
EDIT 2025: Draco żyje. Niedawno obchodził swoje 2 adopciny. Niestety z jego stanem zdrowia nie da się już nic zrobić - jego stan z racji skomplikowanej historii zdrowotnej i możliwie zaawansowanego wielu może stopniowo przeradzać się w niewydolność wielonarządową. Mamy wiele podejrzeń, żadnej 100% diagnozy ani nawet prognozy... Draco je, bawi się, pije i śpi przy moim boku. Dalej ma biegunkę, wymioty, kaszel astmatyczny - kontrolujemy się regularnie i sprawdzamy każdy nowy, niepokojący objaw. To nam właśnie pozostaje - leczenie objawowe dopóki jego życie jest komfortowe i radosne. Kiedy nastąpi pogorszenie? Tego nie wie nikt. Dalej jest kotem po przejściach ale doczeka swoich ostatnich dni w bezpiecznym domu, otoczony troską i miłością. Jeśli masz ochotę wesprzeć naszą ostatnią podróż - wpłać dowolną kwotę na utrzymanie chłopaka do końca jego dni : )
Jak się nazywam? Nie wiadomo.
Być może kiedyś miałem właściciela bo lubię ludzi, ufam im i bardzo potrzebuję ich towarzystwa. Kiedy znalazłem się na ulicy podbiegałem do każdego kto akurat przechodził aby choć przez chwilę nie być sam.
Zauważyła mnie jedna ciocia, która zaczęła codziennie dawać mi jedzenie. Czekałem więc całe dnie, w jednym miejscu aż znowu się pojawi - a potem biegiem odprowadzałem ją do domu. Zacząłem czekać na nią w krzakach pod klatką, spać na ławeczce, aż w końcu w bardzo deszczowy dzień stałem przemoczony pod drzwiami.

Wtedy zostałem zabrany do weterynarza - ciocia myślała, że pewnie mam właściciela więc sprawdziła czy mam czipa. Nie miałem. Zostałem też odrobaczony i odpchlony a ciocia zawiozła mnie do domu tymczasowego, czekając na termin kastracji żebym był gotowy na szukanie nowego, prawdziwego domu!


Dopiero kiedy byłem już bezpieczny, miałem swój kocyk i miskę z jedzeniem dałem znać, że źle się czuję. Od dawna miałem biegunkę, gorączkę i kaszel więc dostałem antybiotyk. Miałem też łupież z niedożywienia, kamień na zębach.
Ciocia myślała, że jakoś damy sobie z tym radę i niedługo będę zdrowy.
Potem jednak pokazałem jej swoją przepuklinę, która wyglądała jak duży guz - byliśmy na dwóch konsultacjach z USG i okazało się, że ktoś zrobił mi krzywdę. Doszło do rozerwania mięśni oraz pęknięcia czterzech żeber które powinny chronić moje narządy wewnętrzne. Mam też powiększone nerki, zmieniony fragment jelita i stan zapalny - podobno to niedobrze. Słyszałem też coś o możliwym nowotworze - chłoniaku dlatego wiem, że czeka mnie jeszcze kilka badań jeśli mój stan zdrowia będzie się pogarszał.


Dzielnie znoszę wszystkie badania i zabiegi choć wcale mi się one nie podobają :(



Ciocia do tej pory zapewniła mi:
- wyprawkę do domu tymczasowego (podkłady higieniczne, chusteczki nawilżane, woreczki, rękawiczki jednorazowe, karma, żwirek, kuweta)
- odrobaczenie i odpchlenie
- test FIV/Felv
- kastrację (dofinansowanie z UM)
- liczne kontrolne badania krwi i kału
- USG +/- co pół roku
- konsultację nefrologiczną
- biopsję nerek
- RTG przepukliny
- konsultację onkologiczną
- konsultację chirurgiczną
- ekstrakcję dwóch zębów
- zakup specjalistycznej karmy mono + probiotyki, leki, antybiotyki





Chciałbym choć trochę jej pomóc bo wiem, że walczy o mnie i moje zdrowie. Jako jedyna ze wszystkich sąsiadów zauważyła, że potrzebuje pomocy, leczenia i człowieka obok. Widziała, że nie jestem typowym dzikim kotem tylko zostałem skrzywdzony i szukam dla siebie ratunku.
Jeśli możesz dorzucić coś na moje dalsze badania i leczenie - ucieszę się z każdej złotówki! Chcę tylko wyzdrowieć i być już bezpieczny.
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Basia
Trzymam kciuki za dzielnego chłopca ❤️