Uwaga w sieci na spłatę oszustwa

Cześć wszystkim Internautom,

Nazywam się Adrian Godniewicz i moja mama - Barbara, padła ofiarą oszustwa, które zaczęło się już 4 lata temu. Moja mama ma w tym roku 58 lat i 4 lata temu, chwilę po przeprowadzce na upragnienione nowe mieszkanie dostała telefon z propozycją inwestycji w kryptowaluty.

Większość z was pewnie już się uśmiechnęła pod nosem. Taka sama była też moja reakcja, kiedy się o tym dowiedziałem. Powiedziałem mamie, żeby dała sobie z tym spokój, że to pewnie naciągacze. Ona im jednak zaufała i przelała 1000zł na inwestycję. Kontakt ucichł.

4 lata później (dokładnie to 3 dni temu) oszuści odezwali się ponownie, informując mamę o tym, że jej inwestycja przyniosła dużą stopę zwrotu w postaci 7500 dolarów. Mama ucieszyła się, że ludzie, którzy się z nią kiedyś kontaktowali nie byli wyłudzaczami (tak myślała). Ze względu na to, że każdy jej te 4 lata odradzał, zamknęła się w sobie i nie mówiła o tym nikomu. Oszuści manipulując mamę, zainstalowali na jej laptopie aplikację, przy pomocy której mogli sterować jej komputerem.

Oczywiście, żeby wypłacić zgromadzone środki w ramach inwestycji, mama miała najpierw "aktywować" - najpierw konto na giełdzie internetowej, potem portfel, na który miały być przelane środki. Aktywować portfel za pomocą większych pieniędzy, tak aby był "bardziej wiarygodny w systemie". Za ich namową mama zaciągnęła pożyczkę na 55 000zł, którą miała zwrócić w ciągu 14 dni bez jakichkolwiek kosztów. To miało być tylko na "aktywację". Po rozmowie z oszustami powiedziała mi o tym. Złapałem się za głowę i szybko zacząłem weryfikować to o czym mi mówiła.

Jak się wszyscy domyślamy, internetowy portfel kryptowalut, do którego "miała mieć pełny dostęp", na który przesłała bagatela 50 000zł był pusty. 

Sprawę od razu zgłosiliśmy za moją namową na policję, złożyliśmy reklamację do banku, jednak dostaliśmy informację, że szanse na znalezienie sprawców i uznanie reklamacji są praktycznie zerowe. Dlatego nie czekam na działanie polskiej policji, tylko zakładam zbiórkę już teraz, jeszcze przed pierwszą ratą, która czeka mamę pierwszego czerwca. W dzień dziecka, mama zamiast podarować dzieciom (chociaż już dorosłym) szczęście i swój własny uśmiech, będzie musiała zapłacić pierwszą ratę, która zrujnuje jej budżet domowy i pochłonie około 40% wypłaty.

Mówiła mi, że myślała, że los się w końcu do niej uśmiechnął i w końcu będzie mogła odłożyć trochę grosza na emeryturę, która już niedługo. Zamiast tego dostała kolejny w życiu kredyt, który będzie musiała spłacać jeszcze przez kilka lat.

Błagam was, widzę jak moja mama jest załamana od kilku dni, wzięła wolne w pracy, nie odzywa się do mnie z taką samą werwą jak kiedyś, nie opowiada mi historii, za to samobiczuje się przy każdej możliwej okazji, obwinia się, i odsuwa się od wszystkich dookoła... Każda złotówka zebrana w ramach tej zbiórki pójdzie na spłatę kapitału zaciągniętego w banku. Każdy wie, że 55 000zł zaciągniętego kapitału, to prawie dwa razy tyle do spłaty. Sam mam 23 lata i powiedziałem sobie, że pomogę jak tylko mogę, ale też nie zarabiam tak dużo, żebym mógł spłacić całość zaciągniętego długu. Kocham moją mamę i bardzo chcę jej pomóc, ale nawet największa miłość nie pokona bezwzględności banku w ściąganiu długów.

Na zdjęciach jestem ja z mamą. Bardzo chciałbym, aby ten uśmiech do niej wrócił. Nie chcę żeby zamknęła się w sobie na zawsze.