolnym zawodzie nie wiem skąd na pierwsze miejsce zaczął się wkradać alkohol..początkowo oczywiście od tak, przecież dwa czy trzy piwa jeszcze nikomu nie zaszkodziły na lepsze spanie. Później trochę więcej, trochę mocnej - jednak nikt nie widział co się dzieje, ponieważ wszystko odbywało się w czterech ścianach. W między czasie udało mi się zdobyć regularną pracę na etacie, jednak nie przeszkodziło mi to w umilania sobie życia przez %. Idąc dalej kupno auta, oczywiście kredyt..i od tego momentu wszystko się zaczęło, ale miałem pracę, więc nie martwiłem się o pieniądze. Następny kredyt po upływie 3 miesięcy od pierwszego - na nowy komputer - tak niezbędny w moim zawodzie. Po 2 miesiącach dostałem wspaniałą nowinę, zostanę tatą! A więc przyśpieszenie ślubu - kolejny kredyt. Wtedy jeszcze nie zdawałem sobie sprawy w jak beznadziejnej sytuacji się znajduję, jednak po kilku miesiącach do mnie dotarło, że tak naprawdę pracuję na rachunki i kredyty i nie wystarcza mi pieniędzy na życie. Później juz było coraz gorzej, karta kredytowa, limit na koncie, chwilówki..aż w końcu upadłem..i poczułem się jak ostatni kretyn. Mając dobrą pracę, żonę, dziecko nie jestem w stanie im zapewnić odpowiedniego bytu, wszystko przez "mało szkodliwy" alkohol i tzw. spiralę kredytową - czyli zaciąganie nowego kredytu aby spłacić stary, przy czym pogrążając się w długach jeszcze bardziej.

Dzisiaj jestem szczęśliwym tatą, mam zdrową córkę i żonę, jednak nadal ciągną się za mną błędy przeszłości o których nie mogę zapomnieć. Moje zadłużenie na dzień dzisiejszy to ponad 100 tyś złotych, wiele już spłaciłem i wiele jeszcze muszę spłacić, ale aby to uczynić i zapewnić minimalne warunki bytu dla mojej rodziny potrzebuję właśnie Twojego wsparcia. Kwota do zebrania jes kilkukrotnie mniejsza, ale jest to minimum które pozwoli mi polepszyć status życiowy. Zdaję sobie sprawę, że jest wiele innych osób w mojej sytuacji i każdy może powiedzieć, że na własne życzenie się wpakowałem w długi..jednak chylę czoła i mam nadzieję, że znajdzie się ktoś życzliwy i wspomoże mnie w szybszej spłacie moich błędów przeszłości.

Wiele osób pyta o autentyczność zbiórki..ponieważ nie zostały dodane zdjęcia profilowe..szczerze muszę przyznać, że wstydzę się takowych dodać..wiem, że może to brzmi źle, ale naprawdę zaistniała sytuacja bardzo mnie zawstydza, ponieważ nie powinna mieć w ogóle miejsca. Dla osób które chcą wpłacić swoje ciężko zarobione pieniążki i wspomóc mój cel, a co za tym idzie mi pomóc podaję maila [email protected] - możesz do mnie napisać, podać nr telefonu, możemy porozmawiać - chcę również zaznaczyć, że każda pomoc się liczy, ta finansowa jak i zwykła rozmowa..czasami właśnie ta " zwykła rozmowa " i kilka słów otuchy znaczy więcej niż kwota w zł i potrafi zmotywować do dalszego działania i dążenia do lepszego jutra.

Z góry dziękuję za każdą pomoc!!

Pozdrawiam!

Andrzej