Magdalena Potempa
5 tygodni, jak walczymy z parwowirozą u szczeniąt przywiezionych z Ukrainy. Bilans tej walki nie jest niestety taki, jakiego pragnęliśmy, choć ze względu na wyjątkowo ciężki, w tym wypadku, przebieg tej choroby, możemy mówić o wielkim sukcesie. Choć gorzki dla nas jest ten sukces. Straciliśmy 2 szczeniaki : Chałwę i Malagę .
Natomiast pozostałe maluchy żyją - 9 z nich czuje się dobrze i rozpoczynamy powoli u nich profilaktykę i przygotowujemy je do adopcji. Wcześniej jednak musimy zająć się problemami dermatologicznymi, które pojawiły się u nich w wyniku spadku odporności. Natomiast jeden piesek, ciągle w złym stanie. Choć biorąc pod uwagę , że traciliśmy go 2 razy ( w tym raz, 1 noc zupełnie bez kontaktu, nieprzytomny), możemy mówić o wielkim postępie. Niestety jest bardzo wyniszczony, sama skóra i kości, na nogach rany od wenflonów, do tego pojawiły się problemy z wątrobą. Po raz kolejny zmuszeni zostaliśmy do zmiany leczenia. I mamy nadzieję, że jesteśmy na dobrej drodze do pełnego zdrowia. Koszty walki o zdowie i życie maluchów już są ogromne, do tego dochodzi profilaktyka, którą musimy zrobić, karmy i pięlęgnacja-środki higieniczne ( ogromne ilości podkładów, ręczników paierowych, środków do mycia i dezynfekcji itp). Bardzo prosimy o wsparcie










Natomiast walka o życie szczeniąt nadal trwa. To jeden z najcięższych przebiegów parwowirozy, jaką widzieliśmy w naszej 25letniej pracy. W tej chorobie niestety rokowanie jest tym gorsze im młodsze zwierzę i im słabsza odporność. A te szczeniaki były bardzo osłabione- drogą, stresem, przyjechały zaniedbane, zapchlone, zarobaczone, oczywiście bez żadnej profilaktyki , za to miały kontakt z wieloma innymi bezpańskimi zwierzętami , a tym samym z masą patogenów (m. in. wirusy, bakterie). Tak małe, a tyle już przeszły w swoim krótkim życiu- ucieczka przed wojną, teraz choroba. Nie wiemy czy uda nam się uratować każdego, który jeszcze walczy. Niektóre są w opłakanym stanie- ze względu na ciężki przebieg choroby nie jadły ponad tydzień, jeden aż 12 dni!!! Do tego wymioty, biegunki, więc dożywialiśmy je przez cały czas pozajelitowo- dożylnie). Są wychudzone, skłute, we wszyskie możliwe miejsca- wszystkie łapki wygolone, bo wenflony u takich maluchów po dwóch, trzech dniach , są niedrożne i trzeba wkłuwać się w nowym miejscu. Obolałe od igieł- mnóstwo zastrzyków podskórnych i domięśniowych. Ani ten opis , ani zdjęcia nie oddają tego jak to wygląda w rzeczywistości. Klika maluchów jest już w dobrym stanie, ale część ciągle jeszcze w szpitalu. Jeden ze szczeniaków , kilka dni temu był w stanie agonalnym, już bez kontaktu, nieprzytomny. Obecnie mamy przełom, ale nadal stan ciężki, choć stabilniejszy. Inny natomiast szczeniak jest w stanie krytycznym, choć wydawało się 2 dni wcześniej, że jest mała poprawa. 





Anonimowy Darczyńca
UWAGA! PROSZĘ PRZECZYTAJ, NIE PEŁNOSPRAWNY PAN, ŻYJĄCY W SKRAJNEJ BIEDZIE STARA SIĘ URATOWAĆ SWOJEGO CHOREGO PSIEGO PRZYJACIELA. PAN ROBERT WOLI KUPIĆ ZWIERZAKOM JEDZENIE NIŻ DLA SIEBIE A TERAZ NIE MA NA LECZENIE SWOJEGO PUPILA. PROSZĘ O KAŻDĄ ZŁOTÓWKE NA RATOWANIE ZEUSA. https://zbieram.pl/x89f7gv
Anonimowy Darczyńca
NIKT NIE CHCE NAM POMÓC. BŁAGAŁAM JUŻ WSZĘDZIE. PROSZĘ PAŃSTWA NA KOLANACH, MOJE MALEŃSTWO UMIERA, A MOJE SIĘ TYLKO PATRZEĆ, NIE MAM NAWET ZŁOTÓWKI NA DALSZE LECZENIE, ZROBIE WSZYSTKO TYLKO PROSZĘ POMÓŻCIE NAM. https://zbieram.pl/3gmf87k
Anonimowy Darczyńca
Powodzenia ❤
Magdalena Potempa - Organizator zbiórki
Dziękujemy :)