Po śmierci mojego taty – który odszedł mi na rękach – moje życie całkowicie się zmieniło.
Razem z mamą sprzedałyśmy dom rodzinny, spłaciłyśmy kredyt hipoteczny i długi zaciągnięte na jego leczenie. Za wszystko, co nam zostało, kupiłyśmy małe mieszkanie pod Poznaniem.
Włożyłyśmy w nie całe serce i wszystkie oszczędności.
Wierzyłyśmy, że to będzie nasz spokojny azyl.
Sadziłyśmy kwiaty, śmiałyśmy się, zaczynałyśmy oddychać po raz pierwszy od dawna.
Wreszcie było dobrze. Wreszcie było bezpiecznie.
A potem – w nocy z 19 na 20 lipca – wszystko się skończyło.
Obudziłam się, czując na sobie czyjś wzrok. W ciemności zobaczyłam mężczyznę pochylonego nade mną. Obcego.
Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć – rzucił się na mnie.
Próbował mnie udusić. Zaciskał ręce na mojej szyi, próbując skręcić mi kark.
Cudem przeżyłam – uratowało mnie jedno zdanie, które zdołałam wyszeptać: że w domu jest monitoring.
Zawahał się. Ale potem przyszła godzina piekła.
Bił mnie. Gwałcił mnie. Znęcał się nade mną psychicznie i fizycznie.
W ciągu jednej godziny zniszczył wszystko, co udało mi się odbudować – moje życie, moje poczucie bezpieczeństwa, moje marzenia.
Krzyczałam o pomoc tak głośno, jak nigdy wcześniej.
W sypialni obok spała moja mama – całkowicie niesłysząca, niepełnosprawna.
Jak co noc, zdjęła aparaty słuchowe. Nie słyszała mojego krzyku.
W pewnym momencie pomyślałam, że skoro nie reaguje... to on ją zabił.
Byłam pewna, że to koniec. Że zginiemy obie.
Dziś mam za sobą szpital, obdukcję, przesłuchania, badania, zabezpieczenie monitoringu, ślady z domu, okazanie sprawcy.
Został zatrzymany, rozpoznany i aresztowany.
Ale trauma nie kończy się z jego zatrzymaniem.
Ona trwa – każdego dnia, każdej nocy.
Nie sypiam. Gdy nadchodzi wieczór, dostaję ataków paniki.
Każdy dźwięk sprawia, że całe ciało napina się w strachu.
Śpię z nożem pod poduszką.
Nie mamy już siły żyć w tym miejscu. To nie jest dom – to miejsce zbrodni.
Nie jesteśmy w stanie tu oddychać, funkcjonować, spać.
Zamknęłyśmy się w środku jak w pułapce.
Dlatego muszę prosić o pomoc.
Musimy uciec.
Chcemy sprzedać to mieszkanie i zniknąć z mapy tego koszmaru – kupić małe, bezpieczne lokum bliżej rodziny, rozpocząć życie od nowa.
Zbiórka ma pokryć brakującą kwotę (ok. 250 000 zł), koszty przeprowadzki, notariusza, zabezpieczeń, leczenia oraz wsparcia prawnego.
Potrzebuję dobrego adwokata, który dopilnuje, by sprawca poniósł najwyższą możliwą karę.
Ze względu na jego wiek istnieje ryzyko, że sąd zastosuje środki łagodzące – a ja nie zniosę, jeśli ten koszmar zakończy się symboliczną karą.
W poniedziałek mam umówione spotkanie ze śledczym w mojej sprawie – wtedy zaktualizuję zbiórkę o dokumenty dotyczące postępowania.
Ze względu na drastyczny charakter opisu w epikryzie, nie jestem jeszcze gotowa publikować jej publicznie, ale wszystkie dokumenty przekażę do weryfikacji przez zrzutkę, by zachować bezpieczeństwo i prywatność.
Nie wstydzę się tego, co mi zrobił – bo to nie ja powinnam się wstydzić.
Ale mówienie o tym rozdziera mnie od środka.
Długo wahałam się, czy w ogóle założyć tę zbiórkę.
Wstydziłam się przyznać, że nie dam rady sama.
Ale dziś wiem, że bez pomocy nie odbuduję życia.
Proszę – pomóżcie mi odzyskać choć cząstkę bezpieczeństwa i nadziei.
Nie pozwólcie, by to zło mnie złamało.
Z całego serca dziękuję każdemu, kto zdecyduje się nas wesprzeć.
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Patryk G
Jestes silniejsza niz myslisz! A temu malemu podczlowiekowi jeszcze los odplaci.