Potrzebna jest pomoc Sunie Przybłędzie.
Drugi rok z rzędu na działkach poza Warszawą oszczeniła się suczka przybłęda. W tamtym roku było to 7 Serdelków (wszystkie znalazły suuuper domy!). W tym roku były to (tylko albo aż) 4 szczeniaki. Prawdopodobnie było ich więcej, ale mogły nie przeżyc mrozów, które były w Polsce jeszcze w marcu.
Tak czy siak, dwa szceniaki udało się złapać, przywieźć do Warszawy i znaleźć im (wspólny <3) DOM. Happy end!
Pozostają jeszcze dwa szczeniaki i matka.
Szczeniaki nie dają się narazie złapać, ale jeśli się złapią to myślę, że z pomocą dobrych ludzi uda im się znaleźć dom.
Najgorsza sytuacja jest z matką - sunią.
Została przez kogoś niesamowicie skrzywdzona. Nie jest w stanie się zbliżyć do człowieka na mniej niż 60 metrów. Jest bardzo bojaźliwa. Od lat błąka się ona po okolicznych łąkach, próbując znaleźć lub skraść trochę jedzenia.
Po rozmowie z kilkoma schroniskami, fundacjami, weterynarzami i gminą wiem już trochę więcej.
(Wielkie uściski dla Fundacji Zwierzęca Polana i schorniska Korabiewice <3 <3 <3 Jak byście kiedyś zastanawiali się na co przeznaczyć 1% podatku to ci ludzie będą potrafili te pieniądze dobrze wykorzystać! To oni doradzili działanie samemu i zbiórkę na portalu.)
Fundacje są przepełnione i nie mają już środków na pomoc kolejnym piesełkom. Szczególnie, że mamy obecnie wiosnę i czas przed wakacyjny. Schronisko nie może tylko wysterylizować psa a później nam go oddać (wypuścić). Gmina odsyła nas do schroniska, z którym ma podpisany kontakt... 200km dalej etc.
Ostanią rzeczą jaką bym chciała dla tej suczki to schronisko. Ona zapewne zostałaby tam już na zawsze... Nie jest ani ładna, ani młoda, ani kontaktowa. Szanse na adpocje w takich przypadkach są równe zeru...
Dlatego uważam, że najlepiej będzie ją wysterylizować, a następnie znów wypuścic na łąki. Żyła tam przez lata i jakoś sobie radziła i taka tułaczka i tak będzie dla niej lepsza niż schroniskowa klatka do końca życia.
ALE TRZEBA JĄ WYSTERYLIZOWAĆ, aby przerwać rodzenie kolejnych maluchów! Które później są zdane na siebie, tułając się, żyjąc na mrozie i walcząc o jedzenie.
Nie jest to wcale takie proste jakby się mogło wydawać.
Po pierwsze suczka jest na pół dzika, boi się ludzi, może być agresywna, nie była szczepiona etc. Nie każdy weterynarz podejmie się wzięcia takiego psa na stół.
Nie mamy dla niej domu tymczasowego, więc musi zostać w lecznicy, aż do czasu zdjęcia szwów (14 dni!)
Suczce trzeba podać środki uspokajające/ usypiające przed przewiezieniem jej do lecznicy.
Przed zabiegiem należy wykonać badania krwi.
Kto wie co jeszcze wyjdzie w praniu.
Weterynarz wycenił te koszty na 1200zł !!!
Sama mam psa na domu tymczasowym i udzieliliśmy pomocy w sumie już 9 szczeniakom. Nie jestem fundacją, aby móc pomóc każdemu napotkanemu piesełowi.. choć bardzo bym chciała.
Fundacje nie są w stanie pomóc.
Byłoby super gdybyście chcieli dorzucić się do mojej małej akcji zbawiania świata i polepszenia (choć troszkę) życia tej małej istoty. KAŻDA wpłata jest mile widziana! SERIO! 2zł to też dużo pieniędzy!
Z góry i z całego serducha Wam dziękuję
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!