Witam! Nigdy nikogo o nic nie prosiłam... Zawsze dawałam sama radę ze wszystkim... Pokonałam raka, żyje... Ale straciłam pracę. Zostałam sama z czwórka dzieci...
Mieszkam na stancji, koszt wynajmu to 2.000 zł. Ten miesiąc jest okropnie trudny dla mnie... Nie mam z czego opłacić mieszkania. Większość pieniędzy ,, zjadły" moje leki. Nie mam skąd pożyczyć, do końca miesiąca muszę opłacić lokal, nie dla siebie, bo ja mogę spać pod namiotem, ale dla moich dzieci, moich skarbów dla których muszę stanąć na głowie aby miały miejsce na ziemi.
Maz, w sumie były mąż, jest alkoholikiem. Musiałam uciekać z dziećmi na stancje.
Proszę was o pomoc, nie dla siebie, ale dla moich iskierek.
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!