Uszata Przystań w Krakowie
Jesteśmy centrum adopcyjnym Stowarzyszenia Pomocy Królikom w Krakowie, od dziewięciu lat pomagamy bezdomnym, chorym, potrzebującym królikom w naszym azylu.
Trafiają do nas zwierzęta oddane przez prywatne osoby, znalezione, zrzeczone w klinikach weterynaryjnych, odebrane w wyniku interwencji.
Część z nich to młode, ładne, zdrowe króliki, które w mgnieniu oka znajdują kochające domy, niestety zdecydowana większość ma problemy zdrowotne, wymaga podawania leków, częstych wizyt w przychodniach, a niektóre długotrwałej hospitalizacji.
Rok 2020, trudny pod każdym względem, nie oszczędził także Uszatej Przystani. Po raz pierwszy stanęliśmy przed poważnymi problemami finansowymi, w związku z czym zwracamy się z prośbą o pomoc do wszystkich, którym los bezdomnych królików nie jest obojętny.
Ostatnie miesiące: sierpień, wrzesień, październik stały pod znakiem ciężko chorych królików.
Oto historie kilku z nich.
Latte
Króliczka przyniesiona na wizytę z powodu „robaków wypadających z pupy”. Robaki okazały się larwami much, które zjadały ciało królika z rozległą raną w okolicy ogona i wewnętrznej strony uda. Po oczyszczeniu rany uwagę lekarzy zwrócił olbrzymi brzuch zwierzęcia. USG potwierdziło zmienioną chorobowo macicę. Kiedy tylko stan Latte ustabilizował się została poddana interwencji chirurgicznej, jej macica wypełniona wodą ważyła 1 kg, czyli połowę masy ciała królika.
Latte okazała się waleczną dziewczyną, po zabiegu owariohisterektomii szybko doszła do siebie i rozpoczął się żmudny proces gojenia rany. Królica dzielnie znosiła zabiegi pielęgnacyjne, oczyszczanie, zmiany opatrunku. Po ponad miesiącu spędzonym w szpitalu leczenie zakończyło się pomyślnie.
Mniej szczęścia miała Myksia.
Znaleziona na ulicy, porzucona, zagubiona, chora na myksomatozę. Ciężką, silnie zakaźną, wirusową chorobę królików. Mimo jej złego stanu lekarze w jednej z naszych zaprzyjaźnionych lecznic podjęli walkę o życie i zdrowie pacjentki. Myksia, od początku borykała się z dusznością, obrzękiem błon śluzowych, zmianami guzowatymi na uszach, powiekach, nosie i wargach, dużą ilością ropnej wydzieliny zalegającej w drogach oddechowych. Niestety przy myksomatozie rokowanie zawsze jest niepomyślne, do – przy dobrej reakcji na leczenie – ostrożnego. Myksia poddała się po trzech tygodniach walki kicając za tęczowy most…
W trakcie leczenia Myksi, do drugiej z naszych lecznic trafiła Grudka z tą samą diagnozą.
Nieszczepiona, odebrana z przydomowej hodowli królików, miała skończyć na talerzu, jednak zachorowała. Nasza wolontariuszka zaalarmowana że w jej okolicy dzieje się coś takiego zabrała królika i przywiozła do kliniki. Grudka od 16 dni jest na intensywnej terapii w szpitalnej izolatce. Rokowania są ostrożne, czas hospitalizacji przewidywany jest na co najmniej dalsze 4tygodnie. Królica pierwsze dwa tygodnie borykała się z wysoką gorączką, jej ciało pokryte jest bąblami, ma stan zapalny dolnych dróg oddechowych. Na szczęście jej stan nie pogarsza się. Codziennie dostaje antybiotyki, leki wzmacniające odporność, przeciwzapalne i przeciwbólowe, krople do oczu, zmiany na skórze wymagają smarowania. Mamy nadzieję, że jej los się odmieni, przezwycięży bezlitosnego wirusa i znajdzie dom na zawsze
Kolejny króliczek , który wygenerował spore koszty to Country
Na jego szczęście trafił pod opiekę stowarzyszenia, bo oprócz bycia uroczym, ślicznym, rasowym, miniaturowym rexikiem, Country jest też chory. Jego siekacze nie ścierały się w sposób prawidłowy umożliwiający odcinanie fragmentów roślin i siana. Przerośnięte zęby sprawiały królikowi ból, dyskomfort i powodowały niechęć do jedzenia. Zadecydowano o zabiegu usunięcia siekaczy. Country czuje się dobrze, wymaga w tym momencie czułej i doświadczonej opieki koniecznej w przypadku pacjenta stomatologicznego.
Długotrwałe leczenie czeka również Irenkę
Króliczkę, która po wstępnych oględzinach trafiła do azylu. Wolontariuszy niepokoiło jednak zachowanie Irenki, problem z podsikiwaniem się, skłonność do polegiwania, wyraźnie gorsze samopoczucie. Mała wróciła do lecznicy gdzie zdiagnozowano chorobę wywołaną przez pierwotniaka Encephalitozoon cuniculi. Problem leczony jest poprzez skrupulatne podawanie doustnych leków przez 28 dni, oraz powtarzanie kuracji pięciodniowych raz w roku.
Powyższe przypadki to zaledwie wycinek naszej codziennej walki o zdrowie naszych podopiecznych. Oprócz leczenia zwierząt chorych, musimy liczyć się z wydatkami na zabiegi profilaktyczne (kastracja, sterylizacja), szczepienia, przeglądy weterynaryjne, jedzenie, środki czystości a także z opłatami za lokal.
Nasza sytuacja jest naprawdę trudna, faktury z obu lecznic za ostatnie dwa miesiące to ponad 11 tysięcy złotych. Dlatego w imieniu naszych uszatych prosimy o pomoc, o wpłaty, udostępnienia, o adopcje, o promowanie naszej działalności.
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!
Anonimowy Darczyńca
Berni trzyma kciuki, oby się udało zebrać potrzebna kwotę
Motek i Lolusia
💗