Ewa Molska
Kochani Darczyńcy, właśnie minął rok naszej walki. Walki o najwyższą stawkę. Walki o Życie.
Był to rok pełen strachu i bólu – rok tułaczki pomiędzy domem, szpitalem a ośrodkiem rehabilitacyjnym. Przez ten okres Jurek zmierzył się ze wszystkimi zagrożeniami dla osoby leżącej jakie tylko istnieją – dwie sepsy, zapalenie płuc i zakrzepica. Ze wszystkich wyszedł zwycięsko.
Dziś będąc w świetnej formie, z doskonałymi wynikami badań może skupić się na rehabilitacji.
My, jako rodzina Jurka, przez rok nauczyliśmy się bardzo wiele. Urzędowa biurokracja, medycyna oraz rehabilitacja dziś nie mają przed nami żadnych tajemnic. Jednak przede wszystkim nauczyliśmy się jak wiele wysiłku, bólu, stresu, nieprzespanych nocy jest w stanie znieść ludzki organizm. My również z tej walki wyszliśmy ze złotym medalem.
Naszym największym odkryciem był fakt, że rehabilitacją jest dosłownie wszystko. Oglądanie albumu ze zdjęciami to ćwiczenie pamięci poprzez wspomnienia, jedzenie lodów to rehabilitacja języka oraz porażonych mięśni jamy ustnej, siedzenie w ulubionym fotelu to wzmacnianie mięśni odpowiedzialnych za utrzymywanie pionowej pozycji, ciągła zmiana otoczenia to trening dla całego mózgu. Widząc spektakularne efekty tej rehabilitacji zakupiliśmy schodołaz, który umożliwił nam wydostanie się z domu i robiliśmy wszystko co tylko przyszło nam do głowy – wycieczki autobusem do kina i najbliższego centrum handlowego, rodzinne obiady w restauracji, weekendowy wyjazd do uzdrowiska, gry planszowe u znajomych sąsiadów. Wszystko byleby Jurek nie pozostał zamknięty w czterech ścianach w domu. Dziś możemy podziwiać efekty tej rocznej rehabilitacji – Jurek się śmieje, reaguje na żarty, ale i sam żartuje, nauczył się komunikować poprzez kiwanie głową na „tak” i „nie”, wróciła pamięć, umiejętność utrzymywania koncentracji. Te nowe możliwości otwierają nam drzwi do kolejnych etapów rehabilitacji.
Również stan fizyczny Jurka uległ znaczącej poprawie. Obecnie ze wszystkich „rurek”, które miał w swoim ciele pozostał tylko PEG. Pozostał jedynie dla wygody – mimo, iż obecnie bezproblemowo przyjmuje wszystkie pokarmy i płyny. Przez rurkę PEG ma podawaną niezbyt smaczną suplementację :) Jurek odzyskał pełną kontrolę nad niegdyś sparaliżowaną lewą ręką i lewą nogą. Dziś walczymy najmocniej o przywrócenie ruchu w prawej nodze. Jurek ma trzy, cztery rehabilitacje dziennie. Oprócz standardowych ćwiczeń stosujemy pinoterapię, suche igłowanie, elektrosymulację, mikropolaryzcję. Po miesiącu działań w prawej nodze pojawił się ruch oraz drgania. To dało nam oraz rehabilitantom ogromną nadzieję na sukces. Czy możemy zrobić coś więcej? Tak! Ale do kolejnego etapu potrzebujemy auta przystosowanego do przewozu niepełnosprawnych. Koszty pobytu w ośrodku rehabilitacyjnym to 40 tys.zł za miesiąc, co przerasta nasz domowy budżet. W ubiegłym miesiącu otrzymaliśmy bezpłatnie auto do przetestowania. Obecnie stan Jurka pozwala na dłuższe podróże, dlatego postanowiliśmy dojeżdżać na zajęcia do ośrodka rehabilitacyjnego. W domu nie jesteśmy w stanie zapewnić mu pełnej rehabilitacji jakiej wymaga, m.in. ćwiczeń na CyberOku. Auto otworzyłby przed nami nowy etap rehabilitacji – w basenie! Dlatego w imieniu Jurka, naszego męża, taty, dziadka ponownie zwracamy się do Państwa z prośbą o pomoc. Koszt używanego auta przystosowanego dla niepełnosprawnych to ok. 50 tys. Zł. Jurek robi błyskawiczne postępy, nie poddaje się w swojej codziennej walce i my również się nie poddamy! Pomóżmy mu ponownie stanąć na nogi!
Sąsiedzi
Kibiculjemy Wam z całego serca! Wasza determinacja musi przynieść pozytywne rezultaty. Pani Grażyno jesteśmy z Panią w myślach i modlitwie. Panie Jurku proszę walczyć dalej! Dziewczyny jesteście Wielkie.
Piotr Tuszynski
Zdrowia :)
Anonimowy Darczyńca
Juras trzymaj się. Niedługo wszyscy zasiądziemy do stołu pod wiatą. Będziesz opowiadał nam o swojej "dalekiej podróży"
Ewa Mank
Jurku trzymaj się. Masz wspaniałą rodzinę, która wierzy w Ciebie. Dasz radę. Wiele osób już by się poddało ale nie Grażynka. Życzę wam wszystkim przede wszystkim siły i wytrwałości. mam nadzieję, że kiedyś się spotkamy wszyscy razem. Jeszcze raz siły i szybkiego powrotu do zdrowia.
Iga J.
Bardzo poruszająca historia... :-( Wytrwałości dla Taty i całej Rodziny :-)