Jan Jacek Bruski
Szanowni Przyjaciele Soni,
Koniec roku to czas podsumowań, dlatego w przededniu Świąt Bożego Narodzenia, chcielibyśmy krótko zrelacjonować, co w ostatnich miesiącach działo się u dziewczynki i jej bliskich.
Dla całej rodziny był to bardzo trudny rok – kolejny rok na obczyźnie i kolejny rok dramatycznej walki z chorobą. Informowaliśmy Was na wiosnę o decyzji, że Sonia musi przejść operację mózgu. Już pod koniec ubiegłego roku guz zaczął rosnąć i coraz mocniej uciskać na przysadkę mózgową.Sonia cierpiała na ciągłe bóle głowy, a gospodarka hormonalna organizmu zupełnie się posypała. Mimo drakońskiej diety dziewczynka ciągle tyła, za to praktycznie przestała rosnąć. Lekarze uprzedzali, że operacja wiąże się z szeregiem ryzyk, zwłoka może mieć jednak fatalne konsekwencje.
Operacji podjęli się neurochirurdzy z Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka, prowadzący Sonię od początku jej pobytu w Polsce. Zabieg przeprowadził dr Ryszard Sordyl, przy wsparciu i pod czujnym okiem prof. Marka Mandery. Operacja była bardzo trudna, trwała wiele godzin, wymagała ogromnej wiedzy i umiejętności, ale przebiegła pomyślnie. Całkowite usunięcie guza nie było możliwe, udało się jednak znacznie zredukować jego wielkość. Po operacji konieczny był dość długi okres rekonwalescencji. Trzeba było też odpowiednio ustawić leki, równoważące deficyty hormonalne, które pojawiły się w związku z uszkodzeniem przysadki. Zanim ich dawki zostały prawidłowo ustalone,różnice wagi Soni mogły wynosić kilka kilogramów dziennie (skutek zatrzymania wody w organizmie).
Tak minęła wiosna.Najpierw na przygotowaniach do zabiegu, potem na operacji, później na rekonwalescencji. Sonia niestety bardzo mało chodziła do szkoły w II semestrze. Początkowo powodem były silne bóle głowy, potem badania i operacja. Z tego względu Mama Soni podjęła trudną decyzję, że dziewczynka– mimo iż bardzo zdolna i dobrze się ucząca – będzie powtarzać rok. Oznaczało to jednak rozstanie z koleżankami, z klasą, z którą Sonia się już znała, i konieczność wejścia w kolejne nowe środowisko…
Jak już wspomnieliśmy,usunięcie całego guza nie było możliwe. W tej sytuacji lekarze podjęli decyzję o uzupełnieniu operacji powtórną radioterapią i naświetlaniu guza resztkowego.Sprawa nie była prosta, ponieważ nie dysponowaliśmy kompletem dokumentacji medycznej z Instytutu Romodanowa w Kijowie, gdzie dziewczynka leczona była przed wybuchem wojny. Po długich konsultacjach, w czasie których Jacek pełnił rolę łącznika między onkologami w Kijowie, Gliwicach i Memphis w Stanach Zjednoczonych, udało się jednak wreszcie ustalić schemat postępowania.
Szczęśliwie udało się Sonię zakwalifikować na najnowocześniejszy obecnie rodzaj naświetlań, tzn. na terapię protonową. Leczenie odbyło się w Krakowie. Przez 6 tygodni w lipcu i sierpniu Sonia z Mamą przebywały na Oddziale Onkologii i Hematologii Dziecięcej Szpitala Uniwersyteckiego. Leczenie prowadziła dr Aleksandra Napieralska z Centrum Onkologii w Gliwicach, a same naświetlania odbywały się w Instytucie Fizyki Jądrowej PAN.
Terapia przebiegła dobrze, opieka była świetna, a Sonia znosiła leczenie bardzo dzielnie i cierpliwie, był to jednak trudny czas. Sonia spędziła prawie całe lato w szpitalu. Było w tym czasie wiele dni,w których dziewczynka źle się czuła po naświetlaniach – i fizycznie, i psychicznie. Był to też trudny okres dla brata Soni – Goszy, który spędził wakacje bez Mamy. Na szczęście mogła przyjechać do niego do Polski i zaopiekować się nim Babcia.
Ledwie Sonia z Mamą wróciły do Gliwic,zaczął się rok szkolny, a z nim kolejne wyzwania: badania, wizyty lekarskie i –niestety – choroby (kolejni członkowie rodziny chorowali na krztusiec). Są jednak i dobre wiadomości: wydaje się, że widać już pierwsze wymierne efekty leczenia. Na ostatniej wizycie u endokrynologa po raz pierwszy od dawna pojawiły się pozytywne informacje. Soni udało się nie tylko nie przytyć, ale nawet stracić na wadze 3 kg. Poprawił się również jej stan psychiczny. Czekamy jeszcze na wyniki kolejnego rezonansu magnetycznego głowy.
W kolejny rok patrzymy z optymizmem – z nadzieją, że efekty naświetlań będą dalej postępować. Że Sonia będzie się czuła lepiej. Że stopniowo zaaklimatyzuje się w nowej klasie. Że wojna się skończy.
Drodzy Darczyńcy, życzymy Wam wszystkim Wesołych Świąt, dziękujemy z całego serca za wspieranie Soni! Jeżeli tylko macie ochotę i możliwość, pomóżcie, prosimy, i tym razem, dokładając się do kosztów pobytu i leczenia dziewczynki w Polsce. W ciągu trzech lat zebraliśmy 37 tysięcy złotych. To pokaźna suma, która pomagała zaspokajać pilne bieżące potrzeby rodziny. Z tej sumy pozostało już jednak niewiele. Pani Switłana jest osobą zaradną i pracowitą, ale choroba Soni i związane z nią różne codzienne komplikacje sprawiają, że Mama dziewczynki nie jest, niestety, w stanie znaleźć stałego zatrudnienia. Każda złotówka wsparcia będzie zatem bardzo cenna.
Z serdecznymi pozdrowieniami
Dorota i Jacek
Anonimowy Darczyńca
Trzymam kciuki, będziesz w najlepszych rękach neurochirurgów w Polsce ! Dużo zdrowia❤️💪🌷
Jan Jacek Bruski - Organizator zbiórki
W imieniu Soni serdecznie dziękujemy za wsparcie i za słowa otuchy. Prosimy dalej trzymać kciuki! Z najlepszymi pozdrowieniami Dorota i Jacek
Anonimowy Darczyńca
MOJA KOTKA UMIERA, PROSZĘ POMÓŻCIE NAM 🙏🙏🙏🙏🙏🙏🙏 https://naszefutrzaki.eu/nowotwor-zoladka,475