Zawsze byłam tą, która radzi sobie sama. W ciszy dźwigałam ciężary, o których nie mówi się głośno. Ale dziś nie potrafię już milczeć. Dziś jestem "matką" walczącą o życie swojego psa – mojego Dżekiego – i nie mam już nic, została mi tylko nadzieja, że są jeszcze ludzie, którzy pomogą.
Dżeki jest moim całym światem. Jest moim słońcem, kiedy wszystko gaśnie. Moim cieniem, kiedy płaczę. Moją siłą, kiedy sama ledwo się trzymam. I to właśnie on – mały, dzielny pies – od dwóch lat walczy z najokrutniejszym przeciwnikiem, jakiego mogliśmy sobie wyobrazić: z czerniakiem.
Czerniak nie zna litości. To nowotwór, który odbiera nadzieję z prędkością światła. Ale Dżeki żyje. Walczy. Każdego dnia udowadnia, że miłość i wola życia są silniejsze niż statystyki.
Za nami:
trzy bolesne operacje,
immunoterapia i leczenie eksperymentalną szczepionką Oncept z USA
trzy elektrochemioterapie,
chemioterapia endoxanem,
i teraz – już siódmy wlew karboplatyny…
Nie piszę tego, by wzbudzić litość. Piszę to, bo Dżeki wciąż tu jest. Wciąż się uśmiecha. Wciąż merda ogonem. I wciąż chce żyć.
Opiekują się nim najlepsi lekarze – na czele z onkologiem, którego profesjonalizm i serce uratowały mu życie. Co tydzień monitorujemy jego stan, co trzy tygodnie pokonujemy wiele kilometrów, by dojechać na kolejną chemię. Ale każda z tych podróży to ogromny koszt. Leki, badania, wizyty, dojazdy – to tysiące złotych miesięcznie. A ja… jestem już finansowo i emocjonalnie na dnie.
Mój mąż jest ciężko chory. Stracił sprawność, traci wzrok. Potrzebuje opieki. Ja sama niedawno zakończyłam leczenie onkologiczne. I mimo wszystko, dzień w dzień robię wszystko, by jeszcze raz spojrzeć w oczy mojego psa i usłyszeć, jak cicho wzdycha w swoim legowisku.
Ale nie mam już z czego płacić. Nie mam jak dalej walczyć bez Was.
Piszę to ze łzami w oczach, z drżącym sercem i wstydem, że proszę obcych ludzi o pomoc. Ale Dżeki zasługuje na szansę. On nie rozumie, że coś kosztuje. On tylko czuje, że żyje. I że chce żyć jeszcze trochę… jeszcze chwilę… jeszcze jeden spacer, jeden dotyk, jedno spojrzenie.
Błagam – pomóżcie mi go utrzymać przy życiu. Każda złotówka to dla nas cud. Każde udostępnienie to krok bliżej do ocalenia jego życia. Każde dobre słowo to siła, by nie pęknąć ze strachu.
Z serca dziękuję każdemu, kto przeczytał naszą historię. Każdemu, kto postanowi podać ją dalej. Każdemu, kto zdecyduje się dać Dżekiemu szansę.
Dżeki walczy. Ja walczę. Ale już nie dam rady sama...
Z nadzieją i wdzięcznością,
Natalia
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!